Obudziłam się w ramionach Zayn'a, który najwyraźniej nie miał zamiaru mnie puszczać. Jednak po kilku próbach udało mi się wydostać z jego objęć. Pocałowałam go lekko w szyję i ze świetnym humorem skierowałam się do łazienki, gdzie miałam zamiar wziąć długi prysznic, na który ostatnio brakowało mi czasu. Stojąc przed lustrem, które zajmowało większość ściany, ściągnęłam koszulkę Zayn'a oraz bieliznę. Wrzuciłam je do kosza na pranie, aby nie zapomnieć ich później wyprać, zanim wrócimy do Londynu. Jutro rano mamy samolot i z jednej strony będzie brakowało mi tego miejsca, ale też niesamowicie tęsknię za Cleo, Jacob'em, a nawet za rodzicami, co w moim przypadku zdarzało się bardzo rzadko. Głośno westchnęłam, po czym weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę. Kiedy miałam wziąć do ręki swój ulubiony szampon waniliowy, poczułam na biodrach duże dłonie, na co podskoczyłam, a następnie pisnęłam tak głośno, że sąsiedzi z pewnością mnie usłyszeli.
- Zayn, do cholery! Co ty tu robisz?! - zrzuciłam jego dłonie z moich bioder, po których spływała ciepła woda oraz odchyliłam głowę w lewą stronę, aby na na niego spojrzeć. Moje ręce dokładnie przylegały do mojej klatki piersiowej, żeby przypadkiem nic nie zobaczył.
- Chciałbym wziąć prysznic ze swoją cholernie seksowną dziewczyną - mruknął ochryple, a zaraz potem oplótł mnie rękami wokół mojej talii. - Jesteś taka piękna... - pocałował mnie w prawą łopatkę, na co cała się spięłam. - Nie zrobię nic, czego nie będziesz chciała, pamiętaj.
Na jego słowa odetchnęłam z ulgą, jak również spróbowałam się rozluźnić. Zayn przeniósł swoje dłonie na mój brzuch i przyciągnął do swojej klatki piersiowej tak, że moje plecy się z nią stykały, a na pupie poczułam jego erekcję. Cholera! No dziewczyno, jestem z ciebie dumna!
- Zayn, ty jesteś nagi?! - pisnęłam jak mała dziewczynka, przez co usłyszałam za plecami głośny śmiech Zayn'a.
- Kochanie, chciałem, żeby było sprawiedliwe. Dlaczego ja mógłbym patrzeć na ciebie, kiedy jesteś naga, a ty na mnie nie? - wymruczał mi do ucha. - Proszę, odwróć się w moją stronę, Mia - poprosił.
No to teraz pojechał... Przecież mu nie pokażę, jaka jestem okropna. Mimo, że tyle schudłam, moje ciało nie wyglądało jak Amandy. Ona zawsze była piękna, szczupła, a ja cały czas nad tym pracowałam.
- To nie jest najlepszy pomysł, Zayn - powiedziałam głośno, aby usłyszał mnie przez szum wody.
- Nie masz się czego wstydzić, kochanie. Kocham cię i rozumiem - pocałował mnie w szyję, a zaraz potem wziął do ręki żel pod prysznic i zapewne nalał go sobie na dłoń. Ufam mu tak bardzo, że naprawdę chciałam się odwrócić, ale bałam się, że mnie zostawi. Dlaczego miałby to zrobić, Mia?! On cię kocha! Pokochał cię taką, jaką jesteś! Ufasz mu?! Właśnie to pokazujesz. Przecież on nie chce się teraz z tobą kochać, tylko cię zobaczyć. Wypuściłam drżący oddech, po czym powoli odwróciłam się w jego stronę. Ja patrzyłam mu w oczy, a on, no cóż... Pożerał mnie wzrokiem, mimo że nadal trzymałam ręce przy klatce piersiowej. Jeszcze nigdy, żaden chłopak, a tym bardziej dojrzały mężczyzna, nie widział mnie nago. Pierwszy raz, odkąd byliśmy razem, miałam okazję dokładnie zobaczyć jego tatuaże na klatce piersiowej i przedramionach. Zayn chwycił mnie w talii, a potem głęboko pocałował. No normalnie, aż zabrakło mi tchu. Jednak tym razem, zamiast mnie do siebie przyciągnąć, on z impetem ruszył na moje ciało tak, że po chwili stałam przyciśnięta do kabiny prysznica. Swoimi dłońmi złapał moje, które nadal zakrywały moje piersi i łapiąc je za nadgarstki, odkrył je. Mógł teraz patrzeć na nie w całej okazałości, jednak on nadal mnie całował z zamkniętymi oczami. Zarzuciłam mu ręce na kark, a tym samym moje piersi dotykały jego klatki. Zadrżeliśmy w tym samym momencie. Zayn przerwał pocałunek i spojrzał w dół na moje ciało. Spłonęłam rumieńcem, ale nadal hardo patrzyłam mu w oczy. Nawet przez chwilę nie pomyślałam o tym, aby spojrzeć w dół.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham, Mia - powiedział, patrząc mi już w oczy.
- Wiem, bo ja cię kocham tak samo - szepnęłam i musnęłam jego usta.
Do niczego więcej nie doszło. Umyliśmy się do końca, wyszliśmy spod prysznica, a następnie się ubraliśmy.
Postanowiłam zrobić nam śniadanie, dlatego wyciągnęłam jajka w celu zrobienia jajecznicy. Tak właściwie, umiałam zrobić tylko to, ale Zayn nie musiał o tym wiedzieć. Jeśli o nim mowa, to od pół godziny, rozmawiał przez telefon z Cleo. Wyszedł na dwór, ale i tak widziałam przez drzwi balkonowe, że coś się stało. Był wyraźnie zdenerwowany, a także czasami spoglądał w moją stronę, krzycząc do telefonu jeszcze głośniej. Psychicznie przygotowywałam się na kłótnię, chociaż nie wiedziałam jeszcze, czego będzie ona dotyczyła. W momencie, kiedy nałożyłam jajecznicę na talerze, Zayn wszedł do środka niczym huragan oraz usiadł przy stole.
- Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć? - zapytał spokojnie, na co wytrzeszczyłam oczy. Jeszcze przed chwilą wyglądał tak, jakby chciał mnie zabić. Coś się zmieniło?
- To zależy o czym, Zayn - mruknęłam i postawiłam przed nim talerz z jajecznicą, po czym usiadłam obok niego.
- Gdybym wiedział, nie zabrałbym cię ze sobą. Cholera! Mogłem pilnować nawet twojej szkoły, żebyś nie spotkała Harr'ego, a przeze mnie masz teraz problemy - westchnął.
- Możesz w końcu powiedzieć, o co chodzi? - zapytałam zniecierpliwiona.
- Twoja nauczycielka od matematyki wystawiła ci jedynkę na koniec semestru, bez możliwości poprawy, Mia - wstrzymałam oddech. - Co prawda semestr kończy się za półtorej tygodnia, dokładnie przed Bożym Narodzeniem, ale przez to, że nie chodzisz do szkoły i na korepetycje, o których swoją drogą, nawet nie wiedziałem, wystawiła ci jedynkę. Mia, nie zaliczysz roku, a przecież chciałaś studiować w USA - przygryzłam wargę.
- Pozwolisz mi wyjechać? - zapytałam cicho, patrząc na jego twarz.
- Wyjadę razem z tobą - złapał mnie za dłoń. - Wiem, że jakbyś wyjechała, to byłby to koniec, a ja chcę, żeby to był dopiero początek. W każdym miejscu na ziemi są wyścigi samochodowe. Chciałem też wrócić na studia i w końcu mam okazję. Wracając do tematu, spotkam się z twoją nauczycielką, jak również z nią porozmawiam. Mam nadzieję, że to coś da. Zjemy i jedziemy na lotnisko - spojrzałam na niego zdziwiona. - Załatwiłem nam bilety na południe, żebyśmy zdążyli do twojej szkoły - pokiwałam tylko głową, po czym w ciszy zjedliśmy za słoną jajecznicę.
Po śniadaniu zmyłam naczynia oraz posprzątałam dom. Zayn w tym samym czasie skończył nas pakować. Kiedy wszystko było już gotowe, wyszliśmy z willi i pojechaliśmy na lotnisko. Podczas drogi starałam się zapamiętać każdy szczegół, aby mieć co wspominać. Zayn, widząc jak bardzo podobało mi się w Costa del Sol, obiecał że jeszcze tu wrócimy, a nawet zażartował, że jako mąż i żona. Parsknęłam wtedy śmiechem, ale miałam wrażenie, iż on naprawdę tak myśli. Tym razem odprawa, a także wszystkie formalności upłynęły dosyć szybko. Przede wszystkim nie byłam zmęczona, dzięki czemu cały lot przegadałam z Zayn'em i starszą panią, która była bardzo miła. W ciągu całej podróży, opowiedziała nam praktycznie połowę swojego życia. Uśmiechałam się sama do siebie, kiedy wspominała swojego męża, który poprosił ją o rękę na London Eye. To musiało być wspaniałe wspomnienie. Dzięki rozmowie z Panią Sky, lot upłynął bardzo szybko. O 15.30 staliśmy przed lotniskiem, czekając na Jacob'a który miał podwieźć nas pod moją szkołę, a potem do domu. Zayn się niecierpliwił, bo jak najszybciej chciał załatwić tą sprawę. Z daleka już zobaczyłam samochód swojego przyjaciela, który zatrzymał się obok nas z piskiem opon. Z szerokim uśmiechem na ustach rzuciłam mu się na szyję, kiedy tylko wysiadł z auta. Okręcił mnie w powietrzu, a następnie pocałował w czoło, co chyba nie spodobało się Zayn'owi, bo zacisnął usta w cienką linię.
- Cholernie tęskniłem, mała - mocno mnie przytulił. - Już więcej nigdzie cię nie puszczę - pocałował mnie jeszcze w policzek, niebezpiecznie blisko ust, dlatego dla mojego i jego bezpieczeństwa, odsunęłam się od niego.
Obok nas stał Zayn i po jego minie było widać, że długo nie wytrzyma. Uśmiechnęłam się krzywo, po czym wsiadłam do samochodu na tylne siedzenie. Jacob podał dłoń Zayn'owi, a ten niechętnie ją uścisnął. Potem oboje wsiedli do samochodu i w zupełnej ciszy jechaliśmy aż do mojej szkoły. Na szczęście samochód pani Black stał na parkingu, co świadczyło o tym, że jest jeszcze w szkole. Mój facet był całkowicie wyluzowany, czego nie mogłam powiedzieć o sobie. Mia, pozwól mu działać. On to załatwi i wszystko będzie w porządku. Skończysz szkołę, wyjedziecie do USA, weźmiecie ślub, a potem urodzisz mu gromadkę dzieci. No chyba, jednak nie... Jacob powiedział, że na nas zaczeka tyle, ile będzie trzeba. Ze splecionymi dłońmi, zaczęliśmy kierować się w stronę bramy. Jednak, wejście do szkoły nie było konieczne. Pani Black ubrana w krótką bluzkę i jeszcze krótszą spódniczkę kierowała się w stronę swojego samochodu. Zima była już prawie w pełni, a ona miała na sobie takie ubrania, jakby było lato. Wywróciłam oczami, ciągnąc Zayn'a w jej stronę. Zatrzymaliśmy się przy jej samochodzie, kiedy miała już do niego wsiadać.
- Dzień dobry, pani Black - przywitałam się grzecznie.
Spojrzała na mnie zaskoczona, a zaraz potem swój wzrok przeniosła na mojego faceta, który widząc jej twarz, cały się spiął. Wiedziałam, że do pięknych to ona nie należy, ale no bez przesady.
- Zayn?! - zapytała zaskoczona i podeszła do nas bliżej.
- Stella?! - Zayn również był zaskoczony.
- Um... To wy się znacie? - spojrzałam na Zayn'a, aby chwilę potem spojrzeć na panią Black.
- To ty jesteś nauczycielką Mii? - przełknął głośno ślinę.
- A ty jesteś jej chłopakiem? - spojrzała na nasze splecione dłonie. - Przecież ona ma dopiero osiemnaście lat. To nie w twoim stylu - zmarszczyła brwi.
- Zamknij się - warknął.
- Dobra, co tu się dzieje? Skąd się znacie? - oswobodziłam się z objęć Zayn'a i stanęłam obok niego, aby cały czas patrzeć na mimikę jego twarzy.
- No Zayn, powiedz Mii - zrobiła krok w jego stronę. Zayn przygryzł wargę, ale nie odezwał się słowem. - Twój facet pieprzył się ze mną, kiedy był jeszcze z Amandą. Zdradzał ją ze mną - uśmiechnęła się do mnie złośliwie. - I pewnie ciebie też zdradzi, o ile już tego nie zrobił.
- To prawda? - odchrząknęłam, patrząc w czekoladowe tęczówki.
- Tak, ale to nie było do końca tak, jak ona powiedziała - spojrzał na mnie desperacko. - Ona mnie uwiodła. Nie chciałem jej zdradzić, po prostu tak wyszło.
- Po prostu tak wyszło? - prychnęła pani Black. - Sam do mnie przyszedłeś i teraz też przyjdziesz. Sam mi mówiłeś, że młode dziewczyny nie potrafią cię zaspokoić - spojrzała na mnie znacząco. - Numer telefonu mam ten sam, dzwoń o każdej porze dnia i nocy - oblizała usta pomalowane czerwoną szminką, wsiadła do auta, po czym odjechała.
Obdarowałam Zayn'a ostatnim spojrzeniem i ruszyłam w stronę samochodu przyjaciela, jednak nie pozwolił mi na to, bo złapał mnie za nadgarstek, odwracając w swoją stronę.
- Załatwię to, Mia - powiedział, patrząc mi w oczy. - Pójdę nawet do dyrektora, ale dostaniesz więcej czasu na poprawienie ocen, obiecuję. Musisz też wiedzieć, że do niej nie zadzwonię, pamiętaj o tym - pocałował mnie w czoło i mocno przytulił.
Nie chciałam się już z nim kłócić, ale nie podobało mi się to wszystko. Głośno westchnęłam, ale oddałam uścisk z taką samą mocą, jakbym wiedziała, że niedługo jego ramiona nie będą mnie przytulały. Miał to robić ktoś inny, ktoś kto na to zasługiwał.•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••■•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Cześć, kochani!
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam, że rozdział pojawił się dopiero teraz, ale zawsze coś mi przeszkadzało, kiedy miałam już go napisać. Mam przynajmniej nadzieję, że się wam spodobał 😙
Możecie także przeczytać recenzję, jaką napisała Nikusia01, która znajduje się na jej profilu. Dziękuję jeszcze raz, cały czas staram się poprawić 😊
Kocham was 😍💖
![](https://img.wattpad.com/cover/62911120-288-k637063.jpg)
CZYTASZ
Bez Życia [Z.M.] Cz. I ✔
FanfictionMia Mendes nigdy nie miała w życiu łatwo, ale każdy z nas miał taki moment, kiedy nie wiedział, co zrobić ze sobą oraz swoim życiem. Została brutalnie ukarana za to, że zakochała się w osobie, która na to nie zasługiwała. Znalazła lekarstwo... Adren...