Następny dzień w pracy, bardzo mi się dłużył. Było sporo klientów i każdy chciał mojej opinii na temat nowego obuwia. Liczyłam w myślach czas pozostały, do zamknięcia sklepu.
Pięć godzin i dwadzieścia minut...
Z zamyślenia wyrwała mnie kobieta, swoim pytaniem.-Czy w przypadku uszkodzenia, jest jakaś gwarancja na te buty? - zapytała, krępa brunetka.
-Tak, gwarancja w naszym sklepie obejmuje buty na rok - rzekłam uprzejmie.
Kobieta skinęła głową i wróciła do przymierzania obuwia.
Mikołaj prawie w ogóle nie wychodził z magazynu. Chyba, że miał do załatwienia bardzo ważną sprawę. Zamieniał wtedy ze mną tylko parę, ogólnikowych zdań. Chyba bardzo przeżywał, to nasze dzisiejsze spotkanie.
Ja wręcz przeciwnie. Przyjmowałam to z dystansem, chciałam tylko, jak najszybciej skończyć pracę. Byłam zmęczona - zeszłej nocy, nie spałam dobrze.
-Przepraszam - rzekł ktoś za moimi plecami.Odwróciłam się.
Zobaczyłam wysokiego bruneta. Patrzył na mnie, uważnie czarnymi oczyma. Zamrugałam szybko.
-Tak? - zapytałam.
-Czy mogę prosić drugiego buta? - zapytał uprzejmie. Skinęłam głową i poszłam do mojego biurka.
-Tą parę mam akurat pod ladą - rzekłam do niego, szukając drugiego buta.
Po krótkim sprawdzaniu zawartości kartonowych pudełek, znalazłam. Otworzyłam pudełko i wyjęłam z niego but. Podałam go mojemu klientowi.
-Proszę - rzekłam.
-Dziękuję - odparł mężczyzna i odszedł w kierunku kanapy.
Ale jak po spotkaniu, wytłumaczyć wszystko Mikołajowi. Że raczej przez ten cały czas, był dla mnie tylko przyjacielem. Tylko przyjacielem. Okej, raz, czy dwa pocałowałam go na serio. I na tym koniec.
Filip chodził po sklepie, rozglądając się dookoła. Uśmiechnęłam się do niego szybko, odpowiedział mi szerokim uśmiechem, pokręcił głową.
Nim się obejrzałam, nadszedł koniec mojej pracy i mogłam wyjść do domu. Gdy zamknęłam sklep, skierowałam się do tylnego wyjścia, które wiodło przez magazyn. Uznałam, że muszę pożegnać się z Mikołajem.
Wzięłam głęboki wdech, wyprostowałam się i ruszyłam w kierunku magazynu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
Ale w magazynie nikogo nie było. Rozejrzałam się uważnie na boki. Podeszłam trochę dalej i zajrzałam za półkę.
Nagle, ktoś złapał mnie z tyłu. Jasny gwint! Poczułam, że zrobiło mi się gorąco.
-Puść! - krzyknęłam, wijąc się na boki.
-Ej misiu - usłyszałam za sobą. Odwróciłam głowę.
Zobaczyłam uśmiechniętego Mikołaja. Odwróciłam się w jego stronę tak, że teraz staliśmy twarzą w twarz. Jego ręce zjechały niżej, na mój tyłek.
,,Mężczyźni" pomyślałam z sarkazmem.
-Nie mogę się doczekać - rzekł szeptem.
-Zobaczymy się niedługo - odparłam.
-Przyjadę po ciebie o siódmej.
-Okej, w takim razie, do zobaczenia - rzekłam i przytuliłam go mocno.
Nie mogłam zdobyć się na nic więcej. Puściłam go i wyszłam z magazynu. Otworzyłam drzwi samochodu kluczem i wsiadłam do środka.
Po półgodzinnym przebijaniu się przez korki, byłam pod domem. Wprowadziłam auto do garażu i zamknęłam bramę.
Weszłam do domu i zdjęłam buty, potem poszłam do kuchni.
Mama mieszała zupę w garnku, gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się do mnie.
-Hej - przywitała się.
-Cześć mamo - odparłam i usiadłam na stołku.
-Bardzo zmęczona? - zapytała mama.
Przytaknęłam ruchem głowy. - Obiad będzie niedługo.-Dobrze - zgodziłam się i zaraz dodałam.- Wychodzę dzisiaj wieczorem.
Mama przestała mieszać w garnku i spojrzała na mnie z zaciekawieniem.
-Z Mikołajem? - zapytała.
-Tak.
Ona, jakby trochę się ożywiła.
-Tak bardzo się cieszę, że w końcu wyjdziesz z kimś na randkę - odparła z uśmiechem.
-Mamo, jaka randka... proszę cię - rzekłam i zaraz dodałam. - Mikołaj jest tylko moim przyjacielem.
Usiadła na stołku, naprzeciwko mnie.
-Wiesz córeczko, my z tatą też byliśmy kiedyś przyjaciółmi - powiedziała.
Wywróciłam oczyma.
-Pójdę się przespać. Jestem trochę zmęczona - rzekłam i poszłam do swojego pokoju.
Położyłam się na łóżku w ubraniach. Szybko zasnęłam.
Obudziłam się, po jakimś czasie. Ile spałam? Spojrzałam na zegarek. Osiemnasta. Chryste! Tak późno.
Zerwałam się jak oparzona i wyleciałam do łazienki, tam wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy. Postanowiłam ubrać pomarańczowe rurki i zwiewną białą bluzkę. Do tego długi, pozłacany wisiorek i buty na koturnach. Pomalowałam delikatnie oczy, a usta pociągnęłam błyszczykiem.
Zeszłam powoli na dół.
-O! Dobrze, że już wstałaś, obiad jest gotowy - rzekła mama.
-Wiesz, chyba nie zdążę już zjeść - odparłam, stojąc przy lustrze i poprawiając grzywkę.
-To chociaż zrobię ci kanapkę.
Spojrzałam w stronę okna. Nikogo jeszcze nie było.
-Okej - zgodziłam się i poszłam za mamą do kuchni.
Dała mi kanapkę z szynką, serem, sałatą i ogórkiem. Zjadłam ją na stojąco. Potem umyłam zęby, uważając, żeby nie ubrudzić się pastą. Właśnie wycierałam twarz, gdy usłyszałam, że podjeżdża auto.
Wyszłam z łazienki i wyjrzałam przez okno. Opel Mikołaja, stał na podjeździe. Wzięłam swoją czarną, skórzaną kurtkę.
-Pa, ja już idę! - krzyknęłam do mamy.
-Okej, bawcie się dobrze - odparła za mną.
Wyszłam szybko z domu i skierowałam się w stronę furtki.
CZYTASZ
Wysłannicy diabła Tom I ✔
RomantizmJedna randka, zmienia życie pewnej dziewczyny o sto osiemdziesiąt stopni. Poznaje ona tajemniczego mężczyznę. Nie wie, że przyjaźń z nim prowadzi ją do powolnej śmierci. Czy Alicja zmieni w porę decyzję? Nr 1 w wattmanse - 8.07.2021 Nr 2 w erotyka...