Rozdział 32 cz.I

3.5K 153 5
                                    

      Przez ostatnie dni dużo myślałam o swoim życiu. Doszłam do wniosku, że tak naprawdę nie miałam już nic. Szkoły, domu ani faceta. Znalazłam małe mieszkanie w centrum Londynu i zaraz po Sylwestrze się do niego wprowadzam. Nie oglądałam go jeszcze, ale Jacob zaoferował swoją pomoc, z resztą jak zwykle. Ze szkołą było gorzej... Mimo, że w nowej szkole zaczęłabym nowy semestr, nigdzie nie było miejsc. Czy chciałam, czy nie, musiałam skończyć liceum w teraźniejszej szkole. Co do Zayn'a, to dał mi spokój, ale wiem od Cleo, że często przyjeżdża samochodem pod mój dom i godzinami patrzy w okno, gdzie mam pokój. Któregoś dnia wyszłam na zakupy, bo mój przyjaciel ma naprawdę niezły spust. Zobaczyłam go w supermarkecie przy dziale z alkoholem. Spieprzył nasz związek, ale nie chciałam, żeby się uzależnił. Dlatego powiedziałam o wszystkim Cleo, a ta podobno przywróciła go do porządku. Znalazł sobie nawet pracę w jakimś warsztacie samochodowym. Przynajmniej tyle.
      Dzisiaj Sylwester, co oznaczało imprezę, która odbędzie się w domu Jacob'a. Na początku nie chciałam iść, bo bałam się, że Zayn również na nią przyjdzie, ale on miał podobno inne plany. Nie zdziwiłabym się, gdyby poszedł do klubu ze Stellą. Te kilka dni nauczyło mnie ukrywania uczuć, nie płaczę, nie jestem smutna. Po prostu staram się żyć tak, jakbym nigdy go nie poznała. Właśnie przeglądałam setną sukienkę w moim ulubionym butiku, kiedy Cleo pisnęła jak mała dziewczynka. Rozbawiona, spojrzałam na swoją przyjaciółkę, której również przyglądała się Rose. Byłyśmy razem na zakupach i bawiłyśmy się wspaniale. Dawno się tak nie czułam.
- Coś się stało? - Rose zapytała Cleo ze zmarszczonymi brwiami.
- Louis zaprosił mnie na randkę - powiedziała z uśmiechem i włożyła telefon do torebki.
- Podobno tylko się przyjaźnicie - pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Och, to było dwa tygodnie temu - machnęła ręką. - Muszę wyglądać dzisiaj bosko - mruknęła, po czym poszła w inny dział butiku.
- Ktoś tu się chyba zakochał - Rose parsknęła śmiechem.
- Najwyraźniej - uśmiechnęłam się lekko.
- Liam był wczoraj u Zayn'a - odchrząknęła, zmieniając temat.
- Um... Co u niego? Nie pije już, prawda? - zapytałam.
- Nie, ale... Boże, nie wiem czy ci powiedzieć - przygryzła wargę, przeglądając kolejne sukienki.
- Coś się stało? - spojrzałam na nią zaniepokojona.
- W zasadzie, to chyba nie. Zayn powiedział, że już dał ci wystarczająco dużo czasu i zamierza o was walczyć - wypuściłam drżący oddech. - Mówił, że nadal cię kocha oraz zrobi wszystko, żebyś do niego wróciła.
- Nie wrócę - pokręciłam głową. - Nie nienawidzę go, ale nie potrafię mu znowu zaufać.
- Rozumiem - Rose uścisnęła moją dłoń.
Potem już nie rozmawiałyśmy o Zayn'ie. Skupiłyśmy się na dzisiejszym Sylwestrze oraz na kreacjach na wieczór. Rose kupiła czerwoną sukienkę bez ramiączek przed kolano, Cleo czarną koronkową sukienkę z głębokim dekoltem. Natomiast ja, kupiłam sukienkę w panterkę, również bez ramiączek. Niezwykle zadowolone wyszłyśmy z butiku. Śnieg cały czas padał, pokrywając tym samym ulice, jak również chodniki zatłoczonego Londynu. Wszyscy spieszyli się na zakupy, aby zdążyć przed początkiem koncertu jakiegoś zespołu z USA. My postanowiliśmy zostać w domu i właśnie tam przywitać Nowy Rok. Cleo wsiadła wraz z Rose do taksówki, po czym pojechały do domu się przygotować. Droga do mojego domu trwała tylko kilka minut, dlatego zdecydowałam się na pójście pieszo. Nie chciałam wydawać więcej pieniędzy niż było to konieczne. W końcu nie miałam pewności czy rodzice będą mi pomagali, kiedy się już wyprowadzę. Każdy cent był na wagę złota. Przez swoją nieuwagę na kogoś wpadłam i gdyby nie ramiona tej osoby, leżałabym jak długa na środku chodnika. Śliskie buty oraz oblodzone chodniki nie ułatwiały sprawy.
- Przepraszam - mruknęłam, oswobadzając się z ramion mężczyzny.
Mogłam to rozpoznać po męskich perfumach, które najwyraźniej przypadły mi do gustu.
- Nic się nie stało - usłyszałam zachrypnięty głos.
Zaskoczona spojrzałam na mężczyznę przede mną, tym samym napotykając szmaragdowe tęczówki.
Tylko nie panikuj - powtarzałam w myślach.
- Cześć, Harry - powiedziałam ledwo przez zaciśnięte gardło.
- Cześć - wyraźnie zakłopotany wsadził dłonie do kieszeni swojej zimowej kurtki. - Cieszę się, że cię widzę. Chciałabyś ze mną porozmawiać? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Posłuchaj, to nie jest najlepszy moment w moim życiu, żebym jeszcze od początku musiała wspominać wszystkie swoje upokorzenia. Za kilka godzin zacznie się Nowy Rok i ostatnią rzeczą, jaką chciałabym dzisiaj zrobić, jest rozmowa właśnie z tobą - westchnęłam.
- Wiem, że cię zraniłem, ale daj mi szansę - przygryzł wargę.
- Ciągle chcecie tylko jakiś szans! To zróbcie coś, do cholery, a nie! Czekacie na jakiś cud?! Myślicie, że sama do was przyjdę?! Nie mam już siły - warknęłam, po czym najzwyczajniej w świecie zostawiłam go na środku chodnika całkowicie osłupiałego.
No dobra, może trochę przesadziłam, ale naprawdę miałam już ich wszystkich serdecznie dość. Proszę wysłuchaj mnie... Daj mi szansę... Pozwól wytłumaczyć... Cholera, oszaleć przecież można! Wściekła, całkowicie wytrącona z równowagi, wpadłam do swojego domu, gdzie czekał na mnie Jacob. Nie sądziłam, że tak będzie, ale za każdym razem, kiedy gdzieś wychodziłam, wracałam do domu z uśmiechem, przypominając sobie o obecności swojego przyjaciela. Był przy mnie przez cały ten gówniany czas, za co do końca życia będę mu wdzięczna. Rzuciłam torby z nowymi ubraniami na stolik, a sama rzuciłam się z westchnieniem na sofę. Słowo daję, nawet nie chciało mi się rozbierać, co spotkało się dezaprobatą Jacob'a. Sam z uśmiechem na ustach rozebrał mnie z grubej kurtki, szalika, czapki oraz rękawiczek.
- Zmęczona? - parsknął śmiechem, po czym zaczął wyjmować dopiero co, kupione rzeczy.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo - westchnęłam. - W ogóle spotkałam Harry'ego - tym jednym zdaniem zyskałam jego całkowitą uwagę.
- Zaczepiał cię? - spojrzał na mnie badawczo.
- Nie - oparłam głowę o oparcie sofy. - Wpadłam na niego przez przypadek, chciał ze mną porozmawiać, ale tylko się wkurzyłam i wykrzyczałam mu to, co tak właściwie powinien usłyszeć Zayn - mruknęłam zawstydzona.
- Jeszcze będziesz miała okazję nie jeden raz, uwierz mi - uśmiechnął się do mnie smutno.
- Tobie też powiedział, że będzie o mnie walczył i bla bla bla? - przytaknął. - Ma człowiek tupet, ale no cóż... Ja nie mam zamiaru ułatwiać mu sprawy - wstałam na równe nogi, chwytając w dłonie torby z ubraniami.
- Co robisz? - zmarszczył czoło.
- Idę wziąć prysznic, zrobię makijaż, a później spakuję do torby sukienkę na przebranie i musimy jechać do ciebie, żeby wszystko przygotować, co nie? - zapytałam z uśmiechem.
To będzie niezapomniana noc. Och, wcale się nie myliłam.
      Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, które wyprostowałam prostownicą, a następnie zrobiłam lekki makijaż. Usta pomalowałam jedynie różową szminką oraz rzęsy czarnym tuszem. Umyłam również zęby, dzięki czemu byłam już gotowa. Spakowałam do małej torby zieloną kosmetyczkę, dresy, jak również sukienkę w panterkę i czarne szpilki. Teraz byłam ubrana w czarne leginsy, szary sweter, który idealnie pasował do moich ciemnych oczu i włosów, a na szyi miałam złoty naszyjnik. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia, po czym zeszłam na dół. Wraz z Jacob'em pojechaliśmy do niego, aby przygotować jego wielki dom na gości z całej szkoły. Na miejscu czekali na nas Louis, Liam, Cleo oraz Rose. Wszyscy zabraliśmy się za przygotowania. Chłopcy starali się zrobić, jak najwięcej miejsca na parkiet, a my zajęłyśmy się jedzeniem, jak również alkoholem. Korzystając z nieobecności płci męskiej, wypiłyśmy na rozluźnienie po jednym kieliszku wódki. Tego było mi trzeba. Po dwóch godzinach, przyjechał również kumpel Liam'a - Nick, który tej nocy miał obsługiwać sprzęt i puszczać nam piosenki. Podziwiałam go za to, że połapał się we wszystkich kablach. Męczył się z nimi przez następną godzinę, ale wszystko zrobił perfekcyjnie. Nalałam mu szklankę soku z odrobiną wódki, po czym do niego podeszłam.
- Proszę - podałam mu szklankę. - Sok z wódką - mrugnęłam do niego.
- Dzięki, tego mi teraz potrzeba - wziął ode mnie napój, wypijając go dwoma łykami.
- Gdybyś czegoś jeszcze potrzebował, jestem w kuchni - uśmiechnęłam się do niego.
- Na pewno skorzystam - przygryzł wargę, po czym podał mi pustą szklankę tak, że nasze palce się musnęły. Żadnych dreszczy.
Uśmiechnęłam się do niego ostatni raz i czując na sobie jego wzrok, skierowałam się z powrotem do kuchni. Tam zastałam dziewczyny, które patrzyły na mnie dość wymownie. Nie zwracając na nie uwagi, nasypałam do kolejnej plastikowej miski paprykowe chipsy. W pewnym momencie obie odchrząknęły, zwracając tym samym moją uwagę.
- No, czo? - zapytałam z pełną buzią. Tak, właśnie podjadałam.
- Widzę, że ktoś ma na ciebie oko - Rose parsknęła śmiechem.
- Ma około 1,80 cm wzrostu, brązowe włosy i niebieskie oczy. Widziałyście kogoś takiego? - Cleo zaczęła się rozglądać, choć wiedziałam, że tak naprawdę wcale tego nie robi.
- Nie wiem, o czym mówicie - wzruszyłam ramionami.
Cleo otwierała już usta, aby coś odpowiedzieć, ale w tym samym momencie do kuchni wszedł Nick z szerokim uśmiechem. Nie musiałam chyba dodawać, iż patrzył tylko na mnie, prawda? Musiałam? No dobra... A więc, patrzył tylko na mnie. Stanął niebezpiecznie blisko, patrząc w moje orzechowe oczy.
- Odpalamy zimne ognie na dworze, idziesz do nas? - przytaknęłam od razu. - Oczywiście, was też zapraszam - spojrzał w stronę Cleo i Rose.
- Och, myślałam, że już o nas zapomniałeś - Rose westchnęła teatralnie, na co wszyscy się zaśmialiśmy.
Nick pokręcił rozbawiony głową i ze świetnymi humorami skierowaliśmy się na podwórko Jacob'a, które znajdowało się na na tylnej stronie budynku. Każde z nas dostało od mojego przyjaciela zimnego ognia, po czym go nam podpalił. Louis tak zapatrzył się na Cleo, że nie zorientował się nawet kiedy, a podpalony zimny ogień, spadł mu na spodnie, przez co biegał po całym podwórku jak psychicznie chory, wciąż krzycząc: Jacob, ty debilu! Wszyscy zwijaliśmy się ze śmiechu. Na szczęście Liam szybko opanował sytuację i Louis'owi nic się nie stało. Poprosiłam Jacob'a o jeszcze jednego zimnego ognia, po czym go podpalił. Z uśmiechem na ustach machałam nim w powietrzu, tuż nad swoją głową. Kiedy się skończyły, wróciliśmy do środka. Do przyjazdu naszych znajomych została jedynie godzina, dlatego wszyscy zgodnie poszliśmy się przebrać. Zdecydowałam się na falowane włosy, dlatego Cleo zrobiła mi je szybko prostownicą. Ubrałyśmy nasze sukienki, szpilki oraz poprawiłyśmy makijaż. Gotowe zeszłyśmy na dół, gdzie salon był już pełen od obcych dla mnie ludzi. Spojrzałyśmy na siebie z dziewczynami i uśmiechnęłyśmy się do siebie, co nie trwało długo. Pod jedną ze ścian stał Zayn, ubrany w bordową marynarkę, a żeby było jeszcze ciekawiej, patrzył wprost na mnie...

"There's a million reasons why I should give you upBut the heart wants what it wants

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"There's a million reasons why I should give you up
But the heart wants what it wants..."

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••■••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Cześć, kochani!
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał i zbytnio was nie zanudziłam 😙
Przepraszam za wszystkie błędy oraz liczę na jakieś motywujące komentarze 💕💖
To naprawdę działa 😍😘👍
Kocham was 💕

Bez Życia [Z.M.] Cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz