Obudziłam się dość wcześnie w sypialni. Skąpe światło słoneczne przenikało przez zasłonki.
Przeciągnęłam się rześko i uznałam, że czuję się świetnie. Po przepięknym wieczorze z Kasjanem, czułam się dobrze, mimo iż byłam trochę osłabiona. Podniosłam się z łóżka i zaczęłam nasłuchiwać. Nic, cisza. Czy on był w ogóle w domu?
Postanowiłam to sprawdzić, ale zdałam sobie sprawę, że byłam kompletnie naga.
Rozejrzałam się po pokoju. Ani śladu moich ubrań, Kasjan tym razem nie przewidział tego, że obudzę się tak wcześnie. W rogu ujrzałam jego, porzuconą, błękitną koszulę. Pośpiesznie ją założyłam, a długie rękawy podwinęłam do łokci.
Podeszłam cicho do szafki i otworzyłam górną szufladę. Wyjęłam z niej jego, czarne bokserki i założyłam na siebie. Przecież nie mogłam tak wyjść z pokoju, okryta jedynie w pościel.
Zasunęłam szufladę i poprawiłam pościel na łóżku. Zawsze zostawiałam po sobie porządek.
Jak najciszej potrafiłam, otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Od razu go ujrzałam, siedział na krześle barowym, a przed sobą miał gazetę. Czytał zawzięcie jakiś artykuł.
Bardzo cicho, podeszłam do niego bliżej, on jednak już mnie usłyszał i odwrócił się w moją stronę. Spojrzałam na niego spod rzęs, uśmiechnęłam delikatnie i złapałam się pod boki.
- Hej kochanie - powiedział. - Dlaczego się tak skradasz?
Wywróciłam oczyma i drgnęłam lekko.
- Chciałam ci zrobić niespodziankę - rzekłam z uśmiechem, podchodząc bliżej. Wziął mnie na kolana. - Ale znów mnie ubiegłeś.
Kasjan zaśmiał się dzwięcznie i pocałował mnie delikatnie.
- Fajny strój, Pani Staszewska - zażartował. Znowu wywróciłam oczyma i rzekłam ze śmiechem:
- Wybacz, ktoś się dzisiaj spóźnił z moimi ubraniami. Przecież nie będę paradować, owinięta tylko w pościel.
Kasjan znowu się zaśmiał.
Uwielbiałam ten, jego śmiech. Był taki dźwięczny i czysty. Poznałabym go na końcu świata w najciemniejszym i najstraszniejszym zakątku na Ziemi. Mogłabym słuchać go bez końca.
- Co czytasz? - zapytałam, zerkając na gazetę. Wielki nagłówek, krzyczał:
,,ZABÓJSTWA W CENTRUM MIASTA. LICZBA OFIAR ROŚNIE. POLICJA JEST BEZRADNA."
Kasjan wzruszył ramionami, chyba nie chciał mnie niepokoić.
Przeczytałam trzy, pierwsze linijki i spojrzałam na mojego wampira. Zrobił się spięty.
- Chodzi o nich? - spytałam i wskazałam na tekst. Wzięłam gazetę i zaczęłam czytać.
- Tak - odparł, dziwnym głosem Kasjan. - Zastanawiam się tylko, czy Max wyśle mnie, czy Teodora - powiedział, jakby do siebie.
Max - wampir. Wysoki brunet, jeden z trzech. Zawsze, trzymający się po lewej stronie, obok czarnowłosego przywódcy.
- Wyśle do czego? - zapytałam. Nie wiedziałam, o co chodziło.
- Do rozwiązania problemu - powiedział i nagle przypomniał sobie, że przecież ja nic nie wiedziałam o ich zwyczajach i dodał zaraz. - Do ich zgładzenia.
Patrzyłam nieruchomo na Kasjana. O czym on mówił? Miał zgładzić gangsterów?
- Trzeba zgładzić te wampiry, które nie przestrzegają zasad - wyjaśnił. No tak, banda wampirów siejąca spustoszenie w mieście. Jak on sam, chciał sobie z nimi poradzić?
CZYTASZ
Wysłannicy diabła Tom I ✔
RomanceJedna randka, zmienia życie pewnej dziewczyny o sto osiemdziesiąt stopni. Poznaje ona tajemniczego mężczyznę. Nie wie, że przyjaźń z nim prowadzi ją do powolnej śmierci. Czy Alicja zmieni w porę decyzję? Nr 1 w wattmanse - 8.07.2021 Nr 2 w erotyka...