10.

814 45 0
                                    

Rodzice byli już w domu. Czułam, że zostanę zasypana gradem pytań. Gdy zaczęłam zdejmować buty, mama wyszła z kuchni. Wiedziałam, że zaraz się zacznie.

- Alicja, gdzie byłaś? - zapytała.

- W mieście. - odparłam ogólnikowo i zdjęłam buty.

- Kto to był?

Wywróciłam oczami i powiesiłam kurtkę.

- Kto? - udawałam głupią.

- Ten, który przywiózł cię przed chwilą.

- E, to nikt taki... - machnęłam ręką i weszłam do łazienki. Mama wkroczyła za mną.

- To nie był Mikołaj? - zapytała, choć mi się zdawało, że stwierdziła fakt.

Westchnęłam i wzięłam wacik kosmetyczny. Nalałam na niego mleczka do demakijażu i zaczęłam zmywać prawe oko.

- Alicja, odpowiesz mi?

Przerwałam na chwilę.

- A nawet, jeżeli to nie był on, to co? - zapytałam. Mama patrzyła na mnie zdziwiona.

- Martwię się o ciebie - rzekła łagodniej.

- Nie ma potrzeby - powiedziałam, zmywając makijaż.

- Wiesz, chcę tylko wiedzieć, czy wszystko okej - odparła, siadając na stołku.

- Tak, jest dobrze.

- A spotykasz się jeszcze z nim?

- Z kim? - nie zrozumiałam.

- Z Mikołajem.

Poczułam, że krew odpływa mi od twarzy.

- Mamo, mówiłam ci już. My z Mikołajem jesteśmy tylko przyjaciółmi.

Mama patrzyła na mnie, nieruchomo. Umyłam dokładnie twarz i wytarłam ją ręcznikiem.

- Sorry mamuś, idę już spać - rzekłam do niej, wychodząc z łazienki. Poszłam na górę.

Gdy się umyłam i przebrałam w zieloną piżamę, położyłam się do łóżka. Nim poszłam spać, leżałam jeszcze chwilę i patrzyłam na gigantyczny księżyc, który górował na niebie. Pełnia.

Byłam dość zmęczona, ale mój umysł nie pozwalał mi spać. Cały czas odtwarzał obrazy z dzisiejszego dnia. Moje zachowanie, idiotyczne zmuszanie Kasjana, żeby przyznał się do bycia wampirem i jego chłodna reakcja na zadawane przeze mnie pytania. Nie wiedziałam czemu był taki chłodny, przecież zaprosił mnie do tego baru po to, żebyśmy się lepiej poznali.

Odnosiłam wrażenie, że Kasjan chciał wiedzieć o mnie jak najwięcej, bez żadnej informacji zwrotnej z jego strony o nim, czy jego zapewne, długim życiu.

Zaczęłam się zastanawiać, czy Kasjan będzie chciał się jeszcze ze mną spotkać. Myślałam nad tym, co by było, gdybym postanowiła kontynuować tę znajomość. Kasjan był w pewnym sensie mroczny, tajemniczy i niebezpieczny. Mógłby mnie w każdej chwili zabić, gdyby tylko zechciał, a mimo to uratował mi życie. Nie bardzo wiedziałam, czemu to zrobił.

Westchnęłam i popatrzyłam jeszcze raz na księżyc. Poczułam, że oczy zamykają mi się powoli i odpływam, w rozkoszną nicość jaką był dla mnie sen.

Wysłannicy diabła Tom I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz