Sel POV
Obudziłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. Po chwili do pokoju weszła kobieta ubrana cała na biało.-Jak się czujesz?-spytała.
-Yyyy dobrze...chyba...tak myślę. Gdzie ja jestem?
-W szpitalu. Podczas lekcji straciłaś przytomność. Czy jesteś może na coś chora, albo czy zdarzało ci się to wcześniej?
-Czy mogę rozmawiać z doktor Bennet?
-Niestety pani doktor ma dziś wieczorną zmianę.-odpowiedziała smutno.-Selena czy jest coś co powinnam wiedzieć?-spytała zaniepokojona.
-Ja...ja mam raka.-wydusiłam.-Dokładnie ostrą białaczkę szpikową. Jutro miałam przyjść do szpitala i zacząć chemioterapię.
-Kiedy miałaś pobierany szpik?
-Kilka dni temu.
-Dobrze zaczniemy dzisiaj chemioterapię, ale najpierw skonsultuję się z twoim lekarzem.-powiedział kobieta po czym zniknęła w korytarzu.
Po chwili w pokoju pojawiła się moja mama.
-Selena skarbie co się stało?-spytała zaniepokojona.
-Zemdlałam.-odpowiedziałam spokojnie.
-Ale jak to się stało?
-Nie wiem. Pewnie to przez to, że rano nie zjadłam śniadania.
-Napewno tylko o to chodzi?-dopytywała.
Nie potrafiłam jej dłużej okłamywać, ale też bałam się wyznać prawdę. Mama i tak ma bardzo dużo zmartwień i nie chcę dokładać jej kolejnych. Nagle poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Rodzicielka podeszła do mnie i mocno przytuliła.
-Powiesz mi co się stało?-spytała spokojnie.
-Ja..mamo ja mam raka.-wydusiłam.
-Co masz?-jej twarz momentalnie zrobiła się cała blada.
-Ostrą białaczkę szpikową.-dokładniej określiłam mój nowotwór.
-Wyzdrowiejesz kochanie.-powiedziała załamanym głosem. Wtuliła się we mnie mocniej, słyszałam że płacze. Spodziewałam się tego, ale teraz przynajmniej mam kogoś kto mnie wspiera. Po kilku minutach do pokoju wszedł Justin.
-Dzień Dobry.-zaczął.
-O witaj Justin.-powiedział moja mama.-Już zostawiam was samych.-powiedziała szybko i wyszła z pomieszczenia.
-Chcesz mi coś powiedzieć?-spytał z lekkim wyrzutem.
-A powinnam?
-Mówiłaś, że wszystko w porządku. Co tym razem się stało?
-Zapomniałam zjeść śniadania i zemdlałam.
-Selena wiem, że kłamiesz.
-Wyjdź. Nie mam ochoty ci się tłumaczyć. Masz do mnie problem o wszystko. Może najwyższy czas sobie odpuścić?-najechałam na niego.
-Chcesz tego?-spytał słabo.
-Ja nie, ale ty najwyraźniej tak.
-Co? Nigdy nic takiego nie przyszło mi do głowy. Myślisz, że jakby mi na tobie nie zależało to tak bym się starał?
-Przepraszam, ale musimy zabrać panią Gomez na badania.-przerwała pielęgniarka. Na szczęście.
-Yyy jasne. Już wychodzę.-odpowiedział Justin i wyszedł.
CZYTASZ
Because I love her
FanfictionZastanawialiście się kiedyś jak to jest kochać kogoś tak bardzo, że aż boli? On na początku traktował ją jak powietrze, nie zwracał na nią uwagi. Ona marzyła o idealnym, bogatym dzieciaku, dla którego była nikim. On w końcu ją zauważył. Ale czy ta h...