Muzyka przewodnia:
Selena Gomez - The Heart Wants What It Wants
"Zachowaj swoje rady, bo nie posłucham. Możesz mieć rację, ale nie obchodzi mnie to. Jest milion powodów, dla których powinnam z Ciebie zrezygnować, ale serce chce czego chce."
- Nie widzisz, że ona cię kocha? - wlepiłam w niego swoje niebieskie tęczówki. Faceci to jednak tępe istoty.Jak można nie dostrzegać tak oczywistej rzeczy? Blondyn tylko ją wykorzystywał, a teraz ma w dupie. Bo co? Bo chce przelecieć mnie? Coraz mniej zaczynała mi się podobać ta jego "zabawa". Myślałam, że mu ufam, ale prawda była całkowicie inna. Za dużo się wydarzyło, chyba zbyt dobrze go zdążyłam poznać. Może i ma w sobie odrobinę dobra, ale nie dopuszcza jej do siebie, a mnie nie mogłoby nigdy nic łączyć z taką osobą.
- To jej problem. - na jego twarzy znów pojawiła się ta pieprzona zimna maska.
- Jesteś palantem. - westchnęłam powoli wysuwając się spod kołdry. Od razu wyszukałam wzrokiem swoich ubrań i zaczęłam zakładać porwane, czarne spodnie. Wolałam wyjść stąd, zanim powiem coś, czego później będę żałować. Jus jest bezlitosny. I pomyśleć, że tak mi szkoda tej całej Cath... Przecież ona nigdy mnie nie lubiła i zawsze chciała się mnie stąd pozbyć, ale przynajmniej dotarło do mnie, że jej uczucia do Justina na są zwykłym zauroczeniem. Ona naprawdę go kocha i przez seks starała się zatrzymać go przy sobie. Nie chciałam jej zranić... Nigdy nie chciałam kogokolwiek zranić.
- O co ci znowu chodzi? I miałaś chyba odpoczywać. Jesteś jeszcze przemęczona.
- To nie twój interes. - mruknęłam. - Nie mam ochoty nawet na ciebie patrzeć. Przemyśl swoje zachowanie i wtedy się do mnie odezwij. - syknęłam cicho z bólu, gdy bluza przejechała po moich ranach na nadgarstkach. To wszystko przez ten sznur... Mam dość tych wszystkich porwań. Co to ma być? Przez ostatni miesiąc mam same problemy i pomyśleć, że to wszystko przez Biebera. Gdyby mnie wtedy nie porwał przez pomyłkę, wszystko inne by się nie wydarzyło. A ja bym go nawet nie znała. Wtedy... Nie zakochałabym się w nim i całe moje życie byłoby piękniejsze. Ale i puste.
- Nie kocham Cath, więc na co się tak wściekasz? - usiadł prosto na łóżku.
Reszta, widząc, że nie jest pomiędzy nami za ciekawie, ulotniła się czym prędzej z sypialni gangstera. Tchórze... Jak zwykle zostawiają mnie samą z tym czubem.
- Bo przez tyle czasu robiłeś jej nadzieję. Ale ty tak już masz! Robisz nadzieję każdej dziewczynie, która się koło ciebie pojawia. - powiedziałam poważnie. To samo przecież było ze mną... Czasem był słodki, tylko po to, żeby coś ugrać. - Pieprzyłeś ją tyle razy, po prostu wykorzystywałeś...
- Sama tego chciała. - mruknął.
- Tak. Bo jej na tobie zależy i zrobiłaby wszystko, żeby cię zatrzymać.
- I czego ty ode mnie oczekujesz? Że pójdę do niej i od razu się jej oświadczę? - prychnął podnosząc się nonszalancko z łóżka, po czym ruszył w moją stronę. Łatwiej by było, gdyby nie był tak seksowny... Wytknęłam rękę przed siebie, żeby się zatrzymał. Gdyby chociaż mnie dotknął, pewnie bym mu uległa, a nie mogłam po prostu tego zrobić. Lepiej trzymać go na dystans i skupić się na swoim życiu. Westchnęłam cicho. No tak, ile ja już razy to sobie obiecywałam? A jednak ciągle do niego wracam. Tak chyba właśnie działa miłość.
CZYTASZ
You're mine now, shawty.
FanfictionPorwanie samo w sobie jest złe, jednak co się stanie, gdy dojdzie podczas niego do okropnej pomyłki? On dostaje (mogłoby się wydawać) proste zlecenie - porwać młodą dziewczynę i przewieźć ją przez pół świata, do faceta, któremu jest ona akurat potr...