Muzyka przewodnia:
Justin Bieber - Be Alright
"Wiem, że jest trudno kochanie, spać w nocy. Nie martw się, bo wszystko będzie w porządku. W porządku. Poprzez smutek i walki. Nie martw się, bo wszystko będzie w porządku. W porządku."
Brunet ciągnął mnie w stronę drzwi tak szybko, że ledwo nadążałam przebierać moimi krótkimi, szczupłymi nogami. Serce biło mi cholernie szybko i sama nie wiedziałam, co się dzieje. Myślałam, że na razie jestem bezpieczna, ale chyba jednak bardzo się myliłam. Bo niby co się właśnie dzieje? Co to był za huk? Ktoś nas napadł? Chłopak zatrzymał się i wyjrzał na zewnątrz, po czym od razu się schował i posłał mi wkurzone spojrzenie, jakby to wszystko było moją winą. Po jego minie wnioskowałam, że nie jest dobrze. Chciałam się wychylić i zobaczyć, co się dzieje, ale złapał mnie za ramię i przyciągnął do obdrapanej z farby ściany, po czym pochylił się nade mną, przez co mogłam wyraźnie poczuć jego przyjemny, męski zapach. Mimo całego jego uroku, bardziej kręcił mnie niebezpieczny blondyn, co było moją klęską.
- Jak ci powiem, wybiegniesz stąd i wsiądziesz do samochodu stojącego pod lasem, tam gdzie go zatrzymaliśmy. - powiedział poważnym tonem, od którego, pojawiła mi się na skórze gęsia skórka. Nienawidziłam gdy ktoś mówił do mnie "tonem nieznoszącym sprzeciwu", bo wtedy wiedziałam, że nie mam na nic wpływu. Ta sytuacja irytowała mnie coraz bardziej.
- Ale... Co się dzieje? - oblizałam usta i zmarszczyłam brwi, widząc, że chłopak się denerwuje. Czemu mi nikt nie chce nic powiedzieć? Chyba mam prawo wiedzieć! Brunet znów wyjrzał zza drzwi, machnął do kogoś ręką i odwrócił się przodem do mnie.
- Teraz. - syknął i wypchnął mnie gwałtownie za drzwi. Nawet nie zdążyłam zaprotestować.
Zobaczyłam kątem oka kilku facetów stojących po mojej prawej stronie. Wyglądali jakby bronili magazynu, ale nie miałam co do tego pewności. Naprzeciw nich stało trzech innych mężczyzn i o czymś zawzięcie dyskutowali, co chwila posyłając groźne spojrzenia swoim przeciwnikom. Przełknęłam ślinę i chciałam się cofnąć, ale brunet chwycił boleśnie moje biodra, przez co syknęłam z bólu.
- Biegnij jak chcesz to przeżyć. - warknął mi do ucha i znów lekko mnie popchnął. Nie bardzo wiedziałam, o co chodzi, a powaga sytuacji dotarła do mnie dopiero w momencie, gdy zobaczyłam broń w dłoni jednego z facetów. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam biegiem w stronę samochodu, o którym mówił mi wcześniej Zayn.
Szybko otworzyłam drzwi i wsiadłam na przednie siedzenie. Spojrzałam na siedzącego za kierownicą blondyna i chciałam coś powiedzieć, ale widząc jego zdenerwowaną minę, zrezygnowałam z tego. Jeszcze znów na mnie nakrzyczy, a szczerze mówiąc, nie chciałam tego po raz kolejny słuchać. Zdecydowanie nie panuje nad gniewem... Może znajdę mu jakiegoś dobrego lekarza o tych spraw. Na pewno mu się przyda.
Ruszył tak szybko, że aż wbiło mnie w wygodny fotel, pokryty ciemną skórą. Skąd on ma kasę na takie auto? Ciekawe czy za takie porwania dostaje dużo? Na pewno nie za mnie, bo jestem za biedna. Co on sobie właściwie myślał, porywając mnie?
Odwróciłam się jeszcze, żeby sprawdzić, co się dzieje za nami, ale od razu tego pożałowałam, bo do moich uszu znów dobiegł głośny dźwięk strzału i przez szybę widziałam jak jeden z mężczyzn pada bezwładnie na ziemię. Pisnęłam głośno i odkręciłam się przodem do kierunku jazdy. Zakryłam usta dłonią i starałam się uspokoić rozdygotane z nerwów dłonie, ale po tym co zobaczyłam, nie było to łatwe. Właśnie ktoś na moich oczach zabił człowieka!
CZYTASZ
You're mine now, shawty.
FanfictionPorwanie samo w sobie jest złe, jednak co się stanie, gdy dojdzie podczas niego do okropnej pomyłki? On dostaje (mogłoby się wydawać) proste zlecenie - porwać młodą dziewczynę i przewieźć ją przez pół świata, do faceta, któremu jest ona akurat potr...