Muzyka przewodnia:
Wiz Khalifa - See You Again (ft. Charlie Puth)
"Jak mamy nie mówić o rodzinie, skoro rodzina to wszystko, co mamy? Stałeś po mojej stronie bez względu na wszystko, co przeżywałem. A teraz będziesz moim towarzyszem, podczas mojej ostatniej przejażdżki."
- Jak to jest w ogóle możliwe? - zszokowana usiadłam na kanapie. Już od kilku minut próbowałam ułożyć to sobie w głowie, ale mi się nie udawało. - Gdzie byłeś przez ten czas, gdy Justin cię szukał? Co się z tobą działo? - wlepiłam spojrzenie w przerażoną twarz blondyna.
- Opowiem ci wszystko, ale ty nie możesz powiedzieć Justinowi kim jestem. To jeszcze za wcześnie i on... Pewnie nawet nie uwierzy w to wszystko. - chłopak wydawał się być coraz bardziej przygnębiony, co łamało mi serce.
- Na razie nic mu nie powiem, bo ty sam to powinieneś zrobić. - szepnęłam po dłuższej chwili zastanowienia. - Tak będzie dla was najlepiej.
- Wiem, ale najpierw sam muszę się z tym wszystkim uporać... - wbił wzrok w czubki swoich białych butów.
- Opowiedz mi wszytko, żebym w końcu zrozumiała to, co się tutaj dzieje. - poklepałam lekko jego dłoń, aby dodać mu otuchy.
- Z Justinem zostałem rozdzielony, gdy byłem dzieciakiem. Do tej pory nawet nie bardzo pamiętałem jak on wyglądał. Pewnego dnia, jacyś ludzie, wrogowie naszego ojca, napadli na nasz dom, niszcząc wszystko, co udało się nam zbudować. Mnie i mamie z trudem udało się uciec i schować w bezpiecznym miejscu. Gdy sprawa ucichła, chcieliśmy wrócić po Justina, ale jego nigdzie nie było... Mama się załamała, coraz częściej zaczęła chorować, bo tak bardzo się o niego martwiła. W końcu zmarła, zostawiając mnie samego. Tak trafiłem do domu dziecka. Nigdy nie byłem szczególnie odważny, więc spędziłem tam kilka dobrych lat. - opowiadał wszystko powoli, dokładnie zastanawiając się nad każdym słowem. Było mi go żal. Przesiadłam się na kanapę obok niego i delikatnie pogładziłam jego ramię, aby wiedział, że jestem przy nim. Uśmiechnął się smutno, kontynuując swoją opowieść. - Gdy skończyłem osiemnaście lat, znów zacząłem szukać Justina. Przez przypadek trafiłem na gang Montero i dowiedziałem się, że Justin ma wykonać dla nich jakieś zlecenie. Od razu postarałem się zdobyć zaufanie tego debila, bo przez to mogłem odnaleźć brata. - przerwał na chwilę. Dobrze wiedziałam, że mu ciężko, więc cierpliwie czekałam, aż będzie mógł mówić dalej. - Obserwowałem go ponad miesiąc... Na początku był ciągle zły, nic mu się nie podobało, zabijał kogo popadnie, bez mrugnięcia okiem. Nie docierało do mnie, że teraz taki jest mój brat. - prychnął z bólem.
- I co było dalej? - Colin usiadł koło nas.
- Później pojawiła się Annie. Widziałem doskonale jak cię porywa, ale nawet nic nie mogłem zrobić, żeby się nie ujawnić. Od tego czasu, Justin się zmienił. Gdy go widziałem na mieście, ciągle był zadowolony, śmiał się, żartował ze swoimi kumplami... Nawet oni zauważyli tę zmianę. To ty go tak zmieniłaś. - popatrzył na mnie uważnie. - Stał się lepszy, choć zaczynałem wątpić, że to w ogóle jest możliwe.
- Co ty mówisz? - z moich ust wydobył się zakłopotany chichot. - Justin nie dostrzega nic, poza czubkiem własnego nosa. Nie widzisz jak on się zachowuje teraz? Jest palantem i ma mnie gdzieś.
- Tylko dlatego, że go odtrąciłaś, w momencie, gdy jemu zaczęło zależeć.
- Nie, to...
CZYTASZ
You're mine now, shawty.
FanfictionPorwanie samo w sobie jest złe, jednak co się stanie, gdy dojdzie podczas niego do okropnej pomyłki? On dostaje (mogłoby się wydawać) proste zlecenie - porwać młodą dziewczynę i przewieźć ją przez pół świata, do faceta, któremu jest ona akurat potr...