22.

601 39 7
                                    

Kasjan przyjechał po mnie po południu. Akurat schodziłam na dół po schodach. Weszłam na korytarz i zobaczyłam mojego chłopaka, stojącego koło drzwi. Rozmawiał z moją mamą, która stała koło wieszaka na kurtki.

Uśmiechnęłam się do wampira i podeszłam do niego. Pocałowałam go delikatnie w policzek. Ubrałam białe conversy i czarną kurtkę. Stanęłam obok mojego wampira, a on objął mnie ręką.

- To my już idziemy - powiedziałam do mamy.

Ona uśmiechnęła się do nas i powiedziała:

- Bawcie się dobrze.

Kasjan pożegnał się z moją mamą i wyszliśmy.

- Na pewno będziemy się dobrze bawić - powiedział mi do ucha, gdy byliśmy już na zewnątrz. Zaśmiałam się głośno, a on pocałował mnie szybko.

Otworzył mi drzwi od strony pasażera i poczekał, aż wsiądę. On sam usiadł za kierownicą.

- Zapięłaś pasy? - zapytał.

- Już - odpowiedziałam, a Kasjan włączył silnik.

- To gdzie jedziemy? - zapytałam, szczerząc się do niego.

Kasjan wyjął z półki dwie pary granatowych okularów przeciwsłonecznych, Ray Ban. Podał jedną dla mnie, a drugą sam założył. Uśmiechnął się do mnie.

- Już mówiłem, na przejażdżkę - zaśmiał się i ruszył.

Jechaliśmy przez miasto. Potem wjechaliśmy na autostradę, a Kasjan skierował auto na prawy pas. Wcisnął pedał gazu, a ja zerknęłam na licznik.

Wskazówka mknęła ku górze, wskazując sto pięćdziesiąt. Prędkość wciskała mnie w fotel. Mój wampir wyprzedził trzy auta na raz.

- Uważaj - powiedziałam na jednym wdechu, serce podeszło mi do gardła.

- Kotku - rzekł i położył rękę na mojej nodze - nic się nie stanie.

Znowu spojrzałam na licznik - dwieście. Widziałam, jak mkniemy przez prostą drogę i wymijamy kolejne auta. Ktoś zatrąbił. Obejrzałam się do tyłu, ale pozostawialiśmy za sobą jedynie pojedyńcze samochody.

- Jasny gwint - mruknął Kasjan. - Niesamowity samochód.

Nie skomentowałam tego, nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Przytaknęłam tylko głową, jeszcze nigdy nie jechałam z taką prędkością.

Kasjan znowu przyspieszył. Tym razem do dwustu pięćdziesięciu. Spróbowałam otworzyć szybę, ale Kasjan szybko ją zablokował, przyciskiem ze swojej strony.

Zdezorientowana spojrzałam na niego, patrzył na mnie z przerażeniem, które potem zmieniło się w złość.

- Zwariowałaś? - spytał.

- O co... - chciałam zapytać, ale on mi przerwał.

- Nie rób tak więcej, to niebezpieczne. - powiedział, wpatrzony w jezdnię.

- Chodzi ci o szybę? - spytałam.

- Tak.

Uniosłam brwi do góry i po chwili przyniosłam rękę na jego kark. Skierowałam palce na jego gęstą, blond czuprynę.

- Przepraszam - mruknęłam patrząc w jego stronę, on poprawił ręce na kierownicy. Westchnął, a chwilę później złapał moją dłoń i zbliżył do ust, a potem ścisnął pokrzepiająco.

Znowu wyminął kilka aut i jechaliśmy dalej. Usłyszałam za sobą trąbienie, ale tym razem nie zareagowałam na nie. Patrzyłam tylko nieruchomo na Kasjana.

Wysłannicy diabła Tom I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz