24. Boyfriend

10.3K 395 5
                                    

Muzyka przewodnia:

Justin Bieber  - Boyfriend

"Gdybym był Twoim chłopakiem, nigdy bym Cię nie opuścił. Trzymałbym Cię w ramionach, nigdy nie byłabyś samotna. Mogę być gentlemanem, wszystkim czego chcesz."

- Nie, nie nie! - jęknęłam bezsilnie i po raz kolejny rozłączyłam połączenie. Od jakichś trzech dni, próbowałam już chyba tysięczny raz wykraść im te pieniądze, ale pan numer trzy był tak oporny, że po prostu nie byłam w stanie nic zdziałać. Starałam się, robiłam wszystko, co w mojej mocy, ale nic to nie dawało i pieniędzy na kątach Justina jak nie było, tak nie ma. Jak tak dalej pójdzie, to zostanę tu na zawsze... Z trzema pierwszymi szło naprawdę łatwo i myślałam, że z resztą też tak będzie, ale niestety byłam w ogromnym błędzie.

- Nie martw się, An. - Jai usiadł koło mnie i podetknął mi pod nos talerz z trzema pączkami. Wszystkie oblane były ciemną czekoladą, na widok której, aż pociekła mi ślinka. Wzięłam jednego z nich. Może chociaż to osłodzi mi życie... Wgryzłam się w mięciutkie ciasto i zaczęłam powoli przeżuwać. 

- Nie mam już na to serio siły. Po prostu mi się nie uda tego zrobić... 

- Dasz radę! Masz jeszcze dużo czasu. - powiedział z pełną buzią, co mimo wszystko trochę mnie rozbawiło. 

- No właśnie tak dużo go nie mam. Za kilka dni wykreślą mnie z listy uczniów mojej szkoły. - westchnęłam ciężko. Gdzie do groma podział się mój wrodzony entuzjazm? No tak, zniknął przez Justina i jego chorych znajomych. 

No właśnie, Justin. Trzy dni. Tyle właśnie czasu z nim nie rozmawiałam. Nawet jednego słowa! Mijaliśmy się kilka razy na korytarzu, ale za każdym razem odwracałam wzrok i przyspieszałam, a on jakoś nie wychodził z inicjatywą, żeby ze mną pogadać, więc szczerze mówiąc, byłam z tego powodu zadowolona. Przynajmniej Cath dała mi święty spokój. Dobrze wiedziałam, że obserwowała mnie na każdym kroku i chyba w końcu do niej dotarło, że serio staram się unikać blondyna. 

- Pogadaj z Justinem, to może da ci zadzwonić. 

- Też o tym myślałam, ale co im wtedy powiem? Wszyscy mnie szukają i uważają za porwaną, a ja tak nagle zadzwonię? - ułożyłam palce w udawaną słuchawkę. - Dzień dobry, z tej strony Anastasia Keen, proszę mnie nie wykreślać z listy, bo wracam za kilka dni, jak już okradnę najbogatszych ludzi w San Diego. - powiedziałam piskliwym głosem, a Jai zaczął cicho chichotać. 

- Masz na imię Anastasia? 

- Tak. Ale odkąd pamiętam, wszyscy mówią na mnie Annie, więc tak już zostało. Nie pamiętam, żeby ktoś kiedykolwiek do mnie tak powiedział. - uśmiechnęłam się lekko. 

- Ładne imię. Jak bohaterka "50 twarzy Greya". - zaśmiał się. 

- O nie, nie porównuj. - prychnęłam rozbawiona, po czym wstałam z fotela. - Muszę przewietrzyć umysł, zanim wrócę do pracy. - gdy pokiwał ze zrozumieniem głową, wyszłam z pomieszczenia i od razu udałam się na taras. 

Otworzyłam okno balkonowe i zamarłam, widząc Justina, opierającego się o betonową barierkę. Miał na sobie tylko porwane, jasne dżinsy, które ledwo trzymały mu się na tyłku, a spod nich wystawał pasek białych bokserek. Uśmiechnęłam się mimowolnie. W tej scenerii wyglądał po prostu seksi. Widziałam dym unoszący się nad jego głową, więc nie chciałam mu przerywać tej "przerwy na szluga". Odwróciłam się na pięcie, chcąc wrócić do domu.

You're mine now, shawty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz