Dziewczyny niemal od razu się ulotniły, zostawiając mnie samą, narażoną na rozmowę z Zayn'em. Nie miałam najmniejszego zamiaru wracać przez jego obecność do domu. Dopóki będę się przyjaźniła z Cleo, Rose, Liam'em i Louis'em, zawsze będzie istniało ryzyko, że go spotkam. Przecież nie muszę z nim wcale rozmawiać, prawda? Minęło dopiero dziewięć dni, odkąd mnie zdradził. Harry w porównaniu z Zayn'em nie zrobił praktycznie nic złego, co nie oznacza, że mnie nie skrzywdził. Potraktował mnie okropnie, jednak Zayn wcale nie był od niego lepszy. Postanowiłam, że nic ani nikt nie zepsuje mi tego wieczoru. Miał się zacząć Nowy Rok, nowe życie, tym razem lepsze.
Nie widziałam nigdzie Jacob'a, a tylko on mógł mnie uchronić przed rozmową z Malik'iem. Co prawda odzywali się do siebie jako bracia, ale jeśli Zayn zaczynał mój temat, Jacob najchętniej by mu porządnie przyłożył. Jednak mój przyjaciel przepadł jak kamień w wodę, a na horyzoncie również nie widziałam nikogo znajomego. Moją ostatnią deską ratunku był Nick, który cały czas patrzył na mnie uwodzicielsko. Wiadomą sprawą było, że nie miałam teraz ochoty na pogłębianie jakiejkolwiek relacji damsko - męskiej, ale przez jeden wieczór chciałam się zabawić, bez żadnych ograniczeń. Podeszłam do Nick'a, po czym usiadłam mu na kolanach. O dziwo, wcale nie był zaskoczony, jakby miał pewność, że będę jego. Od razu przypomniał mi się Zayn, na co zacisnęłam szczękę. Nick przez cały czas trzymał ręce przy sobie, nawet mnie nie dotknął. Kiedy zobaczyłam w tłumie swojego przyjaciela, od razu zeszłam z kolan Nick'a i podbiegłam do Jacob'a.
- Szukałem cię. Gdzie byłaś? - schował mi kosmyk włosów za ucho.
- U Nick'a - wzruszyłam ramionami. - Zatańcz ze mną - wydęłam dolną wargę.
- Przecież wiesz, że nie potrafię - parsknął śmiechem.
- Ja z nią zatańczę - wtrącił się pewien głos, dobiegający zza pleców Jacob'a. - Tylko to wychodziło mi najlepiej... - obok mojego przyjaciela stanął Zayn, który dokładnie mi się przypatrywał.
Natomiast ja, spuściłam wzrok na podłogę, aby na niego nie patrzeć. Nie potrafiłam, nie kiedy wciąż, wciąż i wciąż miałam przed oczami obraz z jego sypialni. Mimo wszystko, bolało nadal tak samo.
- Czego nie rozumiesz w zdaniu: możesz przyjść na imprezę, ale trzymaj się z daleka od Mii? No, czego? - warknął brat Zayn'a.
- Nie możecie jej przede mną ciągle ukrywać! Kocham ją! Muszę to naprawić, po prostu muszę - zrobił krok w moją stronę, na co automatycznie cofnęłam się do tyłu. Odwróciłam się do nich plecami i zmieszałam się z tłumem. Musiałam się napić.
Przy piątym kieliszku wódki, straciłam rachubę. Świat wydawał się o wiele lepszy niż ten na trzeźwo, a mówią, że alkohol to zło. Gówno prawda, kiedy ma się złamane, jak również podeptane serce, alkohol jest wybawieniem. Ciągle się śmiałam, tańczyłam, a w pewnym momencie chciałam się nawet rozbierać, ale Liam w odpowiedniej chwili wkroczył do akcji, ściągając mnie z kuchennego stołu, gdzie najwyraźniej miałam dać swój pierwszy pokaz. Czułam, że Zayn mnie obserwuje i to pewnie on powiedział o wszystkim Liam'owi, a ten uratował mnie przed publicznym obnażeniem. Później, trochę się uspokoiłam, więc wróciłam do salonu, do dziewczyn, które popijały kolorowe drinki. Był tam również Zayn, jednak udawało mi się skutecznie go ignorować. Jacob wyciągnął telefon, po czym zrobił zdjęcie mnie i Cleo, na co obie uśmiechnęłyśmy się do aparatu.
- Idę do Nick'a - spojrzałam na Jacob'a, który również tak, jak Zayn zabijał mnie wzrokiem.
- Nasza mała Mia się zakochała - Cleo wybełkotała z trudem.
- Ty już lepiej nie pij - warknął Zayn, zabierając swojej siostrze szklankę z alkoholem.
- Ej, oddaj to! Zawsze taki byłeś czy dopiero teraz cię wzięło, jak zdradziłeś Mię z naszą cholerną nauczycielką, co?! - prychnęła.
No dobra, jednak nie potrafiłam jeszcze ukrywać uczuć. Nagle wszyscy ci, którzy siedzieli na tej przeklętej sofie, ucichli. Spojrzałam ze łzami w oczach po kolei na każdego, ale wszyscy oprócz Zayn'a patrzyli zakłopotani na podłogę. Przygryzłam wargę, po czym powoli wstałam z miejsca. Nie mogłam pozwolić na to, aby Zayn albo ktokolwiek inny, zobaczył moje łzy, dlatego od razu pobiegłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz. Oparłam się o drewnianą powłokę i osunęłam się po niej na zimne kafelki. Wciąż bolało tak samo...
Z toalety wyszłam po dziesięciu minutach, ale nie zrobiłabym tego, gdyby nie jakaś para, która akurat w tamtym momencie, chciała uprawiać seks. Wychodząc z łazienki, tym samym wpuszczając do niej napalonych znajomych, wpadłam na Zayn'a. Alkohol zdecydowanie utrudniał moją koordynację, dlatego ledwo utrzymałam się na nogach.
- Dobrze się czujesz? - złapał moją twarz w dłonie, abym patrzyła mu w oczy.
Nie mogłam tego zrobić, jeszcze nie teraz.
- Zostaw mnie - zamknęłam oczy. - Dlaczego nie zostawisz mnie w końcu w spokoju? - zapytałam płaczliwie.
- Bo cię kocham, Mia. Nie daję sobie już bez ciebie rady, tak cholernie cię potrzebuję. Błagam, powiedz, że jeszcze wszystko mogę naprawić - otarł kciukami moje łzy. Cholerne dreszcze.
- Nie chcę cię znać, Zayn. Z chwilą, kiedy ona weszła do twojego domu, przestałeś dla mnie istnieć, zrozum. To definitywny koniec. Nie wrócę do ciebie ani teraz, ani nigdy - pokręciłam głową z przygryzioną wargą.
- Mia, przypomnij sobie... - oparł swoje czoło o moje. Nadal miałam zamknięte oczy. - Pamiętasz, jak się poznaliśmy? Byłaś dla mnie całkowicie odległa. Pamiętasz nasz taniec nad morzem albo rozmowę na dachu? Naszą randkę? Wesele Liam'a? - z każdym jego pytaniem moje i tak już złamane serce, łamało się na jeszcze mniejsze kawałeczki. - Pamiętasz naszą piosenkę? Albo dzień, w którym powiedziałem ci, że cię kocham? Proszę, nie przekreślaj tego - wyszeptał.
- Sam to zrobiłeś w momencie, kiedy moja nauczycielka przekroczyła próg twojej sypialni. Zdradziłeś mnie...- otworzyłam oczy, patrząc w czekoladowe tęczówki, w których się zakochałam. - I nic tego nie usprawiedliwi, nawet jeśli była to moja wina - wyrwałam się z jego uścisku, po czym poszłam do kuchni, aby znowu się napić. Nie poszedł za mną.
Od godziny wszystko układało się tak, jak powinno być od początku. Praktycznie nie widziałam Zayn'a, bo podobno siedział w pokoju Jacob'a i pił w samotności. Tak powiedziała mi Rose, ale bardziej byłam skłonna ku myśli, iż siedział tam z jakąś dziwką, zabawiając się z nią w najlepsze. Każde z nas mogło teraz robić to, co chciało. Do północy zostały jeszcze dwie godziny, które niesamowicie mi się dłużyły. Wyciągnęłam na parkiet Nick'a, odrywając go na chwilę od pracy. Sprzętem w tym czasie, zajął się Liam wraz z Rose. Cleo już dawno temu usnęła na ramieniu Louis'a, śliniąc mu koszulkę. Jednak wcale nie wyglądał na niezadowolonego, a nawet wręcz przeciwnie. Tak bardzo przypominali mi Zayn'a i mnie, kiedy byliśmy razem szczęśliwi. Pomyśleć, że zepsuł to wszystko za chwilę przyjemności. W rytm jakiejś nieznanej dla mnie piosenki, ocierałam się tyłkiem o krocze Nick'a. Natomiast on, całował moją szyję, pozostawiając na niej malinki. Kiedy piosenka się skończyła, Nick wrócił przed konsolę, a ja poszłam do kuchni zagrać w butelkę. Były tam dwie dziewczyny, których nie znałam, jak również trzej obcy dla mnie mężczyźni. Oprócz nich, w kuchni byli jeszcze: Louis, Liam, Rose, wyspana Cleo, Zayn, Luke i moja koleżanka z klasy - Olivia. Usiadłam obok Rose, po czym Liam zakręcił butelką. Wypadło na Cleo.
- Pytanie czy wyzwanie? - uśmiechnął się zadziornie.
- Wyzwanie - odpowiedziała niewyraźnie.
- Ty, Louis, francuski pocałunek - Cleo wywróciła oczami, ale wykonała zadanie.
Louis złapał ją za biodra i posadził na swoich kolanach. Nie mogli się od siebie oderwać. Spojrzałam z uśmiechem na ustach w stronę Liam'a, a ten puścił mi oczko. Zaplanował to. Louis zakręcił butelką, która tym razem wskazała na Zayn'a.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytał zarumieniony.
- Wyzwanie - odpowiedział.
- Pocałuj Mię - wstrzymałam oddech. - W czoło albo w policzek. Jak wolisz - wzruszył ramionami.
Zayn bez jakiegokolwiek protestu, podszedł do mnie, po czym przede mną ukucnął. Przełknęłam głośno ślinę. Zadanie to zadanie. Nie mogłam wybiec, niczym mała pokrzywdzona przez los dziewczynka. Po raz kolejny tego wieczoru, spojrzałam w czekoladowe tęczówki, które tak pięknie dzisiaj świeciły. Zayn pochylił się ku mojej twarzy i pocałował mnie w czoło, dokładnie tak, jak robił to przed snem. Trwało to dłużej niż powinno, a kiedy już się ode mnie odsunął, westchnął, po czym wrócił na swoje miejsce. Zayn zakręcił butelką i wypadło na Liam'a. Musiał wypić cztery kieliszki wódki. Potem butelka wskazała na mnie.
- Pytanie - mruknęłam.
- Jakie jest twoje największe marzenie? - Serio? Och, zaskoczył mnie.
- Chciałabym studiować w USA - wzruszyłam ramionami i wprawiłam butelkę w ruch. Na moje nieszczęście, wskazała Zayn'a.
- Pytanie - przygryzł wargę.
Czy żałujesz, że mnie zdradziłeś? Dlaczego to zrobiłeś? Nadal mnie kochasz? Czy może cały czas udawałeś? - pomyślałam.
Zamiast wybrać, któreś z tych pytań, zapytałam zupełnie o coś innego.
- Ile razy mnie zdradziłeś? - wszyscy wpatrywali się we mnie zszokowani, włącznie z Zayn'em.
- Mia... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Odpowiedz - warknęłam.
Zayn spuścił głowę, po czym wypuścił wstrzymywane powietrze.
- Pięć razy - wyszeptał, a ja pokiwałam tylko smutno głową.
Chciałam wiedzieć, to się dowiedziałam, ale czy dobrze zrobiłam? Wstałam z miejsca i wyszłam na taras, na który można było wyjść z kuchni. Pięć razy. Pięć razy. Pięć razy. Widocznie mu się spodobało. W moich oczach znowu pojawiły się łzy. Poprawiłam na swoich ramionach czarne futro, w tym samym czasie wpatrując się w gwiazdy. Idealny wieczór na fajerwerki. Głośno westchnęłam, aby w jakiś sposób się uspokoić. Usłyszałam szelest za plecami, a później dźwięk, przesuwających się drzwi. Na taras wyszedł za mną Zayn. Stanął obok mnie i oparł obie dłonie o drewnianą barierkę.
- Musisz wiedzieć, że zrobiłem to dla ciebie - powiedział cicho. - Poszedłem do dyrektora, ale on mnie wyśmiał - prychnął. - Nie miałem innego wyjścia, musiałem do niej zadzwonić. Przyjechała do mnie... Powiedziała, że nie pozwoli ci poprawić ocen, a nawet wyrzuci cię ze szkoły. Tak często powtarzałaś, jak bardzo chcesz studiować w USA... Ona by ci na to nie pozwoliła - słuchałam uważnie. - Zaproponowała mi wtedy, że jeżeli się z nią prześpię, to poprawi twoje oceny, nawet jeśli twoja kartka będzie pusta - zacisnęłam powieki. - Zrobiliśmy to raz, ale ona chciała więcej i więcej... Wstawiała ci przy mnie dobre oceny, a później żądała seksu - wyszeptał. - Nie chciałem tego robić, naprawdę. Uwierz mi, Mia...
- Czy ty jesteś normalny?! Pieprzyłeś moją cholerną nauczycielkę od matematyki, żebym zaliczyła semestr?! Wiesz, jak się z tym czuję? Czuję, że jestem beznadziejna, bo przyczyniłam się do tego, że mój wymarzony facet mnie zdradził - schowałam twarz w dłonie. - Nie wierzę ci już, Zayn.
- Mia, naprawdę tego żałuję. Nie mogę cię stracić, po prostu nie mogę. Wszystko wyszło nie tak - zacisnął ręce w pięści.
- Dobra chociaż była? - prychnęłam. - To już twój zwyczaj zdradzania dziewczyn ze Stellą?! Nie powiesz mi, że ci się nie podobało! - warknęłam.
- Mia, do cholery jasnej! - wrzasnął i złapał mnie za ramiona, lekko nimi potrząsając. - Przestań! Zawsze byłaś tylko ty, rozumiesz?! Tylko ty! Naprawię to, obiecuję - ostatnie zdanie wyszeptał, a ja rozpłakałam się na dobre. - Nie płacz, aniołku.
Dlaczego, to tak bolało? No, dlaczego?
- Nie potrafię ci wybaczyć - oswobodziłam się z jego uścisku. - Każdego dnia umierałam, zastanawiając się, co takiego zrobiłam źle. Twój brat mnie pocieszał, nie ty - pokręciłam głową. - Tego dnia... Tego dnia, kiedy cię z nią zobaczyłam, jak uprawialiście seks w łóżku, w którym kilka tygodni temu spałam razem z tobą, umarłam do końca.
- Kocham cię - wyznał, patrząc w moje zapłakane oczy.
Jego również mieniły się od łez. Podniosłam dłoń i go spoliczkowałam. Zaskoczony złapał się za czerwony policzek.
- Nie wypowiadaj słów, których nie znasz znaczenia. A to... - spojrzałam znacząco na jego lewy policzek. - Powinnam zrobić od razu - pociągnęłam nosem.
W tym samym momencie drzwi balkonowe się otworzyły i na taras wyszedł zaskoczony Jacob. Podbiegłam szybko do niego.
- Zatrzymaj go tu, jak najdłużej się da. Nie chcę, żeby za mną pojechał - powiedziałam szybko.
Jacob kiwnął tylko głową, a ja zamówiłam taksówkę. Wyszłam na podjazd przyjaciela i w tym samym momencie podjechała taksówka, którą pojechałam pod London Eye. Kiedy byłam na miejscu, ludzie tam zebrani, zaczęli odliczać.
10... 9... 8... 7... 6... 5... 4... 3... 2... 1...
00.00Nowy Rok.
Nadal poruszona rozmową z Zayn'em, zadrżałam. Nagle poczułam, jak ktoś zarzuca mi na ramiona kurtkę. Zaskoczona spojrzałam w bok, a tym samym napotkałam wzrok szmaragdowych tęczówek. Uśmiechnęłam się do niego lekko, co odwzajemnił.
- Szczęśliwego Nowego Roku, Mia - poprawił na moich ramionach swoją kurtkę.
- Szczęśliwego Nowego Roku, Harry - westchnęłam ciężko.
Ludzie wokół nas śmiali się, cieszyli... A my staliśmy po środku nich, niewidzialni, niezauważalni, z myślą, że coś się skończyło oraz coś się zaczęło. Nie wiedzieliśmy jeszcze co i właśnie to, było piękne.••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••■••••••••••••••••••••••••••••••
Cześć, misie! 😙
Przepraszam za wszystkie niedociągnięcia, mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał 😘😙😚
W następnym rozdziale: perspektywa Zayn'a 💋
Kocham was 💕💗💖💞💟💓
CZYTASZ
Bez Życia [Z.M.] Cz. I ✔
Fiksi PenggemarMia Mendes nigdy nie miała w życiu łatwo, ale każdy z nas miał taki moment, kiedy nie wiedział, co zrobić ze sobą oraz swoim życiem. Została brutalnie ukarana za to, że zakochała się w osobie, która na to nie zasługiwała. Znalazła lekarstwo... Adren...