Co z nami będzie?! Rozdział 16

167 5 0
                                    

Udało mi się go uspokoić,przekonując,że to tylko żarty.
Harasim pocałował mnie w czoło.Usiadł,stawiając nogi na ziemi sięgnął po bokserki.Owinęłam się kołdrą i uklękłam za nim.Położyłam rękę na jego ramieniu.Spojrzał na mnie i mnie pocałował.
-Nie powinniśmy.-Powiedział.
-Dlaczego?
-Bo jest Ada i...on.-Zacisnął pięści.-A ty nie lubisz kiedy ktoś cię słyszy.
-No tak.-Uśmiechnęłam się.-Ale teraz nawet się cieszę,bo wie,że to ty jesteś tym,z którym to zrobiłam.-Na jego twarzy pojawił się uśmiech.Wziął do ręki koszulkę.-Gdzie idziesz?
-Doprowadzić sprawy do końca.
-Nie.Nie ma opcji.-Od razu się podniosłam. Zrzuciłam z siebie kołdrę i szybko zaczęłam ubierać ciuchy,które były porozrzucane po całym pokoju.
Założył koszulkę i już otwierał drzwi.W ostatniej chwili naciągnęłam spodenki.Wyszedł,od razu poszedł do nich. Cały czas próbowałam go odwieźć od tego,ale mnie nie słuchał.Wszedł do jej pokoju bez pukania.Pochylał się nad nią i ją całował,ale kiedy nas zobaczyli,usiedli.Olek był wściekły,jedyne co go powstrzymywało to to,że trzymałam jego dłoń.
-Co jest?-Zapytał Kuba,rozkładając się na małej kanapie.Widząc wzrok Harasima,domyślił się o co chodzi.-A twoja laseczka powiedziała ci kim jestem.Przy okazji,dobrze się bzyka,co nie?-Olek nie wytrzymał,podniósł go za bluzę i uderzył pięścią w nos.Rzucił go z powrotem na łóżko.-Dobrze też ciągnie druta.-Powiedział z uśmiechem na ustach.Olek rzucił się na niego.
-Nie masz prawa tak o niej mówić!Kiedykolwiek się do niej zbliżysz,zabiję cię!-Kolejny raz go uderzył.Ada zaczęła krzyczeć.Kurwa lepiej by pomogła uspokoić Harasima.
-Olek przestań!On nie jest tego wart.-Kuba prawie stracił przytomność.-Olek,zabijesz go!
-O to chodzi!-Wtedy do mieszkania wparowali chłopacy.Musieli usłyszeć krzyki.Złapali go i próbowali odciągnąć.W końcu im się to udało.Zabrali go do kuchni.
-Kuba.-Poklepałam go po policzku.Tylko mamrotał,z lekko otwartymi oczami.-Przynieś apteczkę.-Powiedziałam do Ady,tylko się na mnie gapiła.-Głucha jesteś?!Idź!-Wstała i poszła do kuchni.
-Musiałeś go tak pobić?-Zapytała Olka.
-Zamknij się!To ty go tu przyprowadziłaś!-Po chwili przyszła z apteczką.
Wzięłam gazę i polałam wodą utlenioną. Przetarłam krew,która ciekła z jego nosa i ust.Syknął i odwrócił głowę.
-Nie ruszaj się.-Przytrzymałam Kubę za brodę i oczyszczałam ranę.
-Dlaczego mu pomagasz?Nawet po tym co ci zrobił.-Spytała Ada,siedząc przy łóżku.
-Wolałabym,żeby mój chłopak nie siedział za pobicie.-Powiedziałam,nadal oczyszczając twarz Kuby.Kiedy skończyłam, schowałam wszystko i pozbierałam zakrwawione gaziki.-Jak tylko dojdzie do siebie, zabierz go stąd.Nie chcę kolejnej bójki.-Pokiwała głową.Wyszłam z pokoju,zamykając drzwi.
Olek dalej szalał ze złości.Chłopacy bardziej na niego wpłyną niż ja.Wyrzuciłam do kosza gazę i schowałam apteczkę.Olek oparł dłonie o blat szafek.Spuścił głowę i powoli oddychał.W końcu się uspokajał,ale to było mylące. Po chwili odwrócił się i poszedł do niego.Od razu pobiegliśmy za nim.Harry z Adrianem trzymali Olka.

-Zadzwoń po taksówkę i go zabierz.-Powiedziałam do Ady.Kuba już siedział o własnych siłach.
-Puśćcie mnie!-Harasim się szarpał.
-Chcesz,żeby cię puścić?!I co?!Pobijesz go,skończysz w poprawczaku!I co zadowoli cię to?!-Wydarłam się na niego,bo już nie wiedziałam jak do niego dotrzeć.
-Nie zadowoli...dopóki go nie zabiję!-Szarpnął się,ale chłopacy trzymali go zbyt mocno.
Zabrali go z powrotem do kuchni.Siedział tam,ale wiedziałam,jak bardzo chce tam iść.
-Jona,przynieś wódki.-Powiedział Michał.
-Chcecie go upić?Posrało was do końca?-No kurwa,co oni chcą zrobić.Będzie jeszcze gorzej.
-Spokojnie Ola.Wiem co robię.-Jona poszedł na górę i po chwili wrócił z czystą w ręku.
Michał wyjął z szafki szklankę i postawił przed nim.Odkręcił butelkę i nalał mu całą szklankę.Wypił ją jednym duszkiem.Michał usiadł obok niego.
-Stary,ja go zabiję.-Odezwał się,zaraz po przełknięciu. Nadal był wściekły.
-Przyjdź ze mną pogadać,jak ci przejdzie faza na zabijanie.-Powiedziałam ironicznie,kładąc rękę na jego ramieniu.
Wyszłam do jego pokoju,zamykając za sobą drzwi.Przez okno widziałam Kubę i Adę,jak wsiadali do taksówki.Oparłam się plecami o parapet i odgarnęłam włosy do tyłu.Spojrzałam na rozgrzebane i mokre łóżko.Związałam włosy i zdjęłam pościel.Zaniosłam ją do łazienki.Nawet nie spojrzałam w stronę kuchni,kiedy przechodziłam.Włączyłam pranie i wróciłam do pokoju.Wyjęłam z szafy czarną pościel.Kiedy zakładałam poszewkę na poduszkę,zadzwonił mój telefon.Trener.
-Cześć Ola.
-No cześć co tam?-Trzymałam komórkę ramieniem i kończyłam ubierać kołdrę.
-Może byś w końcu ruszyła tyłek na trening.-Powiedział żartobliwie.
-Miałam taki zamiar.-Uśmiechnęłam się.-To o której?
-Za półtorej godziny i Maks też będzie.
-Ok,to narazie.
-Hej.-Rozłączyłam się i położyłam telefon na szafce nocnej.
Wyjęłam z szafki ubrania i poszłam wziąć prysznic.Wysuszyłam włosy,pomalowałam się i ubrałam.Związałam włosy,bo na treningu by mi tylko przeszkadzały,więc spięłam je w koka.Wróciłam do pokoju i zaczęłam się pakować do torby.Schowałam bluzkę i spodnie.Wtedy z pomiędzy nich coś wypadło. Na początku pomyślałam,że to jakieś odżywki Olka,ale to były jakieś krople. Wzięłam je do ręki. Miały dziwną nazwę.Na etykiecie było napisane,że zwiększają bóle miesiączkowe i krwawienie.W dużej ilości mogą nawet zabić.Upuściłam buteleczkę.Zobaczyłam go w drzwiach.Nie wierzyłam,że to on.To było po prostu niemożliwe.Olek by mi tego nie zrobił,przecież tak bardzo mnie kocha.I jaki miałby powód?!
-Dlaczego mi to podałeś?-Zbliżył się do mnie.Mówiłam szeptem,bo płacz zaciskał mi gardło.
-O czym ty mówisz?-Zareagował typowo jak facet,udając, że nie wie o co chodzi.Przytulił mnie,bo wiedział,że zaraz się wkurwię.
-Chciałeś,żebym cierpiała?!Udało ci się!Szkoda,że mnie nie zabiłeś, co?-Zaczęłam go bić i drapać.
-Ola kochanie,nigdy tego nie chciałem.-Przytrzymał moją głowę, odgarniając mi włosy.-Gdyby coś ci się stało,nie wybaczyłbym sobie.
-Jesteś kłamcą!-Przytulił mnie mocno,chociaż próbowałam się uwolnić.-Puść mnie!-Głośno pisnęłam.
Wiedział,że nie ma sensu mnie uspokajać, więc mnie puścił.Zabrałam torbę i uciekłam.Całą drogę ryczałam,nawet nie wiem,jak znalazłam się na hali.W szatni przebrałam się w strój.Próbowałam się trochę ogarnąć, ale cały czas łzy cisnęły mi się do oczu.Wytarłam rozmazany makijaż,moje oczy były podpuchnięte. Poszłam do salki,czekali już na mnie.Zaczęliśmy się rozgrzewać.Dzisiejszy trening był beznadziejny, kroki kompletnie mi się popieprzyły. Potykałam się o własne nogi.
-Ola,skup się!-Usłyszałam głos trenera.
-Wszystko ok?-Spytał Maks.
-Tak.-I wtedy znowu mi się pomyliło i upadłam na tyłek.
-Bez sensu!Koniec na dzisiaj!Żenada.-Trener był zbulwersowany i wyszedł.
Maks próbował mi jakoś pomóc, ale ja potrzebowałam być sama.Przyszedł SMS,sięgnęłam po telefon do kieszeni dresów.
Olek:Musimy porozmawiać.Nie wiem skąd to się u mnie wzięło,ale przysięgam,że to nie ja.Nie zrobiłbym tego.Zawsze bronię tego,żeby włos ci z głowy nie spadł i gdybym tylko o tym wiedział,nie pozwoliłbym, żebyś to wzięła.Przecież Cię kocham,najbardziej na świecie.
Ja:A pierdol się kurwa!Nie chcę cię znać!
Rzuciłam telefon o podłogę.Położyłam się i schowałam twarz w dłonie.Długo płakałam.Kiedy wyszłam,było już prawie ciemno.Postanowiłam do niego pojechać,bo to przecież było niemożliwe,żeby to on mnie skrzywdził.On by tego nie zrobił. Koło 20 byłam przed jego blokiem,w jego pokoju świeciło się światło.Poszłam na górę, drzwi były otwarte.Od progu słyszałam Adę.
-Kurwa Olek wstań i idź do tego jebanego łóżka.-Weszłam do łazienki.Siedział oparty o pralkę, z zaciśniętym paskiem na ramieniu.Obok leżała strzykawka.Gdybym miała z nim normalny kontakt, zajebałabym mu w ryj.
-Zostaw go.-Uklękłam przy nim.Do kubka wlałam wodę i wylałam ją na niego.Nauczyłam się tego przy Patryku.Ocknął się, ale nadal nie był w stanie rozmawiać.Z trudnością zawlokłam go do łóżka.Odpięłam pasek z jego ręki. Cały czas coś mamrotał. Posprzątałam trochę i podeszłam do niego.
-Naprawdę nic jej nie zrobiłem.-Mruczał pod nosem.
-Porozmawiamy o tym jutro.-Pocałowałam go w policzek.
Wróciłam do domu,jak zawsze było pusto.Przebrałam się i położyłam spać,ale i tak nie zasnęłam.

Co z nami będzie?!Where stories live. Discover now