Muzyka przewodnia:
Rachel Platten - Fight Song
"Uruchomiłam moją siłę. Zaczynam właśnie teraz, będę silna. Zagram moją piosenkę do walki. I tak naprawdę nie obchodzi mnie czy ktoś inny mi uwierzy, bo mam w sobie wiele siły do walki."
Weszłam powolnym krokiem do mojego małego, przytulnego pokoju i zmarszczyłam brwi widząc, że mój najlepszy przyjaciel Colin, zdążył się już w najlepsze rozgościć na moim biednym łóżku. Wszystkie poduszki, jakie się na nim do tej pory znajdowały, wylądowały na drewnianej podłodze, a różowy kocyk zwinięty był przy jego wielkich stopach. Zacisnęłam dłonie w pięści i wzięłam kilka głębokich wdechów, aby czasem nie puściły mi nerwy przez tego pajaca. Mój biedny kocyk!
Kocham go, ale czasem jest z niego okropnie upierdliwy dupek, co jest strasznie męczące. Gdy tylko mnie zobaczył, przeczesał dłońmi swoją długą, blond grzywę i posłał mi zabójczy uśmiech, od którego po prostu się rozpływałam. I ten kolczyk w wardze... Ugh, jest zdecydowanie zbyt przystojny na mojego przyjaciela. Wysoki, szczupły, dobrze się ubiera i jest miły, jednak to nie zmienia faktu, że nie ma dziewczyny. No tak! Przecież one wolą "bad boy'ów", jakby było się czym w nich zachwycać. Przecież Col wyglądał trochę jak niegrzeczny chłopiec, ale charakter miał dużo lepszy. Czy wszystkie dziewczyny lubią być okropnie traktowane? To jest nielogiczne!
- Po pierwsze, zabieraj te sery z mojego kocyka. Po drugie... - zaczęłam swój nudny wywód, jednak on, nie zważając na moje słowa, pociągnął mnie na łóżko, tak że wylądowałam obok niego. Wyciągnęłam się jak długa i posłałam mu groźne spojrzenie, jednak widząc jego rozanieloną minę, zrezygnowałam z opieprzania go. - Dziewczyna? - uniosłam brew i zachichotałam cicho. Widziała, że coś mu się spodobało, tylko nie mogłam odczytać o co dokładnie chodzi.
- Nie. W necie znów piszą o Bieberze. - wyszczerzył się, ukazując rząd białych, w miarę równych zębów, które oczywiście zawdzięczał aparatowi, który nosił kilka dobrych lat.
- O kim? - zakryłam usta dłonią, żeby nie parsknąć śmiechem. No nie chciałam robić mu przykrości, ale szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałam o kogo mu chodzi.
- Nie mów mi nawet, że o nim nie słyszałaś! To jeden z najgroźniejszych gangsterów we wszystkich stanach. Jest zaje-kurwa-bisty! Sporo osób zabił, kilka okradł, ale specjalizuje się w porwaniach. I okazuje się, że wrócił do San Diego. Przynajmniej coś takiego mówią w telewizji... I piszą w necie. - wskazał palcem urządzenie, które trzymał w swojej dłoni. - Ciekawe na kogo teraz będzie polował. - jego oczy aż zaświeciły z ciekawości.
- Proszę cię, skup się na znalezieniu sobie jakiejś panny, a nie jarasz się mafią. - pokręciłam z rozbawieniem głową i wdrapałam się na jego plecy.
- Nie lubię od tylca.
- Paskudna świnia. - zaśmiałam się i objęłam go za szyję, siadając mu na tyłku. Czy mówiłam już, że uwielbiam tego chłopaka? Jak nikt potrafił poprawić mi humor i przy nim zawsze dobrze się bawiłam. To mój przyjaciel od przedszkola... Jesteśmy nierozłączni.
- I tak mnie kochasz. - mruknął rozbawiony i zablokował telefon, którym do tej pory się bawił. Pewnie czytał o swoim "mrocznym idolu". Jak ktoś taki może jarać? Przecież to nie jest osoba godna podziwiania. Jest złym człowiekiem i tyle.
CZYTASZ
You're mine now, shawty.
FanfictionPorwanie samo w sobie jest złe, jednak co się stanie, gdy dojdzie podczas niego do okropnej pomyłki? On dostaje (mogłoby się wydawać) proste zlecenie - porwać młodą dziewczynę i przewieźć ją przez pół świata, do faceta, któremu jest ona akurat potr...