Muzyka przewodnia:
Avril Lavigne - Wish You Were Here
"Cholera, cholera, cholera... Co ja bym zrobiła, żeby Cię mieć. Tutaj, tutaj, tutaj... Chciałabym, żebyś tutaj był."
- Tak bardzo chcesz odejść i mnie tu zostawić? - usłyszałam za sobą, więc powoli odkręciłam głowę w stronę drzwi. Justin jak zwykle nonszalancko opierał się o futrynę i wlepiał we mnie swoje przenikliwe spojrzenie. Czego on jeszcze ode mnie chce? Wygarnęłam wszystko, co mi leżało na sercu, a ten mi tu przychodzi i nawet mi się nie da uspokoić.
- Taka była umowa i nawet nie próbuj jej zmieniać. - szepnęłam, czym prędzej odwracając wzrok. Mimo wszystko, po tej scenie nie mogłam mu patrzeć prosto w oczy. Obraziłam go w pewnym sensie i dałam wolną rękę tej pustej szui, ale przecież... Zasłużył na to.
- To chyba ja tutaj ustalam warunki. - jego głos znów przybrał ten zimny ton. Cholera, jak ja tego nienawidzę.
- I widzisz? Właśnie tak można z tobą cokolwiek ustalić. - wstałam z fotela i popatrzyłam na niego. - Mam ciężki dzień, więc mnie nie denerwuj.
- Niby dlaczego? Mi też masz zamiar wygarnąć? To proszę. Mnie nie przestraszysz, tak jak Catherine. - Ooo, czyli jednak sukę nastraszyłam! Jest po jeden, mała! Moja wewnętrzna zołza przybiła sama ze sobą piątkę.
- Jesteś posrany Justin! - warknęłam i nie wiedząc czemu, uderzyłam go z całej siły w tors, aż jego oczy mocno się rozszerzyły. Na serio muszę wypić coś na uspokojenie, bo jak tak dalej pójdzie, to pozabijam ich wszystkich. Może jednak nadaję się na gangstera.
- Czemu mnie ciągle bijesz? Życie ci niemiłe? - chwycił mocno mój nadgarstek, więc zaczęłam się szarpać.
- Nie mam na ciebie siły. Jesteś pełen sprzeczności, aż sama nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Po co mnie przytulasz, całujesz... Po co chodzisz za mną? Dla mnie to na serio coś znaczyło, a ty masz to gdzieś. Moje uczucia cię nie obchodzą, więc czemu tu przychodzi i pytasz, dlaczego chcę odejść? Chcę odejść właśnie przez ciebie. - odgoniłam z trudem łzy. - Nie martw się, nie kocham cię. - powiedziałam spokojniej, choć w środku aż się trzęsłam z nadmiaru emocji, a on tylko stał i patrzył, trzymając przy sobie moje nadgarstki. - Ale mogę cię pokochać, jeśli nadal będziesz udawał tą pieprzoną dobroć. - blondyn stał i słucham tego co mam do powiedzenia. Przez cały czas mojego słowotoku, nie odezwał się ani razu.
- To teraz ty posłuchaj mnie. - powiedział puszczając powoli mój nadgarstek. Chyba chciał się upewnić, że znów go nie uderzę. - Pocałowałem cię, bo po prostu miałem na to ochotę. Nie wiem co ci odpieprzyło, że tak się zachowujesz, ale szczerze, mam to w dupie. Ja ci nic nie obiecywałem. Po prostu kręcisz mnie i mam wrażenie, że dopóki cię nie przelecę, to nie da mi to spokoju. - powiedział spokojnym głosem, jakby to wszystko było najnormalniejsze na świecie. - Ale jeśli chcesz odejść, droga wolna. Tylko załatw mi kasę kolejnego typa. - ze złości zacisnęłam dłonie w pięści. Jego słowa cholernie mnie raniły, ale starałam się ze wszystkich sił mu tego nie pokazać. Moja nienawiść do niego znów się obudziła. Jak można kochać i nienawidzić jedną osobę? To jest w ogóle możliwe? Kiwnęłam lekko głową i odwróciłam się w stronę kamer.
- Nawet nie sądziłam, że jestem tak naiwna. - zaśmiałam się smutno, a po moim policzku w końcu spłynęła jedna łza, ale nie mógł jej zobaczyć. Nie dam mu tej satysfakcji. - Jednej nocy mnie całujesz, mam wrażenie, że jednym krokiem dzięki temu mogę dosięgnąć gwiazd, a za kilka godzin spadam w pieprzoną przepaść, widząc jak na tym aucie... - wskazałam palcem ekran, na którym widniał obraz z kamery zamontowanej w garażu. - ...pieprzysz Catherine, choć wmawiałeś mi, że dałeś jej nauczkę, po tym jak mnie chciała zabić w naszym hotelowym pokoju. - prychnęłam i pokręciłam z niedowierzaniem głową.
CZYTASZ
You're mine now, shawty.
FanfictionPorwanie samo w sobie jest złe, jednak co się stanie, gdy dojdzie podczas niego do okropnej pomyłki? On dostaje (mogłoby się wydawać) proste zlecenie - porwać młodą dziewczynę i przewieźć ją przez pół świata, do faceta, któremu jest ona akurat potr...