41. So Goodbye

10.1K 345 15
                                    

Muzyka przewodnia:

Jonghyun - So Goodbye

"Więc żegnaj! Nie płacz i uśmiechnij się. Te wszystkie dni pełne emocji, będę je traktował jak skarb i dam Ci je. Więc żegnaj! Samotny ja, który schował się w ciemnościach. Potrzebuję Cię, kolejny raz potrzebuję Twojej miłości."

- Co ty pierdolisz? - Justin zerwał się na równe nogi i posłał mi zszokowane spojrzenie, ale w tym momencie nie miałam zamiaru mu nic wyjaśniać. Teraz najważniejszy był Cody, jęczący z bólu. Padłam przed nim na kolana i uniosłam lekko jego głowę, potrząsając nim. Zgarnęłam mu jasne włosy z twarzy.

- Cody! Słyszysz mnie?! Odezwij się. - zaczęłam szlochać, przytulając go w tym czasie do siebie. Chłopak mruknął coś niewyraźnie, ale dobrze wiedziałam, że bardzo go boli. Gdyby Justin w porę nie przerwał, chłopak mógł tego nie wytrzymać. Posłałam wkurzone spojrzenie oszołomionemu nadal Bieberowi. - No i na co czekasz?! - ryknęłam na niego. 

Blondyn od razu podszedł do nas i chwycił Cody'ego, przerzucając go sobie przez ramię, przez co znów jęknął. 

- Uważaj. - mruknęłam otwierając im drzwi od samochodu. 

- Masz mi to wszystko wyjaśnić? Co to za chory pomysł? - Jus wepchnął brata do samochodu i zamknął drzwi. Jego twarz jak zwykle pozbawiona była jakichkolwiek emocji, więc nie mogłam nawet stwierdzić, co w tej chwili czuje. Zajrzałam przez szybę, czy Co na pewno dobrze się czuje. - Nic mu nie będzie, nie martw się. - warknął, chwytając mocno moje ramię. - Gadaj! 

- To Cody Bieber. - szepnęłam patrząc mu prosto w oczy. - Opowiedział mi całą historię, którą wcześniej opowiadałeś mi ty. Wszystko by się zgadzało... 

- To niemożliwe. Szukałem go tyle czasu, więc czemu akurat teraz się pojawił? Nie bądź naiwna. To jakiś oszust i tyle. Mogłem go dobić, to nie byłoby problemu. 

- Czy ty nie rozumiesz? Ja jestem pewna, że to twój brat. - popchnęłam go lekko na samochód i przyłożyłam obydwie dłonie, po obydwóch stronach jego ciała, aby mi nie uciekł. Ciągle mi się przyglądał, więc mówiłam dalej. - Tyle czasu go szukałeś, więc może w końcu się wam udało spotkać. Może to jest właśnie ten moment. Nie musisz mi wierzyć, ale chociaż sprawdź to jakoś. Jeśli tego nie zrobisz, możliwe, że stracisz swoją ostatnią szansę. - szepnęłam drżącym z emocji głosem. Dopiero teraz wyraz twarzy Justina znacznie się zmienił. Widziałam doskonale smutek, który go ogarnął całkowicie, jednak w jego oczach błyszczała także odrobina nadziei.

- Jak mam to sprawdzić? - zapytał cichym, lekko zmęczonym głosem, a jego głowa opadła, przez co oparł się swoim czołem, o moje. Całkowicie moja dotychczasowa złość zniknęła, chociaż prawdopodobnie w tym momencie powinnam go nienawidzić. Niestety, ja zbyt łatwo wybaczam. A poza tym... Rozumiałam go. Wiedziałam, co w życiu przeszedł, wiedziałam, że swoje cierpienie ukrywa pod maską twardziela i po prostu czułam, że muszę mu w tym wszystkim pomóc. Pociągnęłam lekko nosem, bo łzy w końcu wypłynęły na moje policzki. 

- Wypytaj go czy coś, nie wiem... - powiedziałam cichutko i ułożyłam dłonie na jego ciepłych policzkach, a on od razu chwycił moje nadgarstki, jednak nie odciągnął mnie od siebie. 

- To naprawdę może być mój brat? - ku mojemu zdziwieniu, na jego ustach zagościł delikatny uśmiech, od którego aż cieplej zrobiło mi się na sercu.

You're mine now, shawty.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz