34.

413 29 4
                                    

Wróciłam z pracy wcześniej, niż zwykle. Oktawian miał ważne spotkanie i zamknął sklep wcześniej.

Dzisiaj odwiedzała go jakaś komisja, więc wszystko było wyczyszczone na błysk. Nie wiedziałam po co przychodzili, ale Oktawian był bardzo podekscytowany. Chciał, żeby wszystko wypadło dobrze.
 
Chodził po salonie, w tę i we w tę, sprawdzając każde miejsce.

- A tutaj wycierałaś? - zapytał, patrząc na górną półkę.

- Tak - odparłam ze znudzeniem. Zadawał mi to pytanie, już chyba po raz setny.

- A tu? - spytał. Wywróciłam oczami i westchnęłam cicho, łapiąc się pod boki.

- Oktawian, uspokój się - powiedziałam wolno i spojrzałam na zegarek. - Ej, mogę już iść?
 
On się nie odezwał. Rozglądał się dookoła, ręce trzymał w kieszeniach spodni. Spojrzał na zegarek, a potem z powrotem na półki sklepowe.

- Oktawian, to ja już pójdę - odparłam w jego stronę i zaczęłam zakładać kurtkę. Wzięłam torebkę i ruszyłam w kierunku drzwi od magazynu. Mój szef, odezwał się niespodziewanie.

- Alicja...
 
Odwróciłam się szybko.

- No?

- Miałabyś dzisiaj wolny wieczór? - spytał, nie odrywając wzroku od półek. Zamrugałam szybko.

- Nie wiem - odparłam obojętnie. On pokiwał głową i odwrócił się w moją stronę, a nasze spojrzenia się skrzyżowały.

- Okej, nie naciskam - mruknął pod nosem.
 
Wiedziałam, że coś mu dzisiaj dolegało. Niepewnie podeszłam bliżej.

- Słuchaj. Wiem, to nie moja sprawa - rzekłam. - Jesteś moim szefem i nie musisz mi o tym mówić... ale czy wszystko dobrze? - zmarszczyłam brwi.
 
Oktawian popatrzył na mnie, a na jego twarzy malowało się zdziwienie. Nie zbeształ mnie, tylko westchnął ciężko. Spojrzałam na niego uważnie.

- Nie - powiedział. - Nic się nie stało. Ja... - zaczął i urwał. Skierował wzrok na mnie, a włosy stanęły mi dęba. O co mu chodziło?
 
Oktawian zamknął na chwilę oczy, a potem je otworzył. Patrzył na mnie nieruchomo.

- Alicja - rzekł ciężko - czy to, między nami... no wiesz...
 
Zmarszczyłam czoło, a on ponownie westchnął.

- To nic z tego?
 
Popatrzyłam na niego zdziwiona, nie wiedziałam co odpowiedzieć.

- Chyba nie... - wydukałam bez ładu i składu, a potem zganiłam się w myślach i szybko dodałam. - Oktawian, naprawdę. To raczej się nie uda.
 
Spuściłam głowę, wbijając spojrzenie w podłogę. A słysząc jego głos, podniosłam wzrok.

- Okej - powiedział cicho i westchnął ciężko. Chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Staliśmy blisko i patrzyliśmy sobie w oczy. Poczułam, jak żołądek zacisnął mi się w pętlę.
 
Oktawian nagle podniósł rękę i pogłaskał mnie dłonią po policzku. Uśmiechnął się blado.

- Wierzę, że znajdziesz to jedyną - rzuciłam pokrzepiająco. On pokiwał wolno głową, cofnął rękę.

- Idź już - powiedział, trochę ochryple.
 
Chciałam coś jeszcze dodać, ale on pokręcił głową i przymknął oczy. Westchnęłam i spojrzałam w bok, rozmyślając nad sytuacją.
 
W końcu spojrzałam mu w oczy ostatni raz i powoli skierowałam się do drzwi. Jeszcze zanim wyszłam, zerknęłam w jego kierunku.
 
Będąc już na zewnątrz, wzięłam głęboki wdech. Musiałam wtedy wyjść. Otworzyłam drzwiczki samochodu, wsiadłam do środka i odjechałam błyskawicznie.
 
Gdy byłam już w domu, myślałam jeszcze chwilę o tamtej rozmowie, ale niedługo. Ponieważ w moim pokoju, zjawił się Tytus. Zerknęłam na niego szybko znad książki. Mimowolnie zadrżałam, zastanawiając się, czy już się dowiedział.
 
Stanął pod ścianą i popatrzył na mnie, a z jego twarzy nie mogłam nic wyczytać.

Wysłannicy diabła Tom I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz