Kiedy dojechaliśmy na miejsce, było kilka minut po godzinie 19.00. Jacob pojechał jeszcze do marketu po jakieś jedzenie zaraz po tym, jak dowiedział się, że zjadłam dzisiaj tylko śniadanie. Stresowałam się jutrzejszymi testami, a teraz nawet nie miałam spokoju w domu, który zawsze był moim azylem. Zawsze w domu czułam się najlepiej, bezpiecznie. Dorosłam i wszystko się zmieniło. Jako mała dziewczynka chciałam, jak najszybciej dorosnąć, usamodzielnić się, mieć spokój od zrzędzenia rodziców, a teraz gdy to wszystko mam, żałuję że już nigdy nie będę dzieckiem.
Siedzieliśmy na wzgórzu pokrytym gęstą trawą z idealnym widokiem na panoramę Londynu. Wyjęłam z kieszeni telefon, by zobaczyć czy Zayn do mnie dzwonił albo, czy chociaż pisał. Miałam wiadomość od Cleo oraz Rose. Nikt więcej nie próbował się ze mną skontaktować, nawet Zayn, który wiedział, że tego dnia powinnam wrócić do domu o 15.00. Zjadłam kolejnego batona, którego wmusił we mnie mój przyjaciel. Jacob cierpliwie czekał aż powiem mu, co mnie dręczy. W pewnym momencie złapał moją prawą dłoń, na której palcu lśnił pierścionek zaręczynowy, po czym uniósł ją tak, żeby mieć na niego idealny widok.
- Kiedy ślub? - odchrząknął.
- Nie wiem, Jacy - wyszeptałam. - Ja już nic nie wiem.
- Mia, co się dzieje? Znowu cię zdradził? Bo jak tak, to... - przerwałam mu.
- Amanda wróciła do Londynu - wyrzuciłam wreszcie z siebie.
- Ty nie mówisz poważnie, prawda? - milczałam. - Zostawił cię dla niej?!
- To nie wszystko - pokręciłam głową. - Zanim wyjechała z Londynu była w ciąży z Zayn'em, a teraz przyjechała mu o tym powiedzieć, bo straciła pracę i sobie nie radzi.
Opowiedziałam mu wszystko dokładnie, to jak zobaczyłam ją w naszym domu, potem rozmowę z Zayn'em, dzisiejsze śniadanie oraz to, że Zayn'a najwyraźniej nie interesuje to, gdzie teraz przebywa jego narzeczona. Z każdym moim kolejnym zdaniem złość w moim przyjacielu rosła. Byłam pewna, że gdyby nie ja, już dawno by coś rozwalił. Kiedy skończyłam mu opowiadać, wciągnął mnie na swoje kolana, po czym pocałował w czoło i mocno przytulił. Czułam, jak szybko bije mu serce, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo za nim tęskniłam. Dłużej nie mogłam wytrzymać uczuć, które w sobie trzymałam. Rozpłakałam się, mocząc łzami koszulkę Jacob'a. Trzymał mnie w swoich ramionach, dopóki nie przestałam płakać. Przez tą całą sytuację z Zayn'em oraz Amandą bałam się, że zapomnę wszystko na egzaminach pisemnych, jak również ustnych. Od tego zależała moja przyszłość.
- Odwieziesz mnie do domu? - zapytałam sennie.
- Chcesz tam wracać po tym, jak się zachował? Mowy nie ma. Zabiorę cię do siebie - zadecydował.
- Jacy, ale potrzebuję ubrań na jutrzejsze egzaminy - przypomniałam sobie.
Potrzebne książki oraz przybory miałam w torbie, natomiast gorzej było z ubraniami na jutro.
- Weźmiesz coś od Belli - wzruszył ramionami. - Macie taki sam rozmiar, na pewno coś się znajdzie.
- Nie będzie zła, że u was zanocuję? - upewniałam się.
- Mia, ona bardzo cię lubi. Zaufaj mi - przytulił mnie jeszcze raz, po czym zaprowadził mnie do swojego samochodu.
Godzinę później siedziałam z Bellą u nich w sypialni, aby wybrać dla mnie jakiś strój na jutro. Tak, jak mówił Jacob, Bella nawet ucieszyła się, że nie będzie dzisiaj sama, gdy jej chłopak bierze udział w nielegalnych wyścigach. Akceptowała to, ale nie lubiła, kiedy wracał późno, czasami pijany. Razem wybrałyśmy czarną koronkową sukienkę oraz czarne klasyczne szpilki. Pożyczyła mi również kosmetyki, a następnie zastanawiałyśmy się nad odpowiednią fryzurą. Stwierdziłyśmy, że najlepiej wyglądam w rozpuszczonych włosach. Bella próbowała delikatnie dowiedzieć się, dlaczego dzisiaj nocuję u nich, a nie we własnym domu, ale odpuściła, kiedy powiedziałam jej, że źle się czuję. Zaprowadziła mnie do pokoju gościnnego, życząc dobrej nocy. Usiadłam na łóżku, po czym z westchnieniem opadłam na miękkie poduszki. W tym samym momencie mój telefon zaczął dzwonić. Podniosłam się do siadu, wyciągając z kieszeni spodni komórkę. Zayn. Prychnęłam pod nosem, odrzucając połączenie. Chwilę później do pokoju wpadła Bella z telefonem przy uchu.
- Zayn, jeśli nie odbiera od ciebie telefonu, to musi mieć jakiś powód - westchnęła sfrustrowana. - Ona nie chce teraz z tobą rozmawiać... Tak... Uspokój się. Jest bezpieczna... Tak... Zajmę się nią... Dobranoc - rozłączyła się.
- Czego chciał? - ścisnęłam w dłoniach kołdrę.
- Mia, ja nie wiem, co się między wami wydarzyło i nie chcę na ciebie naciskać, ale on jest wściekły. Powiedział, że zachowujesz się jak dziecko, zamiast z nim porozmawiać - odpowiedziała.
- Jutro wrócę do domu... - położyłam się bokiem na łóżku.
- Dobranoc - wyszeptała, po czym wyszła z pokoju, zamykając cicho za sobą drzwi.
Nie przebrałam się. Nie wzięłam prysznica. Nie chciałam myśleć o tym, co będzie jutro, gdy wrócę do domu. Już kilka minut później, udałam się do krainy Morfeusza.
Rano wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, umalowałam się oraz ubrałam strój, który wybrałam z Bellą. Zeszłam po schodach do kuchni, w której byli już Jacob i Bella, jedzący śniadanie w postaci naleśników. Jacob uśmiechnął się do mnie lekko, po czym podszedł do mnie, całując w czoło.
- Cześć. Jak się czujesz? - zapytał troskliwie.
- Lepiej, ale bardzo się denerwuję - odpowiedziałam szczerze.
- Na pewno oboje sobie poradzicie - Bella uśmiechnęła się do nas lekko, co wraz z Jacob'em oddaliśmy.
Zjedliśmy śniadanie w ciszy. Wciąż patrzyłam na telefon, który wydawał dźwięki przychodzących wiadomości. Jednak ja nie miałam odwagi ich odczytywać. Nie chciałam przeczytać czegoś, co utknęłoby mi w głowie, zamiast treści lektur literatury angielskiej czy historii. Z tym musiałam się dzisiaj zmierzyć. Jacob mimo, że był starszy ode mnie o rok, raz nie zdał, przez co dopiero teraz pisał egzaminy. Jechaliśmy jego samochodem, bo swój zostawiłam wczoraj pod szkołą. On wydawał się być całkowicie wyluzowany, a ja zdenerwowana przewracałam kartki zeszytu na kolanach jak nienormalna. Wydawało mi się, że nic nie pamiętam. Mój przyjaciel śmiał się do rozpuku, natomiast mi nie było wcale do śmiechu.
Najpierw pisaliśmy egzamin z literatury angielskiej, a po godzinie przerwy z historii. Pierwszy egzamin, oprócz jednego pytania wcale mnie nie zaskoczył, więc myślę, że na pewno go zdam. Historia również poszła szybko oraz sprawnie. Pytania były podobne do tych, które robiliśmy z nauczycielami na zajęciach dodatkowych. Pierwszy dzień egzaminów dobiegł końca.
- Jak ci poszło? - zagadnął Jacob, kiedy wychodziłam na dwór.
- Będzie dobrze - wysiliłam się na lekki uśmiech, który zszedł z mojej twarzy, gdy zobaczyłam Zayn'a z bukietem moich ulubionych róż.
Stał przy moim samochodzie. Podniósł wzrok z kwiatów, po czym spojrzał na wejście szkoły, dostrzegając mnie oraz swojego brata.
- Jeśli nie chcesz z nim rozmawiać, to ja... - położyłam mu dłoń na ustach, aby nie kończył swojego zdania.
- To mój narzeczony - przygryzłam wargę. - Dziękuję ci za wszystko, ale teraz muszę z nim porozmawiać - pocałowałam go w policzek, po czym powolnym krokiem podeszłam do Zayn'a.
Patrzyliśmy na siebie w milczeniu, ja ze zdenerwowaniem, a on z wyraźną skruchą, ale czy na pewno zrozumiał, jak się czułam w tej sytuacji? Nie sądzę.
- Jak ci poszło? - parsknęłam śmiechem, przypominając sobie to samo pytanie z ust jego brata. - To dla ciebie - podał mi do ręki bukiet kwiatów, które z wahaniem przyjęłam. - Przepraszam za to, jak cię potraktowałem, ale ja tak bardzo się cieszę, że jestem ojcem, że...
- Oszczędź mi tego - zamknęłam oczy, aby na niego nie patrzeć.
- Znalazłem mieszkanie dla Amandy, pojutrze już się od nas wyprowadza - ujął moją twarz w obie dłonie. - Zawsze będziesz dla mnie ważna, nigdy o tym nie zapominaj.
Pokiwałam tylko głową, nie chcąc się z nim kłócić. Teraz ważna była dla niego rodzina, a nie ja. Ominęłam go, wsiadłam do swojego samochodu, po czym nie czekając na niego, pojechałam do naszego domu. We wstecznym lusterku widziałam, że jechał za mną, ale nie zwracałam na niego uwagi. Pierwsza weszłam do domu, w którym zastałam Amandę, która nakładała na talerze obiad. Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Mia, wróciłaś - próbowała powiedzieć to entuzjastycznie, jednak wcale się jej to nie udało.
- Wróciłam. Tu jest mój dom, a to jest mój narzeczony - podeszłam do Zayn'a, od razu przywierając do jego ust.
Zayn bez wahania oddał mój pocałunek, łapiąc w dłonie moje pośladki. To był dla mnie znak, że pomiędzy nimi do niczego nie doszło, kiedy mnie tutaj nie było. Oderwałam się od Zayn'a, po czym weszłam po schodach do naszej sypialni, dziękując pod nosem za jej zapewne przepyszny obiad. Po godzinie przyszedł do mnie brunet, kładąc się obok mnie na łóżku. Złapał mnie w talii, przez co po chwili, leżałam prawie całym ciałem na jego klatce piersiowej. Podniosłam na niego wzrok, co od razu wykorzystał, całując mnie namiętnie w usta. Westchnęłam z przyjemności, jaką mi dawał. Swoje dłonie włożył pod moją koszulkę, której chwilę potem się pozbył. Wiedziałam, do czego zmierzało to wszystko i nie chciałam, abyśmy uprawiali seks, kiedy dopiero co się pogodziliśmy. Zayn zaczął całować moją szyję, a ja wtedy zeszłam z jego ciała, zakładając tym samym na siebie koszulkę.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytał cicho, dotykając mojego ramienia.
- Nie mam ochoty - mruknęłam. - Chciałabym się jeszcze pouczyć przed następnym egzaminem.
Zayn nie skomentował tego, po prostu wyszedł z sypialni, zamykając cicho za sobą drzwi. Słyszałam jeszcze, jak schodził po schodach na dół, a później wsiadł w swój samochód i pojechał nie wiadomo gdzie. Westchnęłam ciężko, podchodząc do biurka, na którym leżały moje notatki z matematyki oraz geografii. Usiadłam po turecku na miękkim łóżku, zatracając myśli w liczbach i mapach.
Kończyłam powtarzać z geografii, kiedy Zayn wrócił do domu. Była to godzina 22.00, więc myślałam, że od razu pójdzie spać albo chociaż przyjdzie do sypialni, żeby ze mną porozmawiać. Nie zrobił żadnej z tych rzeczy, tylko poszedł do pokoju, gdzie spała Grace. Siedział przy niej przez następne pół godziny, a później zszedł po schodach, omijając naszą sypialnię. W salonie od kilku godzin siedziała Amanda, która oglądała jakieś bezsensowne programy o modzie, dlatego nawet przez chwilę nie pomyślałam o tym, żeby zrobić sobie przerwę, oglądając z nią telewizję. Wzięłam prysznic, zmyłam makijaż, po czym przebrałam się w piżamę, składającą się ze spodenek oraz krótkiego topu. Już kiedy wyszłam z sypialni na korytarz, usłyszałam ich śmiechy, dobiegające z salonu. Zazdrość ogarnęła mnie całą, bo nie pamiętałam momentu, w którym Zayn śmiał się dzięki mnie w ciągu ostatnich dni. Niby było między nami dobrze, jednak coś zaczynało się psuć. Zeszłam cicho po schodach, aby posłuchać z czego się tak śmieją. Wychyliłam się zza ściany, dzięki czemu zobaczyłam Amandę w tej samej koszuli nocnej, co rano. Na jej kolanach spoczywał, jak się okazało ich wspólny album ze zdjęciami.
- A pamiętasz, jak zabrałeś mnie do tej restauracji nad oceanem w Costa del Sol? - uśmiechnęła się do niego na same wspomnienie. - A nasz pierwszy raz? Albo jak napisałeś dla mnie piosenkę?
Zrobiło mi się niedobrze, gdy usłyszałam każde jej następne pytanie. Ze mną robił dokładnie to samo, czyli... Co? Nigdy mnie nie kochał i byłam tylko w zastępstwie.
Nie chciałam słuchać jego odpowiedzi ani dalszej części ich rozmowy. Wróciłam do łóżka, walcząc sama ze sobą czy się poddać, czy spróbować o nas zawalczyć.
Tylko w tej walce, miałam wziąć udział tylko i wyłącznie ja.
Zayn się poddał, dawno, dawno temu...••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••■••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Cześć, misie! 😚
Co myślicie o zachowaniu Mii i Zayn'a? 😙😘😚
Liczę na wasze komentarze 💋
Kocham was 💕
CZYTASZ
Bez Życia [Z.M.] Cz. I ✔
FanfictionMia Mendes nigdy nie miała w życiu łatwo, ale każdy z nas miał taki moment, kiedy nie wiedział, co zrobić ze sobą oraz swoim życiem. Została brutalnie ukarana za to, że zakochała się w osobie, która na to nie zasługiwała. Znalazła lekarstwo... Adren...