Rozdział 19

4.1K 194 6
                                    

*Mia*

     Było mi cholernie gorąco, dodatkowo czułam czyjeś ręce oplatające moją talię. Nie przypominałam sobie, żeby ktoś wchodził do mojego pokoju, po tym jak go zdemolowałam i zamknęłam na klucz. Byłam wtedy tak wściekła, że w ogóle nie mogłam nad sobą zapanować. Chciałam wyjechać, gdzieś daleko stąd. Jak najdalej od Londynu, od Harr'ego, od wszystkich.
- Czemu nie śpisz? - podskoczyłam na miejscu, słysząc głos Zayn'a.
Nie zdążyłam się nawet odwrócić w jego stronę, bo on niemal od razu zawisł nad moim ciałem tak, że mogłam bez końca podziwiać jego czekoladowe oczy.
- Co ty tu robisz? - zmarszczyłam brwi. - Nie przypominam sobie, żebyś tu przyjeżdżał, a tym bardziej leżał ze mną w łóżku.
- Nic nie pamiętasz? - odwróciłam wzrok. Zayn westchnął i usiadł na moim łóżku. - Przyjechałem tu z Jacob'em, bo chciałem was zabrać do wesołego miasteczka. Nie otwierałaś drzwi, więc weszliśmy sami. Ja... - przetarł dłońmi swoją twarz. - Ja nie wiedziałem, co mam robić... Płakałaś, krzyczałaś i wszędzie rozrzucałaś rzeczy. Naprawdę nie wiedziałem, jak ci pomóc, więc po prostu cię przytuliłem, a później zmęczona, usunęłaś w moich ramionach - wyjaśnił. - W ogóle nic nie pamiętasz?
- To znaczy... No, pamiętam dlaczego to zrobiłam, ale nie pamiętam ani ciebie, ani Jacob'a. Chyba byłam w szoku - wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał i złapał mnie za dłonie.
- Nie chcę o tym mówić - mruknęłam.
- Mia, jesteśmy przecież razem. Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda? - przygryzł wargę.
- Nie wiem czy nie pospieszyliśmy się z tym całym związkiem - zebrałam odwagę i spojrzałam w jego tęczówki, w których można było zobaczyć smutek oraz ból.
Nie chciałam go ranić, ale teraz, kiedy w moim życiu znowu pojawił się Harry, nie wiedziałam, co robić. Jak to nie wiesz?! Jesteś z Zayn'em, nie z Harry'm! Pamiętam!
- Nadal go kochasz? - przełknął głośno ślinę.
- Nie - odpowiedziałam szybko, może trochę za szybko. - Nie chodzi o niego. Chodzi o mnie, Zayn.
- Związek polega też na tym, żeby sobie pomagać. Chcę to robić, ale nie mogę, bo ty wciąż nie chcesz mi o niczym powiedzieć. Jak mam cię przed nim chronić, kiedy nie wiem, co się między wami wydarzyło?! - wyrzucił ręce w powietrze.
- Przepraszam, że mnie zranił. Przepraszam za to, że się boję. Bo się boję, okej?! Nie widziałeś mnie jak wyglądałam trzy lata temu. Byłam gruba - spojrzałam w jego oczy. - Bardzo gruba, spodobała ci się ta Mia, nie tamta - prychnęłam i wstałam z łóżka.
- Spodobała mi się Mia, która jest trochę za smutna, trochę za pyskata, trochę za odważna i trochę bez życia - podszedł do mnie i położył mi swoje duże dłonie na talii. - Chciałbym ci coś powiedzieć, ale ja też się czegoś boję - westchnął. - Widzimy się wieczorem, kochanie.
- Ale jak to wieczorem? - zapytałam, kiedy zaczął kierować się w stronę drzwi, które swoją drogą, musiał naprawić, kiedy spałam. - Jutro mam szkołę.
- Bądź grzeczna - uśmiechnął się zadziornie i tak po prostu sobie wyszedł.
Bądź grzeczna?! Co to w ogóle miało być?! Perwersja kochana, czysta perwersja. Muszę zacząć się leczyć. Głośno westchnęłam. Postanowiłam posprzątać swój pokój, bo tego to już Zayn nie zrobił.
      Miałam naprawdę dużo pracy. Kiedy bałaganisz, wszystko jest super, ale kiedy przychodzi czas, żeby posprzątać, jest o wiele gorzej. W przypływie złości zniszczyłam całkiem nowego laptopa i telefon. Po całym pokoju, walały się teksty moich piosenek, zdjęcia z okresu, kiedy wyglądałam jak hipopotam oraz płyty moich ulubionych zespołów. Pościeliłam łóżko, a wszystkie kartki i płyty wróciły na swoje miejsce. Laptop, jak również telefon wylądował w koszu na śmieci, bo naprawdę nie dało się ich już uratować. Usłyszałam trzask drzwi wejściowych, co oznaczało, że moi kochani rodzice wrócili do domu. Mia, skąd ten sarkazm? Kochają cię... I dlatego chcą, żebym spotkała się z Harry'm?! To dla twojego dobra! Ja sama wiem, co jest dla mnie dobre, a co nie.
      Wyciągnęłam z szafy czarne leginsy, biały wełniany sweter i czystą bieliznę. Weszłam do łazienki, rozebrałam się z wczorajszych ciuchów, po chwili czując na swoim ciele krople ciepłej wody. W swoje gęste włosy wmasowałam waniliowy szampon, po czym spłukałam pianę. Owinęłam się ręcznikiem, brudne ubrania wrzuciłam do kosza na pranie, a na siebie założyłam wcześniej wybrane ubrania. Po wysuszeniu włosów i zrobieniu lekkiego makijażu, zeszłam na dół, gdzie zastałam rodziców, którzy szykowali kolację. Wszystko byłoby w porządku, gdyby zgadzała się ilość nakryć na stole. Zamiast tradycyjnie trzech talerzy, były cztery. Serce szybciej mi zabiło. Nie zrobiliby mi tego, prawda? Myślisz, że zaprosili Harr'ego?! Nie wiem, naprawdę nie wiem, ale ktokolwiek to będzie, nie podoba mi się to wszystko. Mama, która wyciągała z piekarnika pieczonego kurczaka, musiała wyczuć czyjąś obecność, bo odwróciła się w moją stronę.
- Jak się czujesz, kochanie? - zapytała troskliwie.
- Dobrze - mruknęłam. - Będziemy mieli gościa? - zapytałam ostrożnie.
- Ach, tak - machnęła ręką. - Nie mogę się już doczekać - przyznała z uśmiechem.
- Mamo, to nie Harry, prawda? - ręce zaczęły mi się pocić.
Otwierała już usta, żeby odpowiedzieć na moje, jakże ważne pytanie, ale w tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Mama niewzruszona zaczęła doprawiać sałatkę, a tata otwierał butelkę naszego najlepszego wina. Ani jemu, ani mamie nie spieszyło się, żeby otworzyć drzwi. Co tu się do cholery dzieje?! Na miękkich nogach i z szybko bijącym sercem podeszłam do nich, otwierając je jednym zamachem. Jeśli miał to być Harry, chciałam żeby było szybko i bezboleśnie. Tym razem Bóg dał mi święty spokój, bo przede mną nie stał zdradziecki przyjaciel, a mój chłopak, który ubrany był w biały podkoszulek, bluzę z kapturem oraz czarne spodnie. Otworzyłam szeroko oczy, natychmiast rzucając mu się na szyję.
- Aż tak za mną tęskniłaś, aniołku? - parsknął śmiechem i postawił mnie na ziemi.
- Co tu robisz? - zapytałam z szerokim uśmiechem.
Byłam naprawdę szczęśliwa, że to on. Ale czy to oznacza, że to jego zaprosili moi rodzice? Skąd o nim wiedzieli? Wiedzieli tylko jak ma na imię...
- Kiedy ty sobie słodko spałaś, twoja mama wpadła na chwilę do domu. Zobaczyła mnie z Jacob'em i od razu chciała wiedzieć, kim jestem. Od słowa do słowa, powiedziałem jej, że jesteśmy razem i zaprosiła mnie na kolację - szeroko się uśmiechnął.
- Dziękuję, że przy mnie jesteś - chciał coś powiedzieć, ale położyłam mu palec na usta, aby był przez chwilę cicho. - Powiem to teraz, bo nie wiem, czy coś mi później nie odbije - zaśmiałam się, patrząc w jego oczy. - Zależy mi na tobie, Zayn. Bardzo - dodałam.
- Mia, bo ja też muszę ci coś powiedzieć - wypuścił wstrzymywane powietrze - Ja...
- Dlaczego stoicie w progu? - usłyszałam za sobą głos mojego taty. - No dalej, wchodźcie.
Razem z Zayn'em weszliśmy do środka. Spojrzałam na niego z uniesioną brwią, jednak on zrezygnowany, uśmiechnął się krzywo i z moim tatą przy boku, wszedł do salonu, gdzie czekała na nas mama z kolacją. To będzie ciekawe...

*Zayn*

     Cholera! Gdyby nie tata Mii, powiedziałbym jej, że ją kocham. Byłem tego pewien, jak niczego innego. Wiedziałem, że ryzykowałem, bo mogłem ją stracić, ale zaryzykowałem wtedy z randką i co? Była moja i tylko moja.
     Usiadłem na krześle, a obok mnie, po mojej lewej stronie Mia. Naprzeciwko nas usiedli jej rodzice. Dopiero teraz zacząłem się denerwować. Nie wybiegałem aż tak daleko w przyszłość, ale nie raz wyobrażałem sobie Mię, jako panią Malik, dlatego musiałem zrobić wszystko, żeby jej rodzice mnie polubili. Na początku atmosfera była naprawdę napięta, ale z każdą kolejną minutą, przekonywałem ich do siebie. Znaleźliśmy nawet wspólne tematy. Moja dziewczyna cały czas siedziała cicho i dłubała widelcem kurczaka, którego oczywiście nawet nie tknęła. Zmarszczyłem brwi, kładąc swoją lewą dłoń na jej kolanie, przez co gwałtownie podskoczyła na swoim krześle. Posłała mi zdezorientowane spojrzenie, ale nie strzepnęła mojej ręki. Uśmiechnąłem się pod nosem. Widocznie polubiła mój dotyk. Po skończonym jedzeniu, które swoją drogą było przepyszne, nadszedł czas na przesłuchanie, które musi przejść każdy chłopak swojej dziewczyny. Pan Mendes nalał nam do szklanek soku, po czym wygodnie się rozsiadł, spoglądając cały czas w moją i Mii stronę.
- Jak długo jesteście razem? - zapytała pani Mendes z lekkim uśmiechem.
- Od ślubu mojej przyjaciółki - odpowiedziała cicho Mia.
- Ile masz lat, Zayn? - tego pytania chyba obawiałem się najbardziej.
Byłem o siedem lat straszy od Mii, ale w ogóle tego nie czułem. Jesteś w związku z małolatą! Z małolatą, która daje mi o wiele więcej niż mogła dać mi Amanda.
- Dwadzieścia pięć, proszę pana - spojrzałem na Mię, która położyła swoją małą dłoń na mojej. Tego było mi trzeba. - Wiem, że jest pomiędzy nami siedem lat różnicy, ale nie przeszkadza nam to.
- Nie mamy nic przeciwko, Zayn. Po prostu boimy się o Mię, ale też bardzo się cieszymy, że komuś zaufała. Straciliśmy już nadzieję na to, że będzie z kimś w związku - pani Mendes szeroko się do nas uśmiechnęła i wtedy zrozumiałem po kim, Mia ma taki piękny uśmiech.
- Chcemy, żeby po prostu była szczęśliwa i niczego jej nie zabrakło - tym razem głos zabrał tata Mii. - Pracujesz?
- Tak, jestem mechanikiem samochodowym - kłamstwo. - Planuję też wrócić na studia - Mia zakrztusiła się sokiem, który właśnie piła.
- Wszystko dobrze, kochanie? - zapytałem niewinne, spoglądając na jej zaskoczoną twarz.
Pokiwała tylko głową, jakby nie była w stanie wydusić z siebie słowa.
- Co studiowałeś? - wróciłem wzrokiem na twarze moich przyszłych teściów.
Że co?! Boże, o czym ja w ogóle myślę?!
- Architekturę - to już nie kłamstwo.
- Przyszłościowy kierunek - pan Mendes pokiwał z uznaniem głową. - Zabezpieczacie się?
- Tato, oszalałeś?! - pisnęła Mia, a ja się zaśmiałem.
- Panie Mendes, jeśli chce pan wiedzieć, to jeszcze nie uprawialiśmy seksu - uśmiechnąłem się pod nosem, przypominając sobie słowo: jeszcze. - Kocham Mię i... - urwałem, bo usłyszałem jak Mia gwałtownie wstrzymuje powietrze.
Spojrzałem na rodziców Mii, którzy szczerzyli się do mnie, jakbym powiedział bynajmniej coś pięknego. Chyba tylko moja dziewczyna uważała inaczej, bo wstała od stołu i zniknęła w przedpokoju, a po chwili, w całym domu było słychać trzask zamykających się drzwi wejściowych.
Czy ja to powiedziałem, kurwa głośno?!
Malik, jesteś debilem.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••■•••••••••••••••••••••••••••
Cześć, misie!
Chciałabym was przeprosić za nieobecność i za wszystkie błędy ♡♡
Dziękuję kochani za ponad 1 tyś wyświetleń. Kiedy to zobaczyłam, płakałam przez następną godzinę 😙
To dzięki wam jestem tutaj. Jeszcze raz bardzo dziękuję za każdy komentarz i gwiazdkę. Kocham was 😙
Do następnego 💕💖

Bez Życia [Z.M.] Cz. I ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz