Mia Mendes nigdy nie miała w życiu łatwo, ale każdy z nas miał taki moment, kiedy nie wiedział, co zrobić ze sobą oraz swoim życiem. Została brutalnie ukarana za to, że zakochała się w osobie, która na to nie zasługiwała. Znalazła lekarstwo... Adren...
Przez następny tydzień leżałam chora w łóżku. Po wizycie u lekarza okazało się, że miałam grypę. Cały czas byli przy mnie Cleo, Louis, Liam oraz Rose. Z Zayn'em nie miałam kontaktu od tego dnia, gdy wyszedł sobie tak po prostu z mojego mieszkania, zaraz po pocałunku. Próbowałam nie myśleć ani o nim, ani o tym co się wydarzyło, ale moje serce wariowało. Nie powiedziałam nikomu o Zayn'ie, a tym bardziej o jego wizycie. Cleo bardzo chciała, abym wróciła do jej brata, a ja nie zamierzałam robić jej niepotrzebnej nadziei. Sama przecież nie miałam zielonego pojęcia, co tak właściwie się wydarzyło i czy miało dla niego jakieś znaczenie. A dla ciebie miało? Tego również nie wiedziałam. Na razie postanowiłam zostawić to tak, jak jest, o nic się nie martwiąc. Zwolnienie lekarskie po tygodniu się skończyło, co równało się z powrotem do szkoły. Przeszła mi przez głowę myśl, że rozchorowałam się akurat w dzień przed szkołą, jakby mój organizm nie mógł sobie z tym poradzić. Wstałam o 7.00 i zaczęłam przygotowywać się na lekcje. Spakowałam do plecaka wszystkie potrzebne książki na dzisiaj, po czym wzięłam prysznic, umalowałam się, jak również się ubrałam. Na zjedzenie śniadania nie miałam czasu, więc chwyciłam w dłonie jedno jabłko, które jadłam, idąc do mojego liceum. Mimo że była dopiero połowa stycznia, pogoda była piękna. Świeciło słońce, przez co śnieg zaczynał powoli topnieć. Dokładnie dwie minuty przed pierwszym dzwonkiem, weszłam do szkoły. Od razu poszłam do szatni, gdzie ściągnęłam kurtkę, po czym powiesiłam ją na swoim miejscu. Moją pierwszą lekcją miała być biologia, a ostatnią matematyka, którą znienawidziłam jeszcze bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Minęło już sześć lekcji, jak również przerw, a ja nie mogłam nigdzie znaleźć Cleo, Louis'a oraz Jacob'a. Teraz miała być przerwa na lunch, więc obstawiałam, że znajdę ich w stołówce, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Kiedy weszłam do stołówki, wzrok wszystkich tam obecnych, skupił się na mnie. Idąc do stolika moich przyjaciół, słyszałam ich ciche szepty. Och, czyżby dowiedzieli się, że zaliczyłam semestr tylko dlatego, bo mój facet przespał się z moją nauczycielką? Z westchnieniem usiadłam obok Cleo, która podskoczyła na miejscu przestraszona. - Mia! - uśmiechnęła się szeroko, po czym mnie przytuliła. - Nie mówiłaś, że dzisiaj wracasz. - W końcu musiałam to zrobić - westchnęłam. - Jestem okropnie głodna, ale przez to wszystko, chyba nic nie przełknę. - Trzymaj - Jacob przysunął w moją stronę tackę z nienapoczętym hamburgerem i frytkami. - Dobrze się już czujesz? - O wiele lepiej - uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. - Coś ciekawego się działo, jak mnie nie było? - zjadłam jednego frytka. - Luke ma chłopaka! - Cleo pisnęła podekscytowana, na co Jacob wywrócił oczami. Zaśmiałam się. - Nie mogłam w to uwierzyć, a najgorsze było to, że jest tak samo niesamowicie przystojny jak Luke. Musisz go zobaczyć - przygryzła wargę. - Myślałem, że to ja jestem przystojny - mruknął obrażony Louis. - Przecież wiesz, że cię kocham - cmoknęła go w policzek, a ten szeroko się uśmiechnął i pocałował ją w usta. - Czy ja o czymś nie wiem? - zapytałam z uśmiechem. Cleo, jakby była w innym świecie, nie odpowiedziała na moje pytanie. Chyba po prostu mnie nie słyszała, bo tak była skupiona na Louis'ie. - Są razem od Sylwestra - odpowiedział Jacob, uśmiechając do mnie. - To prawie dwa tygodnie - stwierdziłam oburzona. - A ja o niczym nie wiem?! - pisnęłam. Cleo oderwała się od Louis'a, cmokając go jeszcze raz szybko w usta. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc szczęśliwą przyjaciółkę. Naprawdę cieszyłam się, że była z Louis'em szczęśliwa, a przede wszystkim bezpieczna. Miałam pewność, że Louis nigdy nie zdradzi Cleo tak, jak zrobił to Zayn. Dość. Mia, nie myśl o tym... Proszę cię... Głos w mojej podświadomości znowu się odzywał, ale nie tak często, jak kiedyś. Ugryzłam kawałek hamburgera. W tym samym czasie Jacob dostał SMS-a, zwracając tym samym na siebie całą naszą uwagę. Wyciągnął z kieszeni spodni telefon, po czym odczytał wiadomość. Z każdą sekundą, jego twarz robiła się coraz bardziej czerwona. Kiedy skończył czytać, przeklnął pod nosem i schował komórkę z powrotem do kieszeni. - Coś się stało? - zapytałam cicho. - Nic takiego - uśmiechnął się sztucznie. - Nie przejmujcie się - machnął ręką. - Mia, masz dzisiaj zajęcia muzyczne? - szybko zmienił temat. - Um... Niby mam, ale nie mam ochoty na nie iść - spuściłam wzrok. - Gitara przypomina mi o Zayn'ie oraz o studiach, na które się nie dostanę. - Nie mów tak, musisz po prostu iść do dyrektora i z nim porozmawiać. Jeszcze nic nie jest stracone - Louis uścisnął moją dłoń w geście pocieszenia. Później, rozmawialiśmy jeszcze na zupełnie różne tematy. Zjedliśmy do końca nasze posiłki, po czym każde z nas udało się na inną lekcję. Jacob miał w-f, Cleo biologię, Louis historię, a ja literaturę angielską. Mimo, że przedmiot nazywał się: literatura angielska, często mówiliśmy o zupełnie innych twórcach niż na przykład Szekspir. Siedziałam w ostatniej ławce, rysując coś na ostatniej kartce zeszytu w kratkę. Pan Smith potrafił czasami wzbudzić we mnie zainteresowanie, dlatego od czasu do czasu, brałam udział w lekcji. Ostatnimi czasy nie miałam ochoty, aby publicznie się wypowiadać na temat walniętej rodziny królewskiej, czy dramatu z XIX w. Po prostu miałam inne sprawy na głowie. Tym bardziej, że myślami byłam już na następnej lekcji, czyli matematyce. Nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. Bałam się, to mało powiedziane. Obok mnie siedział Ashton, który wszystko skrupulatnie notował, jakby od tego zależało jego życie. No cóż... Nie mogłam mu się dziwić. Pan Smith nie był kobietą i Ashton nie mógł załatwić sobie poprawek, poprzez seks. Parsknęłam śmiechem, zwracając na siebie uwagę całej klasy, jak również pana Smith'a. - Mio... - zaczął poważnie. - Możesz mi oraz wszystkim tutaj zebranym powiedzieć, co cię tak śmieszy? Bo chyba nie zdrada Nicholas'a? - spojrzał na mnie oburzony. - Przepraszam, panie Smith - mruknęłam. - Dobrze, powiedz mi, co sądzisz o zdradzie mężczyzny, który zrobił to dla swojej kobiety? - nerwowo poprawiłam się na krześle. Skądś znałam taką sytuację. - Um... - odchrząknęłam. - Myślę, że gdyby naprawdę ją kochał, to nigdy by jej nie zdradził. Co to za tłumaczenie: zrobiłem to dla ciebie?! Nic tego nie usprawiedliwia a to, że ona nadal go kocha, to inna sprawa. Może po prostu jest głupia albo tak bardzo w nim zakochana... - pan Smith patrzył na mnie z błyskiem w oczach. - Uważaj na moich lekcjach, Mio - wywróciłam oczami. Do końca lekcji nie odezwałam się słowem. Patrzyłam przez okno, na zachmurzone niebo i padający z niego śnieg. Po wyjściu z klasy, od razu poszłam do łazienki, aby na chwilę odetchnąć. Przyłożyłam do swoich bladych policzków, mokry papier do rąk, próbując jakoś się uspokoić. Przerwa ta trwała tylko pięć minut, więc nawet się nie obejrzałam, a zadzwonił dzwonek na lekcję, czyli w moim przypadku matematykę. Kiedy wyszłam na korytarz, nikogo już na nim nie było, mojej klasy również. Podeszłam pod drzwi z numerem osiemnaście, po czym odetchnęłam i nacisnęłam klamkę, wchodząc do środka. Jednak w pomieszczeniu nie zastałam mojej klasy, tylko Stellę oraz Zayn'a. Właśnie w tym momencie moje serce się zatrzymało, a mózg przypomniał sobie o nich w jednym łóżku. - Och, jak dobrze cię widzieć, Mia - uśmiechnęła się do mnie fałszywie. - Jak się czujesz? Zayn spiorunował ją wzrokiem, na co zmarszczyłam brwi. Przecież widziałam, jak na nią patrzył... Dlaczego nie jest po jej stronie? Bo cię kocha, idiotko. Zamknij się! - Właśnie wzięło mnie na wymioty - odpowiedziałam z również fałszywym uśmiechem, co ona. - Nie możecie bez siebie wytrzymać, więc spotykacie się w szkole? - prychnęłam. - Mia, to wcale nie jest tak, jak wygląda - Zayn zrobił krok w moją stronę. - To samo słyszałam, kiedy zrzucałeś ją z siebie w łóżku - zaśmiałam się bez humoru. - O tak, pamiętam - Stella oblizała swoje czerwone usta. - Byłeś taki brutalny, nieokiełznany. - Zamknij się! - warknął do niej. - Nie kocham cię! Kocham tylko ją! - wskazał na mnie palcem. - Tylko ona się dla mnie liczy, tylko ona... - Gdybyś tu weszła kilka minut później, po raz kolejny miałabyś okazję zobaczyć Zayn'a w akcji - poprawiła swoją bluzkę przy biuście. - Mogłabyś wyjść i nam nie przeszkadzać? - Mia, nie słuchaj jej. Ja już nigdy tego nie zrobię! Proszę cię, uwierz mi - spojrzał na mnie błagalnie. - Wyjdź! - warknęła do mnie Stella. - Wyjdę... Tylko, jak będziecie się już pieprzyć, to róbcie to ciszej niż ostatnio - uśmiechnęłam się do nich sztucznie. - Bo wiecie... Zaczęła się lekcja, więc wszystko nosi się echem - spojrzałam na nich ostatni raz, po czym wyszłam na korytarz. Wypuściłam wstrzymywane powietrze. To było zbyt wiele, jak dla mnie. Poprawiłam na swoim ramieniu plecak, cały czas próbując się uspokoić. Byłam przygotowana na konfrontację ze Stellą, ale nie z Zayn'em, jak również z nią w tym samym czasie. Gdy ich razem zobaczyłam, wszystko wróciło z potrójną siłą. Każdy ich dotyk, jęk czy nawet pocałunek. Usiadłam na jednej z ławek na korytarzu i schowałam swoją bladą, zmęczoną twarz w obu dłoniach. Nagle drzwi od klasy matematycznej otworzyły się z hukiem, ukazując mi postać Zayn'a, który był wyraźnie zdenerwowany. Kiedy mnie zobaczył, ruszył w moją stronę, na co szybko wstałam, aby z nim nie rozmawiać. Ruszyłam biegiem w stronę wyjścia, jednak on złapał mnie za rękę, tym samym odwracając w swoją stronę. Wyrwałam dłoń z jego uścisku, co go zirytowało. - Coś szybki wyszedł wam ten numerek - prychnęłam pod nosem. - Możesz w końcu przestać?! Nie widzisz tego, że ona chce nas jeszcze bardziej skłócić, abyś do mnie nie wróciła?! - wyrzucił ręce w powietrze. - Tak czy inaczej tego nie zrobię - wzruszyłam ramionami. - Myślałem, że nasz ostatni pocałunek miał dla ciebie jakieś znaczenie - spuściłam wzrok na ziemię. - To źle myślałeś - podniosłam wzrok na jego twarz. - Później żałowałam, że w ogóle ci na to pozwoliłam - skłamałam. - Kocham cię, Mia i nie odpuszczę - wyznał mi po raz tysięczny. - Dlaczego tu przyszedłeś? - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. - Chciałem ją zastraszyć, żeby dała ci spokój na lekcjach. Bałem się, że będzie utrudniała ci naukę - wsadził ręce do kieszeni. - I co? Jakby zażądała za to seksu, pewnie byś się zgodził, co nie?! - pokręciłam zrezygnowana głową, odwracając się do niego tyłem. - Zwariowałaś?! Nie! Oczywiście, że nie! - zaoponował głośno. - Daj mi jeden dzień, abym mógł ci udowodnić, jak bardzo żałuję tego, co zrobiłem oraz jak bardzo cię kocham. Mia, tylko jeden dzień - poprosił. Toczyłam wewnętrzną walkę sama ze sobą. Serce krzyczało: Zgódź się, przecież nadal go kochasz, rozum krzyczał: Nie zgadzaj się, przecież on cię zdradził, a mój wewnętrzny głos milczał jak zaklęty. Po kilku sekundach się zdecydowałam. - Nie, Zayn - szepnęłam, po czym bez zbędnych słów, udałam się do sekretariatu, gdzie złożyłam podanie o przeniesienie do innej klasy. Miła pani sekretarka była tak uprzejma, że pomogła mi wypełnić wszystkie niezbędne dokumenty. Oczywiście wniosek miał być rozpatrzony przez dyrektora, ale panie w sekretariacie zapewniły mnie, iż wszystko się ułoży, a moje przeniesienie to tylko formalność. Czułam się o wiele lepiej, gdy stamtąd wyszłam. Miałam ogromną nadzieję na przeniesienie do innej klasy. Chciałam być w klasie z Jacob'em, dlatego w odpowiednie miejsce wpisałam 3D, do której chodził. Postanowiłam nie przebywać dłużej w szkole niż to konieczne, dlatego skierowałam się w stronę wyjścia. Kiedy miałam już wychodzić, w bocznym korytarzu, gdzie był gabinet pielęgniarki, schowek oraz gabinet dyrektora, zauważyłam swojego przyjaciela, który podsłuchiwał pod jakimiś drzwiami. Jak się okazało, był to gabinet dyrektora. Jacob mnie nie zauważył, więc po cichu do niego podeszłam i położyłam swoją dłoń na jego ramieniu, podskoczył na miejscu, łapiąc się za miejsce, gdzie znajdowało się serce. - Mia? - zapytał szeptem. - Co ty u diabła robisz jeszcze w szkole? - złapał mnie za ramię, odciągając od drzwi dyrektora. Zignorowałam jego pytania. - A ty? Co tutaj robisz? - krzyknęłam szeptem. - Szpiegujesz?! - zapytam nieco głośniej. - Mia, na litość boską, ciszej - syknął poirytowany. - W środku jest Stella, Zayn oraz nasz kochany dyrcio. Chciałem tylko wiedzieć, o czym rozmawiają - wzruszył ramionami. - Czy ty jesteś normalny?! Nie masz co robić, tylko ludzi podsłuchujesz?! Dobrze się czujesz?! - krzyknęłam. - Nie mieszaj się w nie swoje sprawy, okej?! - Mia... - chciał złapać mnie za ramiona, ale ja odepchnęłam go rękoma. - Zostaw mnie! Wszyscy dajcie mi święty spo... - Jacob warknął pod nosem, po czym przycisnął mnie do ściany i pocałował.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Zadziwiając chyba siebie najbardziej, odwzajemniłam jego pocałunek, który na początku był niechlujny, jakby naprawdę chciał mnie tylko uciszyć, ale kiedy dotknęłam ręką jego szyi, zaczął całować czule, a zarazem namiętnie. Pocałunek nie trwał jednak długo, bo niedaleko nas otworzyły się drzwi, zza których wyszedł Zayn. Patrzył to na mnie, to na Jacob'a, który tak, jak ja próbował unormować oddech. Zayn zacisnął dłonie w pięści i ruszył w naszym kierunku. Mia, to nie skończy się dobrze... Och, byłam tego pewna.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••■••••••••••••••••••••••••••••••••••••• Cześć, kochani! Rozdział miał pojawić się wczoraj, ale zmęczona po szkole, zasnęłam i nie dałam rady go dodać 😘 Przepraszam za wszystkie błędy oraz liczę na wasze opinie 😍💋 Kocham was 💕💖💓💞💟💗