Rozdział 39

3.1K 150 7
                                    

     Po tym, jak otworzyłam drzwi, wszyscy weszli do środka, po czym zdjęli swoje kurtki, a następnie usiedli na sofie w moim salonie. Zostałam na chwilę sama z Zayn'em, który był wyraźnie zdenerwowany, więc zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem czegoś nie przeskrobał, a teraz oni chcą mi o tym powiedzieć, dzień przed moimi urodzinami. Snułam najczarniejsze scenariusze, obawiając się najgorszego. Bo co mogłam sobie myśleć, kiedy przyszli do nas w tym samym czasie wszyscy nasi przyjaciele? Wypuściłam drżący oddech, ściągając szpilki. Chciałam iść już do salonu, ale zatrzymała mnie ręka Zayn'a. Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
- Przebierz się - mruknął cicho.
- Że niby co? Przychodzą do nas nasi przyjaciele, nie wiem o co chodzi, a ty mi każesz się przebrać? Serio? - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. - Jeżeli chodzi o ciebie, to powiedz mi teraz, a nie przy nich wszystkich.
- Mia, nie będę się powtarzał - warknął. - Idź się przebierz, natychmiast. Jestem tak samo zaskoczony, jak ty i naprawdę nie wiem, o co może chodzić.
- A dlaczego mam się przebrać? - spojrzałam mu w oczy.
- Bo mój cholerny brat pożera cię wzrokiem, jeśli nie chcesz, żebym mu przywalił, to marsz do sypialni - klepnął mnie w pupę, na co wywróciłam oczami.
Poszłam do mojej sypialni, po czym ściągnęłam z siebie sukienkę. Cóż... Miałam nadzieję, że Zayn pomoże mi ją zdjąć, niestety wyszło jak wyszło, a mi ochota na cokolwiek już dawno przeszła. Założyłam szybko szare leginsy oraz biały podkoszulek na ramiączka, bo nareszcie ogrzewanie działało tak, jak powinno od samego początku. Poprawiłam jeszcze włosy, które miałam w nieładzie, co było spowodowane biegiem po schodach. Wzięłam kilka głębszych wdechów i poszłam do salonu, gdzie wszyscy pili sok, czekając aż się zjawię. Nie było już dla mnie miejsca, dlatego Zayn pociągnął mnie na swoje kolana, co zirytowało Jacob'a. Posłałam mu nikły uśmiech, za to on ułożył usta w cienką linię.
- A więc, o co chodzi? - pierwszy odezwał się Zayn. - Wiecie, zamiast siedzieć tutaj i patrzeć na was, mógłbym starać się o dziecko z moją kobietą - Jacob zakrztusił się pitym sokiem, patrząc na nas z niedowierzaniem.
Pacnęłam go w udo, na co zareagował cichym śmiechem. Żartowniś się znalazł, a jego siostra siedzi blada jak ściana.
- Nie zwracajcie na niego uwagi - machnęłam ręką. - Seks mu do głowy uderzył.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, oprócz Jacob'a, który wyglądał, jakby chciał stąd jak najszybciej wyjść. Moje jakże prawdziwe zdanie, rozluźniło atmosferę, dzięki czemu nie siedzieliśmy tam jak na tureckim kazaniu.
- Jesteśmy niczym rodzina, prawda? - zapytał Louis, przytaknęliśmy. - Rodzina sobie pomaga, a nie ocenia, tak? - znowu przytaknęliśmy.
- Jestem w ciąży - wykrztusiła Cleo, zamykając oczy.
W całym mieszkaniu nastała cisza. Słychać było tylko tykanie zegara czy wiatr, który wiał prosto w moje okna. Poprawiłam się nerwowo na kolanach Zayn'a, nie mogąc wydusić z siebie, choćby słowa. To, że byłam zaskoczona, to mało powiedziane. Cleo była ode mnie rok młodsza, dokładnie tak, jak Louis. Byli ze sobą tylko dwa miesiące, a mieli spodziewać się wspólnego dziecka. Spojrzałam na Jacob'a, który patrzył nadal w jeden punkt, czyli w mojego faceta. Louis złapał za rękę Cleo, na co lekko się uśmiechnęła. Rose wraz Liam'em uśmiechali się do nich szeroko, jakby w jakiś sposób im gratulowali. Wstałam z kolan Zayn'a, żeby zobaczyć jego reakcję. Usta miał zaciśnięte w cienką linię, jak również pięści. Przeniosłam wzrok na Cleo, która niemo prosiła mnie o pomoc.
- To wspaniale! - krzyknęłam entuzjastycznie, podchodząc do moich przyjaciół, po czym ich przytuliłam. - Możecie na mnie liczyć.
- My także wam gratulujemy - Liam wraz z Rose mocno ich przytulili, co zaraz potem uczynił Jacob.
Spojrzałam na Zayn'a, który widząc, że na niego patrzę, wstał z sofy i tak po prostu poszedł do mojej sypialni. Cleo odchrząknęła nerwowo, wiercąc się na siedzeniu. Westchnęłam ciężko, co było spowodowane jego reakcją. Miałam wrażenie, że jest mu bardziej przykro niż jest zły na Louis'a i Cleo za brak rozwagi. Posłałam im krzywy uśmiech, po czym poszłam za nim. Siedział na moim łóżku, twarz miał schowaną w obu dłoniach. Zamknęłam za sobą drzwi, podchodząc do niego.
- Zayn, oni teraz nas potrzebują... - przeczesałam palcami swoje włosy. - Wiem, że są młodzi, ale jeżeli ich zostawimy, to sobie nie poradzą.
- Chodź do mnie - wyciągnął do mnie rękę, którą przyjęłam, siadając na jego kolanach okrakiem. Położyłam mu dłoń na policzku, delikatnie go gładząc. - Jestem na nich wściekły, za taką lekkomyślność. Przecież oni nawet nie skończyli jeszcze szkoły, ale nie zostawię ich. Pojedziemy razem do moich rodziców i jakoś to będzie - uśmiechnął się do mnie smutno. - Chodźmy do nich - wstał ze mną na rękach z łóżka, kierując się w stronę drzwi.
- Zayn, dlaczego jesteś smutny? - postawił mnie na nogi, po czym pocałował, nie odpowiadając na moje pytanie.
     Później było tylko lepiej, jeśli chodzi o Louis'a oraz Cleo. Po rozmowie z Zayn'em, wróciliśmy do salonu, gdzie mocno ich przytuliliśmy, zapewniając ich o swojej pomocy czy wsparciu przy rozmowie z rodzicami Zayn'a. Brunet nalegał, abyśmy jutro do nich pojechali, więc musiałam się zgodzić. Zayn chciał przy okazji przedstawić mnie, jako swoją dziewczynę, przez co stresowałam się jeszcze bardziej. Posiedzieliśmy jeszcze z dwie godziny, jedząc paluszki i popijając sok pomarańczowy. Po upływie tego czasu zostałam w końcu z Zayn'em sama, bo wszyscy pojechali już do domu. Jednak myślałam tylko o śnie, nie mając ochoty na seks. Byłam wykończona, a jutro czekał mnie ciężki dzień. Położyłam się obok Zayn'a w jego koszulce, która ledwo zasłaniała mi tyłek. Oparłam głowę na jego nagiej klatce piersiowej, a on bawił się moimi włosami.
- Myślałam o naszym wspólnym mieszkaniu - postanowiłam wrócić do tego tematu.
- Chyba się nie rozmyśliłaś... - poprawił się na łóżku.
- Nie - usiadłam po turecku, aby móc na niego patrzeć. - Chodzi mi bardziej o miejsce. Możemy zamieszać u ciebie - Zayn wytrzeszczył oczy. - Twój dom jest o wiele większy niż moje mieszkanie w bloku. Wyremontujesz sypialnię, wymienisz meble i mogę się do ciebie wprowadzić, ale na razie wolałabym nie sprzedawać mojego mieszkania.
- Naprawdę?! - uśmiechnął się szeroko, po czym przywarł do moich ust.
Całowaliśmy się leniwie, rozkoszując się tym uczuciem. Ręka Zayn'a powędrowała pod moją koszulkę, co dało mi znak, aby to przerwać, zanim dojdzie do czegoś więcej. Nie dzisiaj. Odsunęłam się od niego lekko, patrząc w jego pociemniałe tęczówki. Och, on cię pragnie! Oblizałam usta i tak po prostu położyłam się na swojej połowie łóżka.
- Już? To wszystko? - wydął dolną wargę.
Dałam mu jeszcze szybkiego buziaka, by następnie zgasić lampkę. Zamknęłam oczy, nawet nie wiem kiedy, a zasnęłam z uśmiechem na ustach.

Bez Życia [Z.M.] Cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz