Muzyka przewodnia:
Justin Bieber - Get Used To It
"Więc przywyknij do mojego sprawdzania, przez cały dzień. Przyzwyczaj się do moich odwiedzin, tylko po to, by zobaczyć Twoją twarz. Nie ma takiej chwili, w której mógłbym się Tobie oprzeć."
Silne męskie dłonie obejmowały szczelnie moje drżące ciało. Strach mnie po prostu paraliżował i z ledwością mogłam się poruszać. Już dawno nie bałam się tak jak w tej chwili. Bardzo powoli uniosłam do góry głowę i na chwilę zamarłam.
- Liam... - szepnęłam i z gardła wydarł mi się ciszy szloch. Nie mogłam uwierzyć, że to on. Jeszcze chyba nigdy nie cieszyłam się na jego widok tak bardzo jak teraz. Chłopak wyglądał na zaskoczonego, ale ku mojemu zdziwieniu, nie wypuszczał mnie z objęć. Przesunął dłonie na moje plecy, po czym poruszał nimi chwilę, aby mnie uspokoić.
- Co się stało, mała? - mruknął niby od niechcenia, choć w jego głosie usłyszałam odrobinę troski.
- Ktoś mnie gonił. Mówię ci... Słyszałam, że jest tuż za mną. - szepnęłam, powoli się od niego odsuwając i ścierając z policzków słone łzy. Za często ostatnio płaczę... To już chyba drugi raz, ale pierwszy, gdy ktokolwiek to widzi. Te wszystkie wydarzenia, jakie rozegrały się w moim życiu w ostatnim czasie, rozwalały mnie emocjonalnie.
- Może ci się wydawało, stoję tutaj już kilka minut i jakoś nikogo nie widziałem.
- Jestem pewna, że ktoś za mną biegł! - upierałam się. Nie zrobi ze mnie wariatki... Na pewno. Byłam w stu procentach przekonana, że ktoś mnie gonił.
- Dobra, może i tak. Ale mógł to być jakiś głupi żart. Nie przejmuj się tym aż tak. - powiedział chłodno.
- Co ty tu właściwie robisz? - uniosłam brew i uważnie mu się przyjrzałam. Coś mi tutaj nie pasowało, ale sama nie wiedziałam co. Nigdy wcześniej nie widziałam go w tej okolicy.
- Um... Ja... - zastanowił się chwilę, a ja już dobrze wiedziałam, że chce coś mi ściemnić. - Przechodziłem akurat tędy. - nie wierzyłam w tę wymówkę, ale wolałam teraz w to nie wnikać. Jak najszybciej chciałam znaleźć się w swoim domu i zapomnieć o tym, co miało przed chwilą miejsce. Chciałam się skupić na dobrych rzeczach, czyli mojej wspaniałej rozmowie z Justinem.
- Dobrze. - kiwnęłam głową jak gdyby nigdy nic i wyminęłam go. Może to on nasłał na mnie tych ludzi? Nie! Pokręciłam szybko głową, aby odgonić od siebie te głupie myśli. To przyjaciel Justina i on jest dobry, na pewno by mi tego nie zrobił...
- Mieszkasz gdzieś tutaj?
- Tak. - wskazałam palcem mały domek na rogu. - Tam.
- Okej, to idź do domu. Popatrzę czy nikt cię nie goni. - uśmiechnął się głupio, przez co wywróciłam oczami. On na serio uważa to za jakiś chory żart, a mi wcale do śmiechu nie było. Prychnęłam pod nosem i odwracając się na pięcie, ruszyłam w stronę swojego domu. Jak Justin może go lubić? To serio jest pusty dupek.
***
- Muszę się tobą nacieszyć, nie idźmy dziś na zajęcia. Nie było cię tyle czasu i powinnaś mi wynagrodzić swoją nieobecność. - Col od godziny próbował mnie przekonać, żebym nie szła na lekcję śpiewu.
CZYTASZ
You're mine now, shawty.
FanfictionPorwanie samo w sobie jest złe, jednak co się stanie, gdy dojdzie podczas niego do okropnej pomyłki? On dostaje (mogłoby się wydawać) proste zlecenie - porwać młodą dziewczynę i przewieźć ją przez pół świata, do faceta, któremu jest ona akurat potr...