18.

577 38 2
                                    

Kasjan, jak obiecywał przyszedł do mnie wieczorem. Rozmawialiśmy parę godzin, aż nie usnęłam.

Następnego dnia, gdy pojechałam do pracy Mikołaj rzekł do mnie tylko:

- Cześć.

- Hej - powiedziałam do niego.

Do otwarcia sklepu miałam jeszcze kilkanaście minut, więc postanowiłam porozmawiać z Mikołajem.

Ustawiał kartonowe pudła, na półkach w magazynie.

- Słuchaj, musimy porozmawiać - powiedziałam. Czekałam na jego odpowiedź, a krew odpłynęła mi z rąk. Mikołaj ustawił karton i spytał:

- O czym?

Wiedziałam, że przemawiała przez niego ironia i złość. Zacisnęłam zęby i postanowiłam tak łatwo się nie poddawać.

- Och, Miki - rzekłam. - Nie udawaj, że nie wiesz...

On spojrzał na mnie dziwnie.

- Miki? - zapytał. - Nigdy, tak do mnie nie mówiłaś.

Postawił pudło na najwyższej półce. Wywróciłam oczyma, kurczę wcale mi nie pomagał tym, swoim gadaniem.

- Wiesz, chyba nie mamy o czym rozmawiać. Wszystko już widziałem, wtedy w sklepie - powiedział.

Skrzywiłam się.

- Oj to nie tak.

Mikołaj podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. Zachował jednak, między nami znaczny dystans.

- A jak? - spytał. Myślałam, że pytał poważnie i już chciałam mu wyjaśnić, lecz on rzekł. - Może mi powiesz, że to tylko znajomy? - uniósł obie brwi, do góry i zaraz dodał. - A może jego też oszukujesz, tak samo jak mnie?

Patrzyłam na niego nieruchomo. Chciało mi się płakać, ale musiałam przyznać mu rację. Byłam wstrętną oszustką, wystawiłam go do wiatru, pokazałam jaką jestem egoistką.

Zaczęłam się zastanawiać, co by było gdybym nie poszła wtedy z Mikołajem, do tego baru. Nie poznałabym Kasjana, on by mnie nie odnalazł, a z Mikołajem nadal byśmy byli wspaniałą parą. Tak, wspaniałą parą, tylko co z tego jeżeli go nie kochałam.

Mimo to wiedziałam, że wszystko spieprzyłam, a Mikołaj już mi nie ufał.

- Przepraszam - powiedziałam do niego. On zaśmiał się, niespodziewanie.

- Alicja, za co ty mnie przepraszasz?

- Jak to za co... - mruknęłam niepewnie, zastanawiając się o co mu chodziło.

- Alicja, pal sześć. Może po prostu nie było ci ze mną dobrze - rzekł. - Rozumiem, ale mogłaś mi coś powiedzieć.

- Próbowałam.

- Tak, próbowałaś... jasne - skwitował. - Dobra Alicja, ja mam robotę i jeżeli dobrze się orientuje, to ty też. Więc kończmy tę, bezsensowną rozmowę.

Jaką bezsensowną rozmowę? Przyszłam tylko wyjaśnić.

Czułam piekący ból w sercu i nie mogłam go stłumić. Coś rozrywało mnie od wewnątrz, pożerało i trawiło, piekącym kwasem. Cała zwijałam się od wewnątrz, od mojego, osobistego bólu, którego nie ujawniałam w tym monemcie nikomu. Przeżywałam go sama, głęboko w środku.

- Mikołaj, jeszcze raz cię przepraszam - szepnęłam.

- Daj spokój - powiedział.

Spuściłam głowę. Wbiłam wzrok w podłogę, nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Obserwowałam tylko jego sylwetkę.

Mikołaj podniósł dwa pudła i położył na trzecią półkę, od dołu. Wziął listę i podpisał się w prawym, dolnym rogu. Spojrzał na półki i przeliczył kartony. Wpisał wszystko na listę.

- Powiem ci, tylko tyle - zaczął.

Spojrzałam na niego uważnie, czekając niecierpliwie na odpowiedź, jak na wyrok. W końcu się odezwał:

- Uważaj na niego.

- Na kogo?

On popatrzył na mnie, wzrokiem mówiącym ,,Udajesz, czy jesteś tak tępa?" Stąpałam z nogi na nogę.

- Jeszcze się przyjedziesz na tym... jak mu tam - zaczął się zastanawiać. Wiedziałam, że robił to specjalnie, więc się nie odezwałam. - Kasjanie - dokończył.

Zrobiłam pytającą minę.

- Wiem kim on jest, a raczej czym.

Poczułam, że zrobiło mi się słabo. Jak się o tym dowiedział? Nie wiedziałam co robić, nie byłam nawet w stanie się ruszyć. Stałam osłupiała na środku magazynu. Niemożliwe.

- Skąd o tym wiesz? - zapytałam cicho. Mikołaj wzruszył ramionami.

- Już kiedyś miałem doczynienia z takimi jak on. Nietrudno ich poznać.

Poczułam, jak ogarniał mnie strach.

- Mikołaj - wyszeptałam. On spojrzał na mnie zdziwiony. - Mikołaj... obiecaj mi, że nikomu nie powiesz.

On znowu wzruszył ramionami. Podeszłam do niego, bliżej i złapałam go za rękę.

- Proszę cię - powiedziałam coraz bardziej zrozpaczona. - Nie mów nikomu. Obiecujesz?

Patrzyłam na niego błagalnie. Spojrzał na mnie i przyłożył dłoń do mojego policzka. Uśmiechnął się delikatnie, potem nagle posmutniał. Cofnął rękę.

- Nie powiem - rzekł smutno. - Nie martw się.

- Dzięki - powiedziałam i zrobiłam krok w tył. - Jeszcze raz cię przepraszam.

- Alicjo, pamiętaj jakie jest jego, prawdziwe oblicze - rzekł, gdy byłam już przy drzwiach magazynu. Pokiwałam wolno głową i weszłam tylnymi drzwiami do sklepu.

Wysłannicy diabła Tom I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz