Rozdział 14

4.2K 207 1
                                    

      Nie minęła nawet sekunda, a Jacob znalazł się w środku mieszkania Zayn'a. Chociaż słowo: znalazł, nie odzwierciedla tego, co się wtedy wydarzyło. On po prostu wpadł do środka, zręcznie mnie omijając. Nie wiedziałam, jak się zachować, a przede wszystkim, co Jacob robił u faceta, przed którym ciągle mnie ostrzegał. Wiedziałam, że znali się z wyścigów, ale zawsze można było wyczuć między nimi jakieś napięcie. Więc, dlaczego Jacob przyszedł do Zayn'a? Dlaczego mój przyjaciel wyznał mi miłość akurat wtedy, kiedy poznałam Zayn'a? Tyle pytań, a na razie zero odpowiedzi. Jednak, nie mogłam się nad tym dłużej zastanawiać, bo Jacob zaczął okładać pięściami Zayn'a, a ten nie był mu dłużny. Mia, zrób coś, zanim się zabiją!
- Jak mogłeś mi to zrobić?! Kocham ją i w przeciwieństwie do ciebie nie chcę dobrać się do jej majtek! - Jacob chciał ponownie uderzyć Zayn'a, ale ten drugi na szczęście zablokował jego pięść.
- Uspokój się! To wszystko jest nie tak! Nie planowałem tego, okej?! - odepchnął go od siebie. - Nie chciałem, żeby tak wyszło, ale stało się! - Jacob zacisnął dłonie w pięści, ale nie podszedł już do Zayn'a.
Stałam tam i nie wiedziałam, co mam robić. Zayn wytarł czystą koszulką swoją wargę, z której leciała mu krew, a Jacob wcale nie wyglądał lepiej.
- Jacob... - szepnęłam i chciałam do niego podejść, jednak on zrobił krok do tyłu, co było dla mnie wyraźnym znakiem na to, że nie chce, abym go dotykała.
- Zamknij się! Nic nie mów! - podskoczyłam na jego ton, mocno zaciskając powieki. - Powiedziałem, że cię kocham! A ty co robisz?! - przełknęłam ślinę. - Przychodzisz tu i oglądasz z nim jakieś romantyczne gówno! Dlaczego nie ja?! Dlaczego ze mną nie możesz robić tych wszystkich rzeczy?! W czym on jest, kurwa, lepszy ode mnie?! - uderzył pięścią w ścianę.
- Proszę, uspokój się. To... - nie byłam w stanie dokończyć, bo Jacob wziął w dłonie wazon, który stał na stoliku i z całej siły cisnął nim o podłogę.
Z pięknego oraz na pewno drogiego wazonu został tylko drobny mak. Jacob był cały czerwony na twarzy i zapewne rzuciłby się znowu na Zayn'a, ale wtedy do domu wpadła zmachana Cleo. Czy powie mi ktoś, co tu się w ogóle dzieje?! Pewnie za chwilę się dowiesz...
- Zayn, tak bardzo cię przepraszam. Próbowałam wybić mu z głowy przyjazd tutaj, ale uparł się... - urwała, kiedy zobaczyła rozbity wazon na podłodze.
- I bardzo dobrze, że przyjechałem! Jeśli bym tego nie zrobił, nigdy bym się nie dowiedział, że ona..- wskazał na mnie palcem. - Jest dziwką!
- W tej chwili to odwołaj! - warknął Zayn, a ja przestałam kontrolować łzy.
Teraz leciały po moich policzkach niczym wodospad.
- Ale to prawda! - Jacob spojrzał na mnie z gniewem w oczach. - Najpierw całowała się ze mną, a później przychodzi do ciebie. Czy właśnie nie tak, zachowują się dziwki?!
- Całowaliście się? - Zayn na mnie spojrzał, a ja nadgarstkiem wytarłam swoje łzy. - Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał z pretensją w głosie.
Znowu wszystko zepsułam.
- Wszyscy się uspokójcie - mruknęła Cleo, która do tej pory trzymała się z boku.
- Nic nie powiesz?! - prychnął Jacob. - Nie będziesz się nawet broniła?!
- Nie mam powodu, żeby się bronić, bo nic nie zrobiłam! Wszystko niszczysz, rozumiesz?! Byliśmy przyjaciółmi, a ty nagle wyskoczyłeś mi z miłością! Ty wiesz, co to w ogóle znaczy?! Może jeszcze mi powiesz, że kochałeś mnie, kiedy pieprzyłeś Jessicę, Mary, Chloe, Emily, Nicolę, Sophie, Olivię i Angelicę?! - z każdym wymienionym imieniem, co raz bardziej spuszczał głowę w dół. - Mam wymieniać dalej? - spojrzałam na Cleo i Zayn'a, którzy uważnie słuchali każdego słowa. - Co tu robisz? - zwróciłam się w stronę Cleo.
- Ja... - zaczęła, ale Zayn nie dał jej dokończyć.
- Dość! - podniósł głos. - Chyba najwyższa pora, żeby o wszystkim się dowiedziała - mruknął Zayn do Jacob'a, spoglądając na mnie kątem oka.
- O co chodzi? - zapytałam zdenerwowana.
- Kiedy miałem sześć lat, nasza mama zdradziła mojego tatę. Pokłócili się o jakąś drobnostkę, mama upiła się w klubie i przespała się z obcym facetem - przełknął głośno ślinę. - Dwa tygodnie później, okazało się, że jest w ciąży. Tata postanowił jej wybaczyć oraz wychować to dziecko, jak swoje.
- Nadal nie rozumiem - mruknęłam, robiąc krok do tyłu.
- Ja i Jacob... - wypuścił powietrze. - My jesteśmy braćmi, Mia. To Jacob jest tym dzieckiem.
- Nie - szepnęłam i pokręciłam głową, nie dowierzając w to, co się dzieje.
- To prawda - przyznał Jacob. - Powiedziałem mu, że się w tobie zakochałem. Kibicował mi, doradzał, ale kiedy cię zobaczył, zmienił się. Obiecałeś mi, że jej nie tkniesz! - wykrzyczał Jacob w stronę Zayn'a. - Kocham cię, a on chce mi cię odebrać! Zawsze mi wszystko zabierał! - teraz krzyczał w moją stronę.
- Zaplanowałeś to? - zapytałam Zayn'a ze łzami w oczach.
- Oczywiście, że nie! - zaprzeczył. - Zależy mi na tobie - drugie zdanie wyszeptał.
- Nie będę tego słuchał - mruknął wściekły Jacob, po czym wyszedł na dwór, trzaskając drzwiami.
Pobiegłam do wieszaka i założyłam na siebie swoją kurtkę. Chciałam dogonić Jacob'a, porozmawiać z nim, ale zatrzymała mnie dłoń Cleo, która lekko złapała za mój nadgarstek.
- Co chcesz zrobić? - zapytała również zdenerwowana.
- Nie mogę go stracić - powiedziałam na granicy płaczu. - Przepraszam.
- Za co? - spojrzała na mnie zaskoczona.
- Za skłócenie twojej rodziny - wyminęłam ją i wybiegłam na dwór.
Jacob właśnie wsiadał do samochodu, a ja zaczęłam się modlić, żebym zdążyła go zatrzymać. Mimo wszystko, nadal był moim przyjacielem i nie mogłam go stracić. Krzyczałam w jego stronę, aby zaczekał, ale on wcale mnie nie słuchał. Z piskiem opon odjechał spod domu swojego brata. Złapałam się za głowę, nie wierząc, że to wszystko przytrafiło się akurat mi. Jeśli przedtem myślałam, że emocje puściły, byłam w błędzie. Po chwili dostałam SMS od Jacob'a.

Od: Jacy :*
Kocham cię, naprawdę cię kocham, ale to dla mnie za dużo. Wyjeżdżam na kilka dni, nie szukaj mnie. Uważaj na siebie, Mia.

Zamarłam.

Do: Jacy :*
Proszę, wróć... Nie mogę cię stracić.

Od: Jacy :*
Już straciłaś...

Straciłam...

***

     Od dwóch godzin moczyłam poduszkę łzami. Po SMS-ie od Jacob'a poszłam na pobliski przystanek autobusowy i pojechałam do domu. Rodzice zostawili kartkę, że pojechali do mojej babci oraz wrócą pojutrze. Przynajmniej nie musiałam nic im tłumaczyć. Nie mogłam się z tym wszystkim pogodzić. Już nawet nie chodziło o to, że Jacob i Zayn byli przyrodnimi braćmi. Nie czułam nic do Zayn'a, ale do Jacob'a również nie, jednak w jego przypadku się to nie zmieni. Wciąż i wciąż czytałam w kółko wiadomość od Jacob'a. Musiałam sobie z nim wszystko wyjaśnić, ale dopiero teraz dotarło do mnie, że to nie będzie takie proste. W końcu zasnęłam. Obudził mnie dzwonek do drzwi, który niemiłosiernie dzwonił od około dziesięciu minut. Nie spoglądając ani na zegarek, ani w lustro, zeszłam na dół i otworzyłam drzwi, w których stał Zayn.
- Zayn? - szepnęłam.
- Mia, ja... - nie dałam mu dokończyć.
Rzuciłam mu się na szyję, jak również mocno się w niego wtuliłam. On oplótł mnie rękami w pasie, podniósł do góry i ze mną na rękach, udał się w stronę sofy. Usiadł na niej, nadal mnie mocno trzymając. Odchyliłam głowę do tyłu, żeby spojrzeć w jego piękne oczy.
- Tak bardzo cię przepraszam. Bałem się, że jak dowiesz się o tym, że ja i Jacob jesteśmy braćmi, stracę cię, a nie mogłem na to pozwolić. Chciałbym się tobą zaopiekować, pozwolisz mi? - przygryzł wargę.
Przytaknęłam głową, bo nie wiedziałam, co mogę powiedzieć. Zayn pocałował mnie w czoło i razem poszliśmy do mojego pokoju, gdzie dokończyliśmy oglądać film z wczoraj. Cały czas leżałam w jego ramionach, w których czułam się wyjątkowo bezpiecznie. Po napisach końcowych wyłączyłam laptopa, a Zayn po moich ciągłych zapewnieniach, że jest już w porządku, wyszedł z mojego domu, aby przygotować się na jutrzejsze wyścigi. Pierwszy raz, odkąd się obudziłam spojrzałam na zegarek, który wskazywał 14.20.      Poszłam do łazienki, gdzie wzięłam ciepły prysznic, wytarłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Założyłam białą bieliznę, tego samego koloru sweter, dżinsowe rurki, a na nogi czarne Nike. Nie malowałam się, bo nie widziałam w tym sensu. Po wizycie Zayn'a czułam się zdecydowanie lepiej, co nie znaczy, że nie pamiętałam o wczorajszych wydarzeniach. Wiedziałam, jak to jest, być zakochanym bez wzajemności. Nie można takim osobom robić nadziei, a ja całując się z Jacob'em, dałam mu ją i teraz musiałam za to zapłacić oraz naprawić. Pościeliłam swoje łóżko, po czym poszłam do kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia. Od wczorajszej kolacji u Zayn'a nic nie jadłam, przez co nie czułam się teraz najlepiej. Jadłam trzecią kanapkę z pomidorem, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Może to Jacob? Z nadzieją, że to on, pobiegłam otworzyć drzwi, za którymi stała Cleo, a obok niej uśmiechnięta Rose. Tak mi przykro, Mia. Zamknij się! Naprawdę miałam nadzieję, że to właśnie on.
- Co tu robicie? - zapytałam zaskoczona.
- Umawiałyśmy się na zakupy, nie pamiętasz? - Cleo zmarszczyła brwi.
- A- Ale ja... - zająknęłam się. - Przecież przeze mnie rozpada się twoja rodzina - Cleo głęboko westchnęła.
- Mia, to nie twoja wina. Na początku byłam zła, przyznaję się - podniosła do góry ręce w geście poddania. - Ale tak naprawdę nic nie zrobiłaś. Jacob wszystko przemyśli, porozmawia z Zayn'em i jakoś to będzie.
- Ja też wiem o wszystkim - wtrąciła się Rose. - Zayn był u nas kilka dni temu i ciągle o tobie mówił, a jeśli chodzi o Jacob'a, to myślę, że zda sobie sprawę z tego, że możecie się tylko przyjaźnić. Wszystko będzie dobrze - obie się uśmiechnęły, po czym mnie przytuliły, a ja poczułam, że zyskałam coś nowego.
Dwie przyjaciółki, na których zawsze będę mogła polegać.

"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać".

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••■•••••••••••••••••••••••••••••
Cześć, misie!
Chciałabym was przeprosić za tak nudny, według mnie rozdział i za wszystkie błędy 💕
Kolejny już jutro 😚
Dziękuję wam za wszystkie gwiazdki oraz komentarze 😙

Bez Życia [Z.M.] Cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz