Muzyka przewodnia:
Bob One - Daj Z Siebie Wszystko
"Instynkt od natury prezent. Uwierz siła jest w tej wierze. Wykorzystaj, bo masz w darze. Oto chwila spełnienia marzeń. [...] Zapamiętaj. I zrzuć pęta. Pracuj na siebie, w Tobie siła zaklęta. "
Weszliśmy do sporego domu i od razu rozejrzałam się wokół, po przestronnym holu. Był bardzo przytulnie urządzony, co mnie strasznie zdziwiło. Ten budynek, ani trochę nie pasował mi do stylu chłopaków, ale wolałam tego w tej chwili nie komentować. Justin od razu pociągnął mnie za dłoń do pomieszczenia, w którym siedział już Jai i Liam.
Przywitałam się z brunetem, a całkowicie olałam szatyna. Na niego też strzelam focha i już. Jestem przecież w tym mistrzem. I wcale nie chciałam się całować z Justinem, na którego się obraziłam!
- Potrafisz złamać blokadę u innych? - brunet zrobił mi miejsce obok siebie i wskazał ruchem głowy na monitor.
- O ile to nie jest nic skomplikowanego to dałabym radę. Nie jestem w tym mistrzem... - wzruszyłam lekko ramionami. - Mój przyjaciel Colin jest świetnym hackerem. Potrafi zrobić wszystko!
- Raczej Justin się nie zgodzi na przyprowadzenie go tu, więc najpierw spróbuj sama. Tu masz wszystkie potrzebne dane. - wskazał małą tabelkę, więc dokładnie wszystko przejrzałam i wzięłam się za pracę.
- Co mam właściwie z nim zrobić? - popatrzyłam na mojego towarzysza.
- Potrzebujemy numer jego konta i wszystkie hasła. - Justin nonszalancko oparł się ręką o mój fotel i pochylił się do przodu, ocierając swoim torsem o moje plecy. Przygryzłam dolną wargę i nadal sztywno siedziałam, bo wiedziałam, że gdybym tylko delikatnie przekręciła głowę, mogłabym dotknąć ustami jego delikatnej skóry na policzku. Zaczęło mi się robić gorąco, przez co ledwo mogłam się skupić na pracy i na tym, co do mnie powiedział. Dupek! On to po prostu robi specjalnie... Wie jak zadziałał na mnie w samochodzie i chce działać tak ciągle. Dobrze wiedziałam, że jemu także się to podobało. Odchrząknęłam cicho.
- Czyli co? Mam go okraść? - prychnęłam.
- No, coś w tym stylu. - poczułam na swoim policzku, że się uśmiecha.
- Nie mam zamiaru! - gwałtownie wstałam z fotela, po czym odsunęłam się od niego. Gdy jestem blisko, mój mózg funkcjonuje zdecydowanie za wolno. - Nie jestem złodziejką.
- Ty nie, ale ja tak. - westchnął ciężko. - Pomyśl sobie, że to ja go okradam. Ty przecież tej kasy na oczy nie zobaczysz.
- To ma być pocieszenie? - skrzyżowałam ręce na piersiach. - Co za to będę miała?
- Powiedzmy, że... Jak uda ci się okraść pięciu kolesi, których ci wskażę, to cię wypuszczę. - jego twarz znów przyozdobił wielki, zimny uśmiech. Mimo wszystko, perspektywa wolności wydawała się być czymś ciekawym.
- Pięciu? - popatrzyłam na niego jak na wariata. - Zdajesz sobie sprawę ile czasu mi to może zająć? Nie za bardzo się na tym znam.
- No to masz problem. Ja ci obiecuję, że jak okradniesz ich wszystkich, a ja znajdę tę kasę na swoim koncie, to puszczę cię wolno. - zmierzył mnie uważnym spojrzeniem. Westchnęłam ciężko. Zajęłam znów miejsce przy komputerze, po czym przejrzałam listę osób, które miałabym okraść.
CZYTASZ
You're mine now, shawty.
Hayran KurguPorwanie samo w sobie jest złe, jednak co się stanie, gdy dojdzie podczas niego do okropnej pomyłki? On dostaje (mogłoby się wydawać) proste zlecenie - porwać młodą dziewczynę i przewieźć ją przez pół świata, do faceta, któremu jest ona akurat potr...