Kiedy tylko otworzyłam drzwi, rodzice wraz z Jacob'em poderwali się z kanapy w salonie i niemal sprintem znaleźli się w przedpokoju, gdzie ściągnęłam kurtkę, po czym powiesiłam ją na wieszaku. Domyślałam się, że zacznie się poważna kłótnia, tym bardziej, że wkurzony Jacob z wkurzonymi rodzicami tworzyli mieszankę wybuchową. Szczerze, nie wiedziałam, jak tym razem się to skończy. Ostatnim razem pod wpływem emocji zbiłam ulubiony wazon mamy, bo powiedziała, że nigdy nie powinnam się przyjaźnić z Harry'm. Tyle to i ja wiedziałam, po miesiącach upokorzeń, jak również płaczu w nocy, w poduszkę. Natomiast, jeśli kłócę się z Jacob'em to naprawdę jest mi z tym źle i niech się teraz zastanowi nad tym, co chce mi powiedzieć, bo drugi raz mu tak szybko nie wybaczę.
Po powieszeniu kurtki na swoje miejsce, powoli odwróciłam się w ich stronę. Na początku spojrzałam na tatę, który w prawej dłoni ściskał telefon komórkowy. Później na mamę, która stała blada jak ściana oraz bacznie mi się przyglądała. No i na deser zostawiłam Jacob'a, który tak, jak tata ściskał w dłoni telefon, ale w odróżnieniu od mojego ojca, był cały czerwony na twarzy, co świadczyło o tym, że nieźle wytrąciłam go z równowagi. Nie miałam ochoty się z nimi kłócić, Zayn poprawił mi humor i nie pozwolę na to, żeby ktoś mi go zepsuł.
- Gdzie byłaś przez prawie osiem godzin?! - wysyczał tata.
Och Mia, on to się dopiero wkurzył.
- Nie wasz interes - wzruszyłam ramionami i wyminęłam ich, aby wejść po schodach do swojego pokoju, ale nie pozwolił mi na to, łapiąc za łokieć, odwracając z powrotem w ich stronę.
Wywróciłam oczami.
- Wybiegłaś z domu podczas naprawdę ważnej rozmowy, nie dając mi nic więcej powiedzieć! Przez osiem godzin, nie odbierasz telefonu, a teraz tak po prostu wracasz do domu! Chyba, jako twój ojciec powinienem wiedzieć, gdzie i z kim byłaś, prawda?! - prychnęłam. - Zapytam ostatni raz, gdzie byłaś?!
- Przypominam wam, że już dawno skończyłam osiemnaście lat! Nie muszę się wam spowiadać, gdzie wychodzę! - posłał mi mordercze spojrzenie. - Ale dobra, niech wam będzie - podniosłam do góry ręce w geście poddania. - Byłam z kolegą, którego polubiłam i jutro z nim wychodzę, zadowoleni?!
- O mój Boże, idziesz na randkę? Z chłopakiem? Z kimś innym niż Jacob? Jak wygląda? - mama wyrzucała z siebie pytanie za pytaniem, że ledwo rejestrowałam, o co pyta. Oczywiście, nie pomagała w tej sytuacji obecność mojego przyjaciela, który swoim wzrokiem wypalał we mnie dziurę. Jacob ostrzegał mnie przed Zayn'em i nie chciał, żebym się się z nim spotykała. Jednak, Zayn udowodnił mi, że nie jest taki, za jakiego się go uważa, a mój przyjaciel po prostu się pomylił.
- Przestań, mamo - jęknęłam zawstydzona. - Byłam z nim cały dzień i nic mi nie groziło - Jacob zacisnął usta, jakby powstrzymywał się przed zbędnym komentarzem. Mamie wróciły kolory na twarzy, a tata wyraźnie się rozluźnił. - Mogę iść teraz po płatki, pobiec na górę i po prostu odpocząć? Koniec przesłuchania?
- Tym razem ci się upiekło, młoda damo, ale tylko dzięki temu chłopakowi, którego mam nadzieję poznać - lekko się uśmiechnął.
- Jasne, przy najbliższej okazji - sztucznie się do nich uśmiechnęłam.
Tylko przy Zayn'ie szczerze się uśmiechasz... Tak, ja też to zauważyłam. Na wspomnienie naszych rozmów na dachu, mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech, z tą różnicą, że teraz był szczery. Mogłabym stać tam wieczność, uśmiechając się do siebie, jak jakaś osoba psychicznie chora, ale do rzeczywistości przywrócił mnie trzask zamykających się drzwi wejściowych. Spojrzałam w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą z moimi rodzicami stał Jacob, ale jego już tam nie było. To był impuls. Od razu wybiegłam na dwór, żeby z nim porozmawiać. Stał tyłem do mnie, ręce miał oparte na masce samochodu i z daleka mogłam zauważyć, że jest spięty oraz szybko oddycha. Wszystko się zepsuło, nawet pogoda, bo z zachmurzonego nieba zaczął padać deszcz. Nie zwracałam na to uwagi. Jacob od jakiegoś czasu zaczął się dziwnie zachowywać. Bałam się, że jego zachowanie ma jakiś związek z tym, co powiedział mi, kiedy myślał, że śpię. Nie spałam i naprawdę tego żałuję. Może byłoby mi lepiej, gdybym niczego nie podejrzewała. Mia, a ty tylko o sobie. Porozmawiaj z nim, do cholery! Podeszłam bliżej, złapałam go za łokieć i odwróciłam w swoją stronę. Po jego twarzy tak, jak po mojej spływały krople deszczu, jednak wzrok miał pusty i ani trochę mi się to nie podobało.
- Dlaczego tak nagle wybiegłeś? - zapytałam cicho.
- Notatki z lekcji i zeszyty zostawiłem na twoim łóżku. Wracaj do środka, bo się przeziębisz - cały czas patrzył na ziemię, zamiast w moje oczy.
- Spójrz mi w oczy - ujęłam jego podbródek, unosząc go na wysokości swoich oczu. - I powiedz mi, co się ostatnio z tobą dzieje? - przygryzł wargę. - Od jakiegoś czasu cię nie poznaję, Jacy. Jestem twoją przyjaciółką, możesz mi zaufać...
- No i właśnie w tym tkwi problem, Mia - parsknął śmiechem, który ani trochę nie przypominał tego wesołego.
- Um... Czyli naszą przyjaźń uważasz za problem? - zmarszczyłam brwi.
- To nie tak - zaprzeczył szybko. - Ja... Ty naprawdę niczego nie zauważyłaś? - zapytał z niedowierzaniem.
- Po prostu powiedz, o co ci chodzi! Mam już tego dosyć! - podniosłam głos.
- Chcesz wiedzieć o co chodzi? - przytaknęłam szybko głową, a on wypuścił powietrze. - Okej, miałem to zrobić inaczej, w innym klimacie, ale życie to nie pieprzona książka i powiem ci to teraz, przed twoim domem w deszczu - w obie dłonie ujął moją twarz i powiedział to, czego nigdy nie chciałam od nikogo usłyszeć. - Kocham cię, Mia. Nie jak przyjaciółkę, kocham cię jak chłopak kocha dziewczynę i nic na to nie poradzę - puścił moją twarz, robiąc krok do tyłu. - Kocham cię, a Zayn chce mi cię odebrać.
Zamiast powiedzieć cokolwiek, ja zrobiłam coś, w czym od jakiegoś czasu jestem najlepsza. Mianowicie, odwróciłam się do niego plecami i uciekłam do domu. Najzwyczajniej w świecie uciekłam jak ostatni tchórz. Nie zwracając uwagi na wołanie rodziców, wbiegłam po schodach do swojego pokoju, a następnie zakluczyłam drzwi. Z płaczem rzuciłam się na łóżko. Kocham cię, Mia. Kocham cię, Mia. Kocham cię, Mia. Głos Jacob'a niczym echo, odbijał się w mojej głowie. Nie wiem czy była jeszcze szansa, żeby go zagłuszyć.
Po zjedzeniu płatek, które przyniosła mi mama, wzięciu ciepłego prysznica i przebraniu się w suche ciuchy, z westchnieniem położyłam się na łóżku. Nie miałam siły, żeby płakać. Wiedziałam, że czeka mnie poważna rozmowa z "przyjacielem". Nie chcę go stracić, ale nie mogę odwzajemnić jego uczuć. Jacob jest świetnym chłopakiem, ale nie dla mnie. Jedyne, czego teraz potrzebuję, to święty spokój, a problemów tylko przybywa. Do kolekcji potrzebuję jeszcze Harr'ego i będzie cudownie. Sarkazm to moje trzecie imię, zaraz po sierocie i idiotce. Około 20.00 zawibrował mój telefon. Z nadzieją, że to nie Jacy, odblokowałam komórkę.Od: Nieznany
Zbieraj swoją zgrabną pupcię i chodź do mnie na dół. ZOd razu wiedziałam, że to Zayn, więc zapisałam sobie jego numer.
Do: Zayn
Skąd masz mój numer, idioto?Od: Zayn
To jest teraz mało ważne, aniołku. Aniołku?! Czekam na dole.Szeroko się uśmiechnęłam do wyświetlacza. Gdyby ktoś mnie wtedy zobaczył, mógłby pomyśleć, że uciekłam z domu bez klamek. Serio.
Do: Zayn
Zapomnij, nie wypuszczą mnie dzisiaj nawet na godzinę. Przepraszam.Od: Zayn
Nie przyjmuję odmowy, Mia :*Cóż, raczej nie odpuści. Założyłam na siebie polarową bluzę, czarne Nike, po czym zeszłam do kuchni, gdzie rodzice siedzieli przy stole, żywo o czymś dyskutując.
- Coś się stało, Mia? - zapytała mama.
- Um... Mogę wyjść na dwie godziny? - zaczęłam nerwowo bawić się palcami.
- A z kim? - szeroko się uśmiechnęła, a tata próbował schować swój uśmiech za kubkiem do kawy.
- Z um... - zarumieniłam się. - Z Zayn'em, jutro go poznacie... Dobrze? - zapytałam z nadzieją.
- Nie możecie zobaczyć się jutro? - wtrącił się tata, a mama spiorunowała go wzrokiem.
- Potrzebuję go - powiedziałam cicho, zaskakując tym wyznaniem samą siebie.
Mia czy ty właśnie przyznałaś, że potrzebujesz Zayn'a Malik'a?! Sama mówiłaś, żeby mu zaufać! Dziewczyno, oby tak dalej...
Rodzice na moje słowa szeroko otworzyli oczy, jakby pierwszy raz w życiu mnie widzieli.
- Zakochałaś się? - wykrztusiła mama, a mi odpłynęła krew z twarzy.
- Zwariowałaś?! - pisnęłam. - To mogę iść? - szybko musiałam zmienić temat.
- O północy masz być w domu - mruknął tata.
Przytaknęłam szybko głową, szczelnie opatuliłam się polarową bluzą i wyszłam na dwór. Deszcz w końcu przestał padać, ale powietrze wciąż pozostało chłodne. Nie musiałam się szczególnie rozglądać. Zayn stał na naszym podjeździe, opierając się o drzwi samochodu.*Zayn*
Wytrzymałem jedynie dwie godziny. Musiałem ją znowu zobaczyć. Niedawno odwiozłem ją do domu, a ciągle o niej myślałem. Nie mogłem czekać do naszej randki, dlatego zorganizowałem u siebie domówkę, na której Mia pozna Liam'a i Rose, no i przy okazji będę mógł się do niej zbliżyć oraz zaopiekować. Powoli zacząłem się zachowywać jak jakiś pieprzony narkoman. Nie interesowała mnie amfetamina czy jakieś inne gówno. Potrzebuję Mii, a ona potrzebuje mnie. Ja to wiem, ona także. Nigdy jej nie zostawię.
Od mojego ostatniego SMS-a minęło dokładnie dziesięć minut i zacząłem się zastanawiać czy uda się jej wyjść. Jestem cholernym szczęściarzem, bo po chwili opatulona w dużą, polarową bluzę do mnie podeszła. Jednak, od razu zauważyłem, że coś jest nie tak, a utwierdziłem się w tym, kiedy zobaczyłem najpierw jej oczy wypełnione słoną cieczą, a później, kiedy mocno się we mnie wtuliła, jakbym był ostatnią osobą na świecie, która może jej pomóc. Oczywiście oddałem uścisk, a nawet jeszcze bardziej ją do siebie przyciągnąłem.
- Co się stało, aniołku? - odsunęła się trochę ode mnie, a ja kciukami wytarłem jej łzy.
- Nic takiego - przygryzła wargę. Obiema dłońmi ująłem jej twarz, aby patrzyła mi prosto w oczy. Mia głośno zaszlochała i pociągnęła nosem. - Jacob, on... - wstrzymałem powietrze. - On powiedział... Um... - wzięła głęboki wdech oraz wypuściła powietrze. - Straciłam przyjaciela, rozumiesz?! On mnie kocha... - wyszeptała.
Że kurwa co?!
Jacob w końcu jej to powiedział...
Nie jestem idiotą! I co ja mam teraz zrobić?!
Walczyć i nigdy się nie poddać...•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••■•••••••••••••••••••••••••
Cześć, misie!
Dałam radę napisać wam nowy rozdział i mam nadzieję, że się wam spodobał.
Za wszystkie błędy bardzo przepraszam 😙
W następnym rozdziale kontynuacja perspektywy Zayn'a, czekajcie na mnie💕💖
![](https://img.wattpad.com/cover/62911120-288-k637063.jpg)
CZYTASZ
Bez Życia [Z.M.] Cz. I ✔
FanfictionMia Mendes nigdy nie miała w życiu łatwo, ale każdy z nas miał taki moment, kiedy nie wiedział, co zrobić ze sobą oraz swoim życiem. Została brutalnie ukarana za to, że zakochała się w osobie, która na to nie zasługiwała. Znalazła lekarstwo... Adren...