36.

363 20 2
                                    

Obudziłam się wczesnym rankiem w miękkim łóżku Kasjana. Otworzyłam oczy i ujrzałam mojego wampira. Ubrany był w czarną koszulę, która kontrastowała z jego skórą i włosami.

Obserwował mnie uważnie, przysunął się bliżej i pocałował mnie rozkosznie.

- Dzień dobry - powiedział.

Uśmiechnęłam się do niego szeroko, twarz miał blisko mojej.

- Cześć kochanie - rzekłam do niego.

- Jak się czujesz? - zapytał i potarł kciukiem, mój policzek.

- Dobrze.

- Na pewno? - spytał, marszcząc czoło. Ja westchnęłam i odparłam do niego.

- Ogólnie nie jest źle, jestem tylko trochę obolała.

Kasjana pokiwał ze zrozumieniem głową. Patrzył na mnie z troską, leżał obok, a głowę miał wspartą na ręce.

- Wstajesz? Czy chcesz jeszcze poleżeć?

- Wstanę.

- Dobrze - powiedział i spojrzał gdzieś za mną. Przeczesałam mu włosy ręką. - Kupiłem ci trochę ubrań, wybierzesz co będziesz chciała. Resztę najwyżej oddam do sklepu.

Przytaknęłam głową na znak, że się zgadzam. Wiedziałam, że Kasjan uwielbiał zasypywać mnie prezentami. Dla mnie to było obojętne, chciałam tylko być z nim.

Westchnęłam i usiadłam na brzegu łóżka, chcąc wstać, ale Kasjan podszedł do mnie szybko i wziął na ręce.

- Co robisz? - zapytałam z uśmiechem.

- Pomagam ci - mruknął, niosąc mnie w stronę łazienki.

- Przecież poradzę sobie - powiedziałam, cały czas się śmiejąc.

On nie powiedział już nic, tylko zaniósł mnie prosto do łazienki. Tam postawił na nogi i uśmiechnął się do mnie niebiańsko. Zerknęłam na niego szybko i pocałowałam go mocno.

Kasjan przymknął na chwilę oczy i wziął głęboki wdech.
- Zrobię ci śniadanie - mruknął.
Pocałował mnie przelotnie i wyszedł z łazienki.

Gdy zostałam sama, otworzyłam dużą, papierową torbę z ubraniami.

W środku znajdowały się czarne i granatowe spodnie, bluzeczka w kolorze miętowym z długim rękawem, czarny i szary sweterek, biała bluza z komputerem oraz komplet koronkowej bielizny. Popatrzyłam na nią jeszcze raz i przygryzłam dolną wargę.

Wyobraziłam sobie Kasjana, kupującego mi bieliznę. Na moje policzki wypłynął rumieniec. Pokręciłam z uśmiechem głową i odkręciłam wodę.

Gdy już się umyłam, ubrałam się szybko. Starałam się nie patrzeć w wielkie lustro, zawieszone na ścianie. Bałam się tego, co mogłabym w nim ujrzeć. Postanowiłam założyć na siebie czarne rurki, miętową bluzeczkę i bluzę z kapturem. Resztę rzeczy zapakowałam z powrotem do torby i wyszłam z łazienki.

Weszłam do kuchni, gdzie przy blacie siedział Kasjan. Gdy mnie zobaczył, zerknął w moją stronę i uśmiechnął się szeroko. Usiadłam naprzeciwko.

- Dzięki - odparłam z uśmiechem. - Serio, nie musiałeś aż tyle tego kupować.

On popatrzył na mnie i zaśmiał się ponownie.

- Nie martw się, oddam je z powrotem do sklepu - powiedział i zaraz dodał. - Chyba, że bardzo ci się podobają i chcesz je zatrzymać.

Zrobiłam ruch dłońmi, na znak protestu. Nie chciałam, żeby wydawał na mnie, aż tyle pieniędzy.

- Nie, możesz je oddać. Nie będą mi potrzebne.

- Dobrze - zgodził się i zaraz zapytał. - Co chcesz na śniadanie?

- Nie, dzięki - odparłam. - Nie jestem głodna.

- Alicjo, musisz jeść - przyganił mnie Kasjan, a ja wywróciłam oczami. Nie miałam wcale ochoty na jedzenie. - No więc, co chcesz na śniadanie?

Wysłannicy diabła Tom I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz