-Zapomniałeś jak było nam dobrze,kiedy się kochaliśmy?-Powiedziała,przejeżdżając palcami po jego klacie.A mi serce podskoczyło do gardła.
-Co?!Jakie kochaliśmy?!-Olek stracił cierpliwość. Zabrał jej rękę i złapał za ramiona.Przyparł ją do szafek.-Dziewczyno, ty masz 14 lat!Nigdy w życiu bym się z tobą nie przespał! Zrozum,ja mam dziewczynę!
-Kto?!Co to za laska?!-Wyrwała mu się z uścisku.-Ty jesteś mój!
-Ogarnij się i więcej się tu nie pokazuj!-Wypchnął ją w stronę drzwi.
-Pożałujesz tego!-Wyszła i zmierzyła mnie wzrokiem,mijając przy wyjściu.
Weszłam do środka, właśnie założył koszulkę. Przytuliłam się do niego bez słowa,pocałował mnie w czubek głowy.
-To wariatka.-Powiedziałam,wtulając się w niego.
-Spokojnie skarbie,damy sobie z nią radę.
-Jak kostka?
-Dobrze,już prawie nie boli.Idziemy?-Pokiwałam głową. Zebrał rzeczy i poszliśmy do niego.-Głodna?
-Mhm.A ty?
-Nawet nie pytaj.Skoczymy do domu,a potem na zakupy.
-Ok.-Uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
Dotarliśmy do jego mieszkania,zostawił torbę i poszliśmy do supermarketu.Założyliśmy bluzy z kapturami,bo zrobiło się zimno i nie chcieliśmy, żeby ktoś nas zauważył. Kiedy szliśmy przez miasto,zobaczyliśmy,że w naszą stronę idzie cała ekipa.Olek namiętnie mnie pocałował,ściemniało się i mieliśmy kaptury,więc nie było opcji,żeby nas zauważyli.Zjechał ręką do mojego tyłka.Mijając nas,Michał zagwizdał.
-Ale sztuka.-Uśmiechnęłam się,aż chichotałam. Uciszał mnie,ale sam też się śmiał.-Taką to i ja bym brał.O dżizys,seks z taką.Mmm.-Rozmażył się.Po chwili przeszli dalej,a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-On to chyba chce dostać.-Zażartował.
-Nawet nie próbuj.-Pogroziłam mu palcem.
-Spokojnie,jego bym nie uderzył.-Uśmiechnął się i poszliśmy dalej.
W sklepie zachowywaliśmy się... Dość dziwnie.
-Na co masz ochotę?-Zapytałam.
-Na pewno kurczak.-Wpierdala go kilogramami.
-To co,ryż z sosem?-Dobrze myślisz,polać ci.-Wyszczerzył się i pocałował w kaptur,który miałam na głowie.
On wziął wózek,a ja podeszłam do lodówki po pierś z kurczaka.Odsunęłam szkło i pochyliłam się,żeby sięgnąć. Zaszedł mnie od tyłu i pochylił się za mną,opierając się na mnie.Pisnęłam.
-Olek,bo wpadnę.-Wyprostował się.Sięgnęłam opakowanie i wrzuciłam je do wózka.
-Ty lepiej nie wpadaj,bo twoja matka mi coś urwie za to.-Powiedział,kiedy szliśmy po ryż i sos.
-Jakby miała co urywać.-Roześmiałam się.Spojrzał na mnie.-A co,nie jest tak?
-Aha,czyli to muzyka sprawiła u ciebie taką reakcję dzisiaj w nocy?-Objął mnie od tyłu w pasie.
-No najwidoczniej,ale chyba będę musiała zbadać to coś.-Odwrocilam głowę w jego stronę.
-Jestem za.-Pokazał rząd białych zębów.Pokzałam mu język.
-To co,selfie z zakupów?-Wyjęłam telefon.
Kupiliśmy jeszcze kilka rzeczy i wróciliśmy do mieszkania.Jego noga już ledwo wytrzymywała te dzisiejsze chodzenie.Chciał się zabierać za robienie kolacji,ale mu nie pozwoliłam.
-O nie,nie,nie.Tobie już na dzisiaj wystarczy wysiłku.-Posadziłam go na krześle i podniosłam jego uszkodzoną kostkę na drugie krzesło.-Masz odpocząć i przyłóż sobie lód.-Wyjęłam z zamrażalnika woreczek z lodem.
Kiedy podgiął nogawkę, byłam poważnie zmartwiona. Noga była w opłakanym stanie, cała opuchnięta.
-I ty chcesz cokolwiek jeszcze robić?Może pojedziemy do szpitala,nie wygląda to za dobrze.
-Kotek, to nie pierwszy raz,opuchlizna zejdzie i jutro już będzie dobrze.
-Hm...no dobra,ale ale jak jutro będzie tak samo to pójdziesz.
-Oczywiście.-Pochyliłam się, a on mnie pocałował.-A teraz jakbyś mogła to zrób kolację, bo z głodu umieram.
-Jasne,już robię.-Uśmiechnęłam się.
Po 40 minutach był już gotowy. Jak wyciągałam talerze,ktoś zapukał do drzwi.
-Kto to?-Olek wzruszył,tylko ramionami.-Siedź, ja otworzę.-Powiedziałam, kiedy chciał się podnieść.Poszłam zobaczyć kto to.
To była znowu ta gówniara.
-No nie no,znowu ty?!Mówiłam,że to mój facet.-Krzyknęła i rzuciła się na mnie z pięściami.
Ostro się biłyśmy,ale ja i tak miałam przewagę,bo chodziłam na samoobronę.Olek przyszedł najszybciej, jak mógł i próbował nas rozdzielić. W końcu tamtą szarpnął tak za ramię, że mnie puściła.
-Powiedzialem,że masz się nie pokazywać!Jeszcze raz ją tkniesz,a przysięgam,że cię zabiję!-Powiedział wściekły Olek i wyrzucił ją z mieszkania.Zamknął drzwi na klucz.-Wszystko w porządku?-Podszedł do mnie i mnie objął.
-Tak,jest ok.
-Przepraszam,bo to wszystko przeze mnie.
-Nie,nic się nie stało.Chodźmy jeść.-Poszłam nałożyć ryż i sos.
Nałożyłam i zjedliśmy co do grama,bo oboje byliśmy mega głodni.
-Zamówisz mi taksówkę?-Spytałam,zbierając telerze.
-Już?
-Obiecałam, że dzisiaj wcześniej wrócę.-Zrobił zrezygnowaną minę.-Ale jutro postaram się przyjść na dłużej.
Zadzwonił po taksówkę, a ja posprzątałam i usiadłam na krześle.
-Chodź.-Pociągnął mnie za rękę,żebym usiadła na jego kolana,ale usiadłam tylko na tą nogę,która jest zdrowa.Gładziłam go po włosach za prawym uchem.
-Dziękuję.-Pocałowałam go.
-Za co?
YOU ARE READING
Co z nami będzie?!
RomanceOla.17 lat.Olek,jej chłopak,najlepszy pod słońcem.Ich związek jest trochę skomplikowany.Znają się od małego,on wyjechał do Londynu,a ona wyprowadziłam się do innego miasta.Przed przeprowadzką była z Patrykiem,nie zakończyła tego,bo nie umiałam,nadal...