6. Hit The Ground

12.1K 430 48
                                    

Muzyka przewodnia:

Justin Bieber - Hit The Ground

"Gdybym tylko mógł uderzyć w ziemię... Nigdy nie myślałem, że będę rozdarty. Nigdy nie myślałem, że będę daleko od domu."

Popatrzyłam na niego zszokowana. Wiedziałam, że coś takiego może mu chodzić po głowie, ale nadal skrycie liczyłam, że się mylę. No bo w końcu, jak może mnie zabić? Mimo wszystko go polubiłam, a on tak po prostu się mnie pozbędzie? Myślałam, że on też mnie polubił... No dobra, żartuję, ale mógłby się zlitować, bo przecież to nie moja wina, że jest idiotą. Inaczej nazwać go po prostu nie można. Pomylił córkę premiera z córką hydraulika. Czy ja serio wyglądam na panienkę z bogatego domu? On chyba ma coś z oczami i musi się udać do okulisty.

- Chcesz mnie zabić? - szepnęłam patrząc na niego. Jego koledzy od razu zawrócili i popatrzyli na nas z ciekawością. No serio zachowują się jak baby! Popatrzyłam na nich groźnie, jednak oni to olali i dalej przysłuchiwali się naszej rozmowie. No jak tak można? Rozgrywa się tutaj rozmowa na temat mojego życia, a ci oglądają, jakby to był jakiś dobry film z Johnnym Deppem, a nie przedśmiertna scena z Annie Keen.

- To właśnie przed chwilą powiedziałem. - mruknął, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Chociaż, może dla niego jest... Jest jakimś gangsterem, więc zabijanie to dla niego bułka z masełkiem i miodkiem. Nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić jak można się tak zachowywać. Gdybym ja zabiła człowieka, widziałabym chyba jego twarz do końca życia. 

- Nie możesz mnie zabić! - pisnęłam i zerwałam się z krzesełka, podchodząc do niego, jednak on cofnął się o krok, zwiększając dystans między nami. Na serio ma jakąś obsesję na punkcie bliskości... Na pewno tak jest, bo przecież nie jestem aż tak obrzydliwa, ani nie śmierdzę. Na wszelki wypadek jednak przysunęłam rękę do nosa i wciągnęłam kilka razy powietrze, co wywołało cichy śmiech u chłopaków, jednak nie u blondyna. 

- Jak to nie mogę cię zabić? - wyjął pistolet i przeładował go zwinnym ruchem, przez co stanęłam przed nim jak sparaliżowana. Nie, tylko nie to...

- Justin... 

- Nie mów tak do mnie. - skrzywił się i odwrócił wzrok, jakbym co najmniej nazwała go obrzydliwym orangutanem z mózgiem płaszczki. 

- Przecież tak masz na imię. - zmrużyłam powieki.

- To nie zmienia faktu, że masz tak do mnie nie mówić. 

- Więc jak mam mówić? 

- Hmm... Per pan wystarczy. - wzruszył nonszalancko ramionami i uniósł klamkę, celując centralnie w moją głowę. Pisnęłam i wbiegłam jak najszybciej się dało za Zayna, który mimo wszystko stał najbliżej i był największy, więc zza niego, nie było mnie widać. Chłopak prychnął pod nosem, jednak nie odsunął się. Ma jednak jaja! Zacisnęłam mocniej dłonie na jego koszulce, a on nadal nie reagował. Myślałam, że któryś chociaż spróbuje mnie obronić, ale się jednak przeliczyłam. Byli tacy sami jak Justin. Nawet Nath...

- Dobrze, więc. Proszę pana... - ledwo mi te słowa przeszły przez gardło. - Nie zabijaj mnie. - wychyliłam lekko głowę zza bruneta. 

- Zostaw Malika i chodź tutaj. - powiedział tym swoim zimnym tonem i palcem wskazał miejsce przed sobą. 

- Nie. - jęknęłam, mocniej ściskając koszulkę bruneta, jednak mu się to nie spodobało bo zepchnął z siebie moje ręce i odsunął się, pozostawiając mnie na linii strzału. No i gdzie twoje jaja Zayn? Prychnęłam w myślach.

You're mine now, shawty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz