19.

599 41 5
                                    

Zrobiło się dawno ciemno. Szłam powoli chodnikiem, zataczając się na boki. Po co tyle piłam?

Usłyszałam warkot, nadjeżdżającego samochodu. Stanęło przede mną, czarne Porsche. Kątem oka spojrzałam na kierowcę. Kasjan.

Otworzył przednią szybę, od strony pasażera.

- Wsiadaj - rzekł sucho. Westchnęłam i wsiadłam do samochodu.

- Cześć kochanie! - powiedziałam ze śmiechem.
Chciałam go pocałować, ale zaraz zrezygnowałam, bo zauważyłam jego, kamienny wyraz twarzy. O co, znów się gniewał?

Przez całą drogę, nie odezwaliśmy się do siebie ani razu. Spojrzałam kątem oka na Kasjana. Prowadził, uważnie wpatrzony w jezdnię. Ręce miał zaciśnięte mocno na kierownicy, a wyraz jego twarzy był poważny.

Nie wiedziałam, czy nadal był na mnie wściekły. Zauważył, że się na niego gapię i zmarszczył brwi. Spojrzał w lusterko i wyprzedził srebrną Skodę.

Odwróciłam głowę w stronę bocznej szyby. Nawet nie zaprotestowałam, gdy zauważyłam, że wjeżdżamy na jego posesję.

Zatrzymał auto, niedaleko drzwi wejściowych.

Chciałam zrobić mu na złość, więc otworzyłam drzwi i wyszłam raźnie z auta. Utrzymałam się na nogach, zrobiłam krok do przodu i nagle zakręciło mi się w głowie. Zatoczyłam się bezwładnie.

Kasjan, natychmiast zjawił się przy mnie. Wziął mnie na ręce, nim zdążyłam upaść. Niósł mnie przez cały dom, aż do łazienki.

Tam postawił mnie na nogi i zaprowadził do umywalki. Odkręcił wodę. Objął mnie ramieniem w pasie abym nie upadła, a drugą ręką ochlapywał mi twarz, zimną wodą.

Kasjan, w milczeniu doprowadzał mnie do trzeźwości. Puścił mnie i zakręcił wodę. Wziął ręcznik i delikatnie wytarł mi, nim twarz.

Spojrzałam na niego ostrożnie. Jego twarz miała poważny wyraz i blady kolor, usta miał zaciśnięte w cienką linię. Miał tak, nieskazitelnie niebieskie oczy.

Szukałam na jego twarzy, choćby jednego grama emocji. Strachu, smutku, czy nawet furii, ale nic, zero. Nie wiedziałam, jakie były obecnie jego uczucia i emocje.

Skończył wycierać mi twarz i odwiesił ręcznik.

- Umyj się i przebierz - rzekł chłodno, wychodząc.

Zostałam sama w przestronnej łazience mojego wampira. Zaczęłam się zastanawiać, po co mu taka wielka łazienka. Mogłam się założyć, że w większości z niej w pełni nie korzystał.

Chłodny prysznic, pomógł mi dojść do siebie. Spojrzałam na torbę, stojącą w rogu. No tak, znowu nie doceniłam możliwości mojego wampira.

Wyjęłam z niej moją, ulubioną koszulę nocą z myszką Miki. Potem, stojąc na boso przed lustrem, rozczesywałam mokre włosy. Poszło szybko, bo były do ramion.

Okej, spojrzałam prawdzie w oczy. Nie miałam, już nic do roboty i musiałam w końcu wyjść z łazienki.

Westchnęłam i powlokłam się w stronę sypialni. Nogi nadal mi się trzęsły, ale płytki dawały moim stopom przyjemne uczucie chłodu. Zatrzymałam się przy futrynie.

Kasjan leżał na łóżku i czytał książkę. Podeszłam bliżej i usiadłam obok. Czułam się, jak zbity pies. Mój wampir, nawet na mnie nie spojrzał.

Przez chwilę panowała cisza, można było usłyszeć jedynie mój oddech i ciężko, łomotające serce. W końcu, postanowiłam się odezwać.

- Dlaczego tak się zachowujesz?

- To znaczy jak? - spytał, nie odrywając wzroku od książki. Boże, denerwowało mnie, gdy mówił do mnie zagadkami.

- Przecież nie zrobiłam nic złego - rzekłam, rozkładając ręce.

Brak odpowiedzi sprawiło że, byłam coraz bardziej skonsternowana. Już miałam się położyć i odpuścić, gdy wpadłam na świetny pomysł. Przysunęłam się bliżej Kasjana i usiadłam na nim okrakiem. Wyjęłam z jego rąk, książkę i odłożyłam na bok, uśmiechając się przy tym szelmowsko.

Kasjan spojrzał na mnie ze... zdziwieniem? Ech, tak trudno było mi odczytywać jego emocje.

- Naprawdę - zaczęłam. - czy człowiek nie może mieć prawa, do odrobiny szaleństwa? - zapytałam.

On zamknął na chwilę oczy. Chyba robił to, co normalny człowiek robiłby na jego miejscu - czyli liczył w myślach do dziesięciu. Tylko, że w jego przypadku w szybszym tempie.

Gdy otworzył z powrotem oczy, zobaczyłam na jego twarzy coś, co widziałam u niego pierwszy raz. Strach. Nawet nie próbował go ukrywać, zrobiło mi się go żal.

- Zrozum, martwię się o ciebie - rzekł, tak zmęczonym głosem, jakby był wykończony życiem. Patrzyłam na niego w bezruchu. - Przyrzekłaś mi, że nie będziesz chodzić sama, wieczorami - powiedział.

Wzruszyłam ramionami, bo nie wiedziałam co odpowiedzieć. Pomyślałam, że wiem jak go uszczęśliwić. Zjechałam niżej i zabrałam się za odpinanie zamka, od jego spodni.

- Nie - odpowiedział, zatrzymując mi dłonie i zaraz dodał. - Nie robię tego, z pijanymi kobietami.

Wywróciłam oczyma i zeszłam z niego. Pan etyczny się znalazł, a kto zeszłej nocy pił krew niewinnych ludzi?

Zazwyczaj nie pytałam go, co robił w te noce, których akurat nie spędzał ze mną. A było ich trochę np. dlatego, że mieszkałam z rodzicami, musiałam być często na noc w domu. Wtedy Kasjan przychodził do mnie. Rodzice nawet nie wiedzieli, że jest u mnie bo nad ranem znikał do siebie. Mimo to, że nie zadawałam pytań typu ,,Gdzie byłeś " to i tak wiedziałam, że był na ,,polowaniu" lub zebraniu Rady Starszych.

Nie miałam już siły, żeby się z nim kłócić, więc bez słowa przykryłam się kołdrą i odwróciłam do wampira plecami.

Usłyszałam jego czysty śmiech i poczułam na swojej szyi pocałunek. Zignorowałam to, po chwili zorientowałam się, że zgasił światło.

Cholera, jak on mógł czytać po ciemku? Zadałam sobie to pytanie i poczułam, że powieki mam ciężkie jak z ołowiu. Chwilę później, odpłynęłam w głęboki sen.

Wysłannicy diabła Tom I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz