14.

737 40 1
                                    

Nadszedł dzień, o którym mówił Oktawian. Było późne popołudnie, właśnie zaczynałam, szykować się na bankiet.

Otworzyłam wielką, tekturową torbę, którą dostałam od Oktawiana i wyjęłam z niej czerwoną sukienkę. Przyjrzałam się jej z ciekawością i doszłam do wniosku, że jest ładna. Koloru przytłumionej czerwieni, długa do ziemi, wykonana z połyskującego materiału.

Położyłam ją na łóżku i wyjęłam pozostałe rzeczy z torby. Były to: mała kopertówka, też w kolorze czerwonym i długie, materiałowe rękawiczki.

Popatrzyłam na sukienkę i zaczęłam się zastanawiać, czy po całej imprezie będę musiała ją oddać. Szybko jednak odgoniłam od siebie tę natrętną myśl i zabrałam ubrania do łazienki.

Gdy ubrałam sukienkę, zawołałam mamę, aby pomogła mi ją zapiąć.

Mama zjawiła się po chwili. Stanęła w drzwiach i wytrzeszczyła oczy.

- Wyglądasz ślicznie - powiedziała.

- Dzięki - odparłam i zapytałam. - Mamuś, mogłabyś mi ją zapiąć?

Odwróciłam się plecami, a mama zapięła mi zamek.

- Gdzie wychodzisz? - zapytała.

- Na spotkanie - rzekłam, grzebiąc w mojej kosmetyczce. - Biznesowe - dodałam po chwili. Mama spojrzała na mnie podejrzliwie.

- Skąd masz tą sukienkę? - zapytała.

- Od Oktawiana - odparłam tuszując rzęsy. Kątem oka zauważyłam, że mama otworzyła usta ze zdziwienia.

- Alicja...

- Nie, mamo. Już ci mówiłam, to jest spotkanie biznesowe - rzekłam. Mama oparła się o futrynę.

- Kochanie, powiedz mi, bo już się gubię. Jesteście razem?

- Mamo, no wiesz?!

- Czyli, nie jesteście razem? - dopytywała.

- Oczywiście, że nie - odparłam i nałożyłam cienie na powieki. Pomalowałam usta szminką i schowałam wszystko z powrotem do kosmetyczki. Ruszyłam do wyjścia, ale mama nadal stała w przejściu.

- A co z Mikołajem? - usłyszałam jej pytanie. Popatrzyłam na nią uważnie.

- Między mną, a Mikołajem nic nie było i nie ma.

- Jak to nie było? - zapytała i zaraz dodała. - Przecież chodziliście ze sobą.

Wywróciłam oczyma.

- Mamo, to było w liceum.

Ona pomachała mi palcem przed nosem i odparła.

- Po studiach, też byliście razem. Córeczko, co kolwiek będziesz chciała zrobić w przyszłości, proszę cię przemyśl to najpierw dobrze. Mikołaj to dobry chłopak, pewnie mocno cię kocha - mrugnęła do mnie, a ja przełknęłam z trudem ślinę, próbując ukryć niepewność w oczach. - Jestem pewna, z resztą widziałam jak na ciebie patrzył, jak byliście tutaj kiedyś.

- Dobrze mamo, pomyślę o tym - odparłam beznamiętnie.

- Acha, jeszcze jedno - powiedziała, a ja odwróciłam się w jej stronę, z zniecierpliwieniem - uważaj lepiej na Oktawiana.

- Mamo, wiem co robię.

Tak, wiedziałam co robię, a przynajmniej tak mi się wydawało. Ruszyłam do swojego pokoju i ubrałam rękawiczki, wzięłam kopertówkę i zeszłam na dół, po schodach. Przejrzałam się w lustrze, które było na korytarzu i ubrałam czarną ramoneskę. Wyszłam na zewnątrz.

Wysłannicy diabła Tom I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz