Muzyka przewodnia:
Zayn Malik - PillowTalk
"Chciałbym trzymać Cię blisko, tej nocy i zawsze. Chciałbym budzić się obok Ciebie. [...] Kochać się z Tobą i walczyć. To nasz raj i nasza strefa wojny."
- Nadal nie rozumiem, czemu musiałam tu z wami przyjechać. No tak, uwielbiam wodę i piękne widoki. Na opalonych surferów też w sumie mogę popatrzeć, ale Justin miał mnie zabić, a nie zabierać na tak ładną plażę. - nawijałam, idąc z całą resztą do podjeździe najbliższego hotelu, aby zarezerwować pokoje. Wątpiłam, żeby były tu jakieś miejsca, ale jak się uparli, to niech im będzie.
- Nie marudź, nie gadaj. Załóż te okulary i ich nie zdejmuj, bo jak tak dalej pójdzie, to cię wszyscy rozpoznają. - Zayn był już zmęczony moim gadaniem, ale ja nie miałam najmniejszego zamiaru rezygnować. W końcu zaczął się do mnie odzywać, więc wykorzystywałam to na każdym kroku. A co mi tam? Gdyby wcześniej go chcieli postrzelić, to może już byśmy byli najlepszymi przyjaciółmi. Nie no, może nie najlepszymi, ale chociaż byśmy mieli lepsze relacje.
- Nic w nich nie widzę. - mruknęłam i zrównałam krok z Liamem, po czym spojrzałam na jego okulary. - Te będą dla mnie lepsze. - wyszczerzyłam się radośnie, po czym zwinnym ruchem zdjęłam mu je z nosa, a założyłam sobie. - O tak, dużo lepiej. - podałam mu swoje.
-Ja pierdole, przecież one są identyczne. - Liam jak zwykle nie był zadowolony z życia. Norma! Nie mogłam się po prostu nadziwić, jak można się całe życie zachowywać w ten sposób? Mógłby się czasem uśmiechnąć, pożartować... No dobra, jak ostatnim razem żartował, to strzeliłam na niego focha. Jego żarty są dość specyficzne.
- Nie są, okej? Te co masz teraz są gejowskie. - zaśmiałam się, a wraz ze mną chłopaki.
- Wcale nie są. - prychnął.
- Tsa, możesz sobie wmawiać. - poklepałam go po ramieniu, po czym wróciłam do zagadywania Zayna.
Do Justina nie odzywałam się praktycznie wcale, bo nadal bolało mnie to, jak mnie potraktował tamtego pamiętnego popołudnia. Jak mnie ma zabić, to niech mnie zabije i już. Nie miałam już zamiaru go błagać o litość, czy coś w tym stylu. Teraz chciałam tylko korzystać z tych dni, które mi zostały.
- Zen, uśmiechnij się. Życie pierdzieli nas po równo. - stuknęłam go w ramię, widząc jego nachmurzoną minę. Nie lubię kiedy tak się zachowują inni ludzie. Przy mnie wszyscy powinni być uśmiechnięci.
- Nie mów tak do mnie.
- Jak? Zen? Dobrze, Zen. Nie będę tak do ciebie mówić, Zen. - zachichotałam i wsunęłam dłoń pod jego ramię, jednak on nie zareagował, więc ja także nie odsunęłam się od niego.
Odkręciłam głowę do tyłu. Na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech, gdy zobaczyłam obejmujących się Natha i Demi. Czemu nie wyznają wprost, co do siebie czują? Te ich podchody są naprawdę męczące. Przecież z daleka widać, że coś ich do siebie ciągnie, to nie... Lepiej udawać, że są tylko przyjaciółmi. Co za wiocha!
- Jus, kotku... - usłyszałam zrezygnowany jęk Cath i od razu zerknęłam w tamtą stronę. Brunetka uczepiła się ramienia blondyna, tak samo jak ja Zayna. Pff. Ściągara i tyle. - Będziemy mieć pokój razem? Tęsknię za tobą. - powiedziała, teatralnie przy tym wzdychając. Wywróciłam momentalnie oczami, na co mój towarzysz cicho się zaśmiał.
CZYTASZ
You're mine now, shawty.
FanfictionPorwanie samo w sobie jest złe, jednak co się stanie, gdy dojdzie podczas niego do okropnej pomyłki? On dostaje (mogłoby się wydawać) proste zlecenie - porwać młodą dziewczynę i przewieźć ją przez pół świata, do faceta, któremu jest ona akurat potr...