Zatrzymałem samochód przed budynkiem szkoły i wysiadłem, zostawiając w środku mojego brata, który jak zwykle zawzięcie dyskutował z kimś przez telefon. Mógłby w końcu z tym przystopować, bo nawet nie mogę z nim normalnie porozmawiać. To pewnie jakaś dziewczyna, bo od kilku dni chodzi z bananem na twarzy.
Oparłem się tyłkiem o maskę auta, a na moich ustach od razu wykwitł szeroki uśmiech, gdy tylko zauważyłem idącą środkiem placu, moją śliczną dziewczynę. Jak zwykle towarzyszyła jej Lizzie. Nadal nie rozumiem jak to możliwe, że udało im się w końcu dogadać. Przecież one są całkowicie inne! Moja Annie jest słodka i kochana, a panna Green ostra i uparta jak osioł.
Gdy dziewczyny mnie zobaczyły, od razu ruszyły w moją stronę. Nie musiałem długo czekać, a blondyneczka wpadła na mnie, oplatając ręce wokół mojej szyi i czule muskając moje usta, co ochoczo pogłębiłem.
- Zdałam! - pisnęła, co wywołało mój uśmiech. Jak można jej nie kochać? To najwspanialsza istota na całym świecie i gdyby nie ona, dalej tkwiłbym w tym piekle na ziemi, jakim było moje życie przed "erą An".
- Świetnie. - pochyliłem się lekko, całując jej słodkie usteczka. - Musimy to jakoś oblać.
- Jasne. Zaprosiłam na wieczór Lizzie, więc możemy spędzić trochę czasu całą paczką.
- Nie mam ochoty spędzać czasu z tymi baranami. - prychnęła Green, przez co cicho się zaśmiałem. Jest niemożliwa.
- Oni pewnie też nie mają ochoty spędzać czasu z "zimną panną". - puściłem jej oczko, ale ona tylko wywróciła oczami.
- Uspokójcie się. Będziemy świętować mój sukces czy tego chcecie czy nie. - moja dziewczyna zajrzała przez szybę do auta. - Cody nadal rozmawia z Cath? - uniosła brew.
- To on z nią w ogóle rozmawia?
- No jasne! Non stop. - wyszczerzyła się radośnie. - Z tego, co wiem, mają się ku sobie. Catherine chciała Biebera, to ma. - musnęła po raz kolejny moje usta. - Tylko nie wiem czy to czasem nie podchodzi pod pedofilstwo. - prychnęła.
- Kocham cię, wiesz? - pogładziłem lekko jej policzek.
- Wiem i ja ciebie też. - szepnęła. - A teraz jedź na jakieś zakupy i widzimy się wieczorem. - puściła mi oczko i odsunęła się, stając ramię w ramię z Lizzie.
- Najpierw muszę jechać na budowę, sprawdzić czy mój stary dom odbudowali tak jak chciałem.
- Ooo, świetnie. Zabierzemy tam jutro Liz. Jest ciekawa jak mieszkałeś w dzieciństwie.
- Dobrze, mi pasuje. Do zobaczenia. - zaśmiałem się cicho i wsiadłem do auta, odjeżdżając w bardzo dobrze znanym mi kierunku.
Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że moje życie będzie tak wyglądało, nigdy bym w to nie uwierzył. Ale w końcu jestem szczęśliwy i całkowicie zapomniałem o przeszłości. Mam kochającą dziewczynę, przyjaciół i brata, którego odnalazłem po latach. Niczego więcej do życia mi nie potrzeba. Mam wszystko.
No to na koniec kilka słów ode mnie:
Jeej, nie wierzę, że to tak szybko się skończyło ;> a wydaje się, że dopiero wczoraj zaczęłam to pisać ;>
Dziękuję bardzo wszystkim, którzy chcieli to czytać, oceniali i komentowali ;) to dla Was właśnie starałam się tak szybko wstawiać ;> jesteście wielcy i bardzo Wam za to dziękuję ;>
Jak już zapowiadałam, nadchodzi nowe opowiadanie ;> mam już napisanych kilkanaście rozdziałów, więc także będzie wstawiane dość często ;>
Mam nadzieję, że Wam się podobało i Was nie zawiodłam, choć mi nie do końca podoba się forma tego opowiadania xd w następnym postaram się naprawić ;>
Kocham Was i dzięki za wszystko! <3
CrystallineGirl ;)
CZYTASZ
You're mine now, shawty.
FanfictionPorwanie samo w sobie jest złe, jednak co się stanie, gdy dojdzie podczas niego do okropnej pomyłki? On dostaje (mogłoby się wydawać) proste zlecenie - porwać młodą dziewczynę i przewieźć ją przez pół świata, do faceta, któremu jest ona akurat potr...