28.

435 34 2
                                    

Z biegiem czasu doszłam już do siebie. Odzyskałam dawne siły i najważniejsze, nie stałam się wampirem.

Właśnie kończyłam jeść obiad, nabrałam ostatnią porcję ryżu na widelec i wstałam od stołu. Odłożyłam naczynia do zmywarki i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Napiłam się soku pomarańczowego i zakopana między poduszkami, utkwiłam wzrok w ekranie telewizora.

Rodziców nie było w domu. Poszli jeszcze przed obiadem, na jakieś przyjęcie do znajomych. Byłam kompletnie sama, delektowałam się spokojem i wszechobecną ciszą panującą w domu.

Byłam tak skupiona na telewizji, że nie zauważyłam kiedy na kanapie pojawił się Tytus. Gdy go w końcu ujrzałam, mało nie krzyknęłam.

Przez kręgosłup przeszedł mi dreszcz. Co on tutaj, znowu robił? Zawsze miałam nadzieję, że w końcu da mi spokój, ale nie. On przychodził do mnie ponownie i żądał wypełniania kolejnych poleceń. Czego chciał tym razem?

- Cześć - powiedział, uśmiechając się szelmowsko.

- Czego znowu chcesz? Myślałam, że mnie w końcu zostawisz.

On przysunął się do mnie bliżej i szepnął mi do ucha.

- Nie mogę - rzekł i przejechał palcem po moim policzku.

Poczułam, że wzbiera we mnie złość. Błyskawicznie odsunęłam się od niego i nie czekając ani chwili, wymierzyłam mu cios dłonią, w policzek. Poczułam, jakbym uderzyła w twardy posąg.

- Pieprz się - wysyczałam.

Wstałam szybko z kanapy z zamiarem podejścia do okna. Gdy nagle, wampir złapał mnie niespodziewanie i przycisnął do ściany. Skrzywiłam się z bólu, a on patrzył na mnie wzrokiem mordercy.

- Lepiej pomyśl, jak ściągnąć tu Kasjana - wychrypiał. - A może, zabiję cię i zawiadomię go o tym. Wtedy on przyjedzie i tutaj go wykończę. Hm? Co ty na to?

Docisnął mnie mocniej do ściany i zaśmiał się.

- Jesteś naiwna - powiedział i puścił mnie niespodziewanie.

Upadłam na podłogę, znów poczułam ten niewyobrażalny ból gardła.

Tytus chodził powoli po salonie. Nagle zatrzymał się przy niskim stoliku, który stał na środku. Kucając na podłodze, widziałam tylko jego nogi.

Poszedł bliżej, złapał mnie pod pachami i podniósł do góry. Posadził na kanapie, ze stolika wziął mój telefon i pomachał mi nim przed oczami.

- Zadzwonisz teraz do niego i powiesz, że z nim zrywasz - rzekł, marszcząc groźnie brwi.

Pokiwałam głową, a w oczach stanęły mi łzy. On poczochrał mi włosy ręką.

- Dobra dziewczynka - pochwalił mnie. - Słuchaj, spróbuj jakichkolwiek sztuczek, a gwarantuję Ci, że cię zabiję, nim ten, twój Kasjan zdąży chociażby pomyśleć. Rozumiesz?

Znowu pokiwałam głową. Czułam, że wszystko we mnie drżało. Bałam się tej rozmowy. Co miałam mu powiedzieć, okłamać go? A jeżeli on by mi uwierzył i już na zawsze bym go straciła? Czułam, że z żalu zaraz pęknie mi serce.

- Do dzieła - rzekł Tytus. Wybrał numer i podał mi telefon do ręki.

Przyłożyłam go do ucha i słuchałam równego pikania, sygnału. Oddychałam szybko, a mój oddech zagłuszał mi wszystko. W uszach mi dzwoniło, przełknęłam ślinę.

W słuchawce usłyszałam, wesoły głos mojego wampira.

- Kochanie, zadzwoniłaś. Co u ciebie? - spytał. Wzięłam głęboki wdech, żeby zabrzmiało to naturalnie, bowiem zbierało mi się na płacz.

- Wszystko dobrze. Jak w pracy? - zapytałam i spojrzałam na Tytusa. Stał obok okna i patrzył na mnie groźnie. Zapewne słyszał całą rozmowę.

- W miarę. Poznałem wielu, ciekawych ludzi... - urwał i zaraz potem dodał. - Ale to nie zmienia faktu, że za tobą tęsknię.

Niespodziewanie wybuchnęłam płaczem, ale w porę stłumiłam szloch ręką. Kasjan nie był jednak, tak głupi.

Wysłannicy diabła Tom I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz