Całą drogę do Londynu jechałam z przyciśniętym policzkiem do jego skórzanej kurtki, po którym ciurkiem leciały mi łzy. Niby do niczego nie doszło, a jednak czułam się cholernie winna, że pozwoliłam nam być ze sobą tak blisko. On ma dziewczynę, którą na pewno kocha, a tu nagle pojawiła się Mia Mendes i wszystko zniszczyła. Harry wiele razy powtarzał mi, że byłam nic nie warta oraz wszystko psułam. Wychodziło na to, że mówił prawdę. Wcale nie! Mia, jego już nie ma... W mojej głowie zawsze już będzie. Kiedy już dojechaliśmy na opuszczone lotnisko, zaczął padać deszcz, który był mi na rękę, bo nikt nie zobaczy moich łez. Łzy to oznaka słabości, a ja nie chcę już nigdy być słaba. Zayn zaparkował motor na swoim stałym miejscu. Wzrok wszystkich był skupiony na nas, ale mogłam się tego spodziewać. Zeszłam z motoru, zdjęłam kask i tym razem sama położyłam go na kierownicy. Chciałam odejść od niego, jak najszybciej, ale nie byłby sobą, gdyby mnie nie zatrzymał.
- Możemy porozmawiać? - wlepił we mnie swoje czekoladowe tęczówki.
- Przecież mówiłam ci, że wszystko jest w porządku - krzywo się do niego uśmiechnęłam.
- Przestań! - podniósł głos. - Przestań udawać, okej?! Przecież widzę, że masz czerwone oczy, zapewne od tego, że całą drogę płakałaś. I do cholery, cały czas zastanawiam się, dlaczego...
- Odpuść - podeszłam do niego bliżej. - Proszę, odpuść i zostaw mnie w spokoju. Jestem gotowa zrezygnować z tego wszystkiego... - pokazałam na wszystko wokół siebie. - Tylko po to, żeby już nigdy cię nie zobaczyć - dokończyłam.
- Nie mogę odpuścić - mruknął, przybliżając się do mnie tak, że stykaliśmy się klatkami piersiowymi, które swoją drogą były totalnie przemoczone przez padający z nieba deszcz.
- Dlaczego? - szepnęłam.
- Bo już nie potrafię cię zostawić w spokoju i nie obchodzi mnie to, że komuś się to nie spodoba. Uważaj na Jacob'a, bo on nie jest z tobą do końca szczery - powiedział wprost do mojego ucha.
- Co masz na myśli? - zapytałam zaintrygowana. - Każdy z was ostrzega mnie przed tym drugim. Mogę wiedzieć dlaczego? - odsunęłam się od niego, bo poczułam na sobie palące spojrzenia innych.
Zayn chyba zorientował się, o co mi chodziło, bo natychmiast posłał im mordercze spojrzenie, na co każdy nagle znalazł jakieś ciekawe zajęcie.
- Myślę, że Jacob sam powinien ci to powiedzieć - potarł kciukiem moje wargi, na których znajdowały się kropelki deszczu.
Zadrżałam na jego ruch, po czym strzepnęłam jego dłoń. Lekko się uśmiechnął.
- Muszę już iść - wyminęłam go i tym razem zostawił mnie w spokoju.
Musiałam, jak najszybciej znaleźć Jacob'a, aby wszystko z nim wyjaśnić. Kiedy go zobaczyłam, chciałam do niego podejść, ale przeszkodził mi w tym jakiś koleś, który zaczął mnie ciągnąć w miejsce, gdzie pili alkohol. Stwierdziłam, że rozmowa z przyjacielem nie ucieknie, a koniecznie musiałam się rozluźnić.*Zayn*
Straciłem dla niej głowę od razu i nieodwracalnie. Jak, w tak krótkim czasie mogłem oszaleć na punkcie jakiejś gówniary? W końcu ona miała dopiero osiemnaście lat, a ja dwadzieścia pięć. Szczerze? Coraz mniej mnie to obchodziło. Pragnę jej całej. Chcę odkryć wszystkie jej tajemnice. Co mi szkodziło zabawić się z nią przez te pół roku? Kto wie? Może będzie z tego coś więcej...
Kiedy dociskałem ją do swojego ciała, czułem jak szybko biło jej serce. Kiedy dotykałem ją gdziekolwiek zapragnąłem, cała drżała i przyspieszał jej oddech. A kiedy patrzyłem w jej orzechowe oczy, po prostu się rozpływałem, a w brzuchu czułem coś, czego już dawno nie czułem. Mógłbym myśleć o niej godzinami, ale moje rozmyślania przerwał mi mój najlepszy przyjaciel - Liam.
- Co ci jest, stary? - szturchnął mnie w ramię.
- Nic - mruknąłem, po czym odpaliłem papierosa.
Oczywiście nie przeszkadzało mi to w tym, aby co chwilę zerkać w stronę Mii, która siedziała na masce jakiegoś samochodu i popijała piwo. Liam musiał zauważyć, że na kogoś patrzyłem, bo jego wzrok powędrował za moim.
- Zayn, a to nie jest przypadkiem dziewczyna Jacob'a? - zapytał zmieszany.
- Nie są razem i zrobię wszystko, żeby nigdy nie byli - odpowiedziałem spokojnie.
- Pamiętasz, co mu obiecałeś? - również odpalił papierosa. - Wiem, że jest ładna, tajemnicza, ale obiecałeś mu coś, pamiętasz? - zapytał ponownie.
- Pamiętam, ale... Kurwa. Liam, rozmawiałem z nią dzisiaj. Ona nic do niego nie czuje. Nie można zmusić kogoś do miłości. Tańczyła dzisiaj ze mną - uśmiechnąłem się na to wspomnienie, a Liam spojrzał na mnie zaciekawiony. - Oczywiście, zmusiłem ją do tego małym kłamstwem, ale to mało ważne... Tańczyliśmy tak, jakby nie miało być jutra, nad morzem, na plaży. Chciałem ją pocałować - spojrzałem na Liam'a, który teraz patrzył na mnie z wytrzeszczonymi oczami. - Nie pozwoliła mi na to - mruknąłem. - A później całą drogę do Londynu płakała, a ja muszę się dowiedzieć, dlaczego. Rozumiesz? Nie obchodzi mnie teraz ani Jacob, ani Amanda, która tylko czeka na to, aż poproszę ją o rękę... Ja już nawet nie pamiętam, dlaczego z nią jestem. A Mia? - znowu się uśmiechnąłem. - Przy Mii czuję, że żyję. Wiesz o czym mówię, prawda?
- To samo czuję przy Rose, dlatego właśnie biorę z nią ślub. Tylko Zayn, obiecaj mi, że będziesz na siebie uważał. Jacob nieźle się wkurzy, kiedy się dowie.
Przytaknąłem głową.
- Będę uważał, ale zrobię wszystko, żeby wybrała mnie zamiast jego.
- Powodzenia, stary - poklepał mnie po plecach, a ja z powrotem wróciłem wzrokiem na Mię. Mia Mendes będzie moja i tylko moja. To tylko kwestia czasu. Zgadzam się z tobą, już niedługo....*Mia*
Po wypiciu dwóch piw na rozluźnienie, postanowiłam podejść do Jacob'a, żeby wszystko z nim wyjaśnić. Właśnie przed chwilą ustawił jakieś wyścigi i z tego, co widziałam, miał chwilę wolnego czasu.
- Jacob, gdzie byłeś cały dzień? - stał do mnie plecami, więc na początku nie widział, że do niego podchodzę.
Jednak, kiedy usłyszał mój głos, gwałtownie się do mnie odwrócił ze złością wymalowaną na twarzy. O co mu znowu chodzi? Wytłumaczy mi ktoś?
- Chyba najpierw trzeba ustalić, gdzie ty byłaś! Zaraz po lekcjach, na których nie mogłem być, pojechałem do ciebie do domu, żeby przeprosić za wczoraj, a kogo zastałem w domu?! - nie odpowiedziałam. - Twoją mamę, która nie miała zielonego pojęcia, dlaczego jej córka nie wróciła jeszcze ze szkoły!! Gdzie byłaś?! - krzyczał na całe lotnisko.
- Z Zayn'em - mruknęłam i czekałem na jego wybuch, którego o dziwo się nie doczekałam, ale zamiast tego usłyszałam jego złośliwy śmiech.
Gdzie podział się mój najlepszy przyjaciel? Mia, jego już chyba nie ma...
- Mogłem się tego domyślić - parsknął śmiechem. - Zaliczył cię już? - zapytał z wyczuwalną kpiną w głosie.
- Co? Nie. Zabrał mnie nad morze i... - przerwał mi.
- W czasie, kiedy ty pieprzyłaś się z Zayn'em na plaży, dostałem informacje, że Harry wrócił do kraju - serce mi stanęło. - Dokładniej do Londynu - dodał.
- Ja - Jak to? - w moich oczach pojawiły się łzy.
- Tak kochanie, twój zły Harry wrócił i nie może się doczekać, aż cię zobaczy, a... - nie słuchałam go już dalej, tylko wsiadłam do przypadkowego auta, szybko stamtąd odjeżdżając.
Harry wrócił do kraju. Harry wrócił do kraju. Harry wrócił do kraju.
Obraz rozmazywał mi się przez łzy, które produkowały się w szybkim tempie.
Ale ty jesteś głupia! Nic nie warta! Nikt cię nie chce, bo jesteś gruba! Nawet, jakbyś założyła na siebie czarny worek na śmieci i tak wyglądałabyś okropnie! Daj mi spisać pracę domową! A zaraz potem: jesteś beznadziejna! Nie jesteś nikogo warta! Co to za spodnie? Spodnie od piżamy? *śmiech*
To znowu wraca.
Nagle na ulicę, wbiegł jakiś czarny pies. Nie chciałam go potrącić, dlatego gwałtownie skręciłam w lewo. Uratowałam psa, ale nie zdążyłam siebie. Z prędkością prawie 90km/h uderzyłam w drzewo. Poczułam silny ból głowy, jak również całego ciała. Zaraz później zemdlałam i otoczyła mnie ciemność.
Przeszłość zawsze cię dopadnie...•••••••••••••••••••••••••••••••■•••••••••••••••••••••
Cześć, misie 😙
Następny rozdział pojawi się w niedzielę 💕
Za wszystkie błędy bardzo przepraszam 😘
CZYTASZ
Bez Życia [Z.M.] Cz. I ✔
FanfictionMia Mendes nigdy nie miała w życiu łatwo, ale każdy z nas miał taki moment, kiedy nie wiedział, co zrobić ze sobą oraz swoim życiem. Została brutalnie ukarana za to, że zakochała się w osobie, która na to nie zasługiwała. Znalazła lekarstwo... Adren...