17.

722 42 3
                                    

Obudziłam się dość wcześnie w sypialni. Skąpe światło słoneczne przenikało przez zasłonki.

Przeciągnęłam się rześko i uznałam, że czuję się świetnie. Po przepięknym wieczorze z Kasjanem, czułam się dobrze, mimo iż byłam trochę osłabiona. Podniosłam się z łóżka i zaczęłam nasłuchiwać. Nic, cisza. Czy on był w ogóle w domu?

Postanowiłam to sprawdzić, ale zdałam sobie sprawę, że byłam kompletnie naga.

Rozejrzałam się po pokoju. Ani śladu moich ubrań, Kasjan tym razem nie przewidział tego, że obudzę się tak wcześnie. W rogu ujrzałam jego, porzuconą, błękitną koszulę. Pośpiesznie ją założyłam, a długie rękawy podwinęłam do łokci.

Podeszłam cicho do szafki i otworzyłam górną szufladę. Wyjęłam z niej jego, czarne bokserki i założyłam na siebie. Przecież nie mogłam tak wyjść z pokoju, okryta jedynie w pościel.

Zasunęłam szufladę i poprawiłam pościel na łóżku. Zawsze zostawiałam po sobie porządek.

Jak najciszej potrafiłam, otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Od razu go ujrzałam, siedział na krześle barowym, a przed sobą miał gazetę. Czytał zawzięcie jakiś artykuł.

Bardzo cicho, podeszłam do niego bliżej, on jednak już mnie usłyszał i odwrócił się w moją stronę. Spojrzałam na niego spod rzęs, uśmiechnęłam delikatnie i złapałam się pod boki.

- Hej kochanie - powiedział. - Dlaczego się tak skradasz?

Wywróciłam oczyma i drgnęłam lekko.

- Chciałam ci zrobić niespodziankę - rzekłam z uśmiechem, podchodząc bliżej. Wziął mnie na kolana. - Ale znów mnie ubiegłeś.

Kasjan zaśmiał się dzwięcznie i pocałował mnie delikatnie.

- Fajny strój, Pani Staszewska - zażartował. Znowu wywróciłam oczyma i rzekłam ze śmiechem:

- Wybacz, ktoś się dzisiaj spóźnił z moimi ubraniami. Przecież nie będę paradować, owinięta tylko w pościel.

Kasjan znowu się zaśmiał.

Uwielbiałam ten, jego śmiech. Był taki dźwięczny i czysty. Poznałabym go na końcu świata w najciemniejszym i najstraszniejszym zakątku na Ziemi. Mogłabym słuchać go bez końca.

- Co czytasz? - zapytałam, zerkając na gazetę. Wielki nagłówek, krzyczał:

,,ZABÓJSTWA W CENTRUM MIASTA. LICZBA OFIAR ROŚNIE. POLICJA JEST BEZRADNA."

Kasjan wzruszył ramionami, chyba nie chciał mnie niepokoić.

Przeczytałam trzy, pierwsze linijki i spojrzałam na mojego wampira. Zrobił się spięty.

- Chodzi o nich? - spytałam i wskazałam na tekst. Wzięłam gazetę i zaczęłam czytać.

- Tak - odparł, dziwnym głosem Kasjan. - Zastanawiam się tylko, czy Max wyśle mnie, czy Teodora - powiedział, jakby do siebie.

Max - wampir. Wysoki brunet, jeden z trzech. Zawsze, trzymający się po lewej stronie, obok czarnowłosego przywódcy.

- Wyśle do czego? - zapytałam. Nie wiedziałam, o co chodziło.

- Do rozwiązania problemu - powiedział i nagle przypomniał sobie, że przecież ja nic nie wiedziałam o ich zwyczajach i dodał zaraz. - Do ich zgładzenia.

Patrzyłam nieruchomo na Kasjana. O czym on mówił? Miał zgładzić gangsterów?

- Trzeba zgładzić te wampiry, które nie przestrzegają zasad - wyjaśnił. No tak, banda wampirów siejąca spustoszenie w mieście. Jak on sam, chciał sobie z nimi poradzić?

Wysłannicy diabła Tom I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz