4.

1.4K 70 2
                                    


Mikołaj czekał na mnie przy aucie.

-Hej - powiedział, gdy podeszłam do niego. Pocałował mnie w policzek.

Otworzył przede mną drzwi i wsiadłam do środka, a on obszedł samochód i wsiadł od swojej strony.

Włączył silnik i ruszyliśmy.

Jechaliśmy dobre z dziesięć minut. Mikołaj zatrzymał auto, niedaleko baru o nazwie ,,Aplauz".

Weszliśmy do środka. Podeszliśmy do stolika koło okna.

-Pójdę coś zamówić do picia - rzekł.

-Mikołaj! - zawołałam za nim. Odwrócił się i spojrzał na mnie pytająco.

-Ale ja nie lubię kawy - odparłam z przepraszającym uśmiechem.

-Zamówię coś innego - powiedział i poszedł ustawić się za kolejką, zamawiających.

Gdzie jak gdzie, ale tu był zawsze ruch wieczorem. Bez różnicy, czy był to dzień roboczy, czy weekend.

Spojrzałam przez okno. Na dworze było jeszcze widno. Ludzie śpieszyli gdzieś z pracy lub szli powoli, zakochani.

Zauważyłam, że przy moim stoliku zjawił się blady brunet. Spojrzałam na niego szybko.

-Czy zechciałaby Pani, przejść do naszego drugiego lokalu? Może też się Pani spodoba? - zapytał.

-Ale... - rzekłam.

-To zajmie krótką chwilę. Więc? - spytał i wyciągnął do mnie rękę.

Spojrzałam na Mikołaja. Stał w kolejce, przy barze.

Czemu nie? Chyba nie zauważy, jak zniknę na chwilę? Pomyślałam i podałam dłoń brunetowi. On złapał ją delikatnie. Była taka zimna, zignorowałam to. Wstałam i poszłam za nieznajomym.

Prowadził mnie do sali położonej niżej. Szliśmy krętymi schodami, inni ludzie też szli na dół. Niektórzy byli pijani, a niektórzy bardzo podekscytowani.

Betonowe schody, ciągnęły się w nieskończoność. Zaczęłam się zastanawiać, czy Mikołaj zorientował się, że zniknęłam.

W końcu dotarliśmy do betonowego korytarza. Szliśmy jeszcze kawałek, aż doszliśmy do wielkich drzwi. Mój towarzysz, trzymał mnie cały czas za rękę.

Jakiś mężczyzna pchnął ciężkie drzwi, które otworzyły się ze skrzypnięciem. Owiało mnie zimne, wilgotne powietrze.

Weszliśmy do środka. Pomieszczenie nie miało okien, ale paliły się tylko niektóre świece. Świece! Kto w XXI wieku używał świec, do oświetlania?

Miejsce, w którym się znajdowałam było zrobione z cegły. Było dość przestronne.

Nagle drzwi, zamknęły się z trzaskiem. Wszyscy ludzie obejrzeli się za siebie i zaczęli panikować. Zobaczyłam w ich oczach strach. Mój żołądek ścisnął się boleśnie, a w gardle wyschło. Czułam się nieswojo.

Szukałam wzrokiem mojego towarzysza, ale nigdzie go nie było. Musiałam puścić jego rękę już w środku, pomyślałam.

Powoli zaczęły zapalać się kolejne świece, co sprawiło, że widoczność była już większa. Teraz mogłam rozróżnić postaci, stojące niedaleko nas.

Trzech, wysokich mężczyzn patrzyło na nas poważnie. Po ich lewej stronie stało sześciu mężczyzn, a po prawej dwie kobiety.

Gdy przyjrzałam się im uważnie, to zauważyłam, że wszyscy są bardzo bladzi i piękni. Na moment zaparło mi dech w piersiach. Nawet zapomniałam o strachu, który gnębił mnie chwilę wcześniej.

Wysłannicy diabła Tom I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz