1.

2.9K 101 12
                                    


Pracuję w sklepie obuwniczym. Jest to dość drogi sklep w centrum miasta. Mimo, iż ceny w nim zaczynają się od sześciuset złotych, to ja zarabiam bardzo mało.

Dość zadziwiające było też to, że prawie cały czas był w nim jakiś klient. Biorąc pod uwagę rosnące bezrobocie w naszym kraju, zwykłemu człowiekowi nie mieści się w głowie, aby ktoś jeszcze chodził do takiego sklepu.

Zazwyczaj odwiedzały ten sklep, spore szychy. Widok mężczyzn, ubranych w garnitury, wyczesanych i pachnących wodą po goleniu, nie robi już na mnie większego wrażenia.

Wchodzili do sklepu dumni z uniesionymi głowami, co chwilę patrząc na zegarek, czy aby nie spoźnią się na umówione spotkanie.

Masakra.

A ja musiałam być dla nich bardzo miła i cały czas świergolić, albo głupio się szczerzyć. Ale z drugiej strony gdyby nie kupowali, sklep nie pozbywałby się towaru, a ja nie miałabym pracy. I tu całe koło się zamykało.

Oprócz mnie w sklepie pracował jeszcze Filip - ochroniarz. Miał około dwudziestu sześciu lat i był wysokim, zawsze uśmiechniętym, brunetem. Stał przy wejściu lub chodził po sklepie i czuwał nad porządkiem.
Na magazynie był mój bliski przyjaciel Mikołaj. Był dość wysoki, miał czarne włosy i szare oczy oraz umięśnione ręce.

Dzisiaj był mały ruch, prawie pusty sklep. To też mogłam usiąść spokojnie, za biurkiem i poczytać gazetę.

Usłyszałam, że drzwi się otworzyły. Uniosłam głowę znad gazety i zobaczyłam faceta w ciemnym garniturze. Rzuciłam gazetę pod biurko i wstałam szybko, uśmiechając się do niego sztucznie.

Miał czarne włosy, postawione na żel i piwne oczy. Rozmawiał przez telefon. Spojrzał na mnie i podszedł do półki.

-Tak, wiem - mówił do telefonu. Mężczyzna skończył rozmawiać i podszedł do mojego stanowiska.

-Skarbie - rzekł aksamitnym głosem. - Macie tu jakieś dobre, jakościowo buty?

Zaraz owinął mnie, niesiony z jego słowami zapach perfum. Chwileczkę... to chyba Paco Rabanne.

Ocknęłam się z zamyślenia.

-T-tak - wydukałam. Mężczyzna spojrzał na mnie z ciekawością. Pokazałam ręką półkę. -Te dostaliśmy całkiem niedawno - rzekłam.

-Wspaniale - odparł i podszedł do wskazanej przeze mnie półki.

Oglądał przez dłuższą chwilę buty. W końcu postanowiłam zapytać.

-Jakiego rozmiaru Pan szuka?

-Czterdzieści dwa - odparł po chwili namysłu.

Podeszłam bliżej.

-Polecam te - rzekłam i wskazałam na czarne buty z przeszyciem.

-Hm, zobaczymy - odrzekł.

Podałam mu wybrane buty, cały czas się przy tym głupio szczerząc. Zrobiłam krok do tyłu, a mój klient usiadł na sofie, trzymając w ręce swoje obuwie. Przymierzając je, spojrzał na mnie z uśmiechem.

Odeszłam do innego klienta, a raczej klientki.

Sklep, w którym pracowałam miał po drugiej stronie dział dla kobiet.

Młoda kobieta, przyglądała się z zaciekawieniem zgrabnym półbutom. Miała długie blond włosy, opalone zgrabne ciało i długie proste nogi. Poczułam się trochę głupio, stojąc obok niej. Plułam sobie w brodę, że dzisiejszego ranka założyłam do pracy, znoszony podkoszulek.

Wysłannicy diabła Tom I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz