-Selena ona... po prostu tu przyjedź.
-Już jadę!!
Wybiegłem z domu Madison i szybko wsiadłem do samochodu. W szpitalu byłem kilka minut później.
Na korytarzu czekał na mnie ojciec.
-Co z nią jest??-spytałem przerażony.
-Potrzebuje przeszczepu. Jej matka i siostry już tu są. Właśnie czekamy na ich wyniki.
-A co jeśli nie będą się zgadzać?
-Wtedy szukamy dalej. Czy ona ma jeszcze kogoś? Co z jej ojcem?-spytał tata.
-Yy nie chciała o nim zbyt wiele mówić. Wiem tylko, że zostawił ich jak była mała.
Udałem się w kierunku oddziału, na którym leżała Sel. Na krzesłach przed salą siedziała zapłakana pani Gomez i dwie młodsze siostry dziewczyny.
-Justin? Rozmawiałeś z tatą?-spytała roztrzęsiona kobieta.
-Tak. Czekamy na wasze wyniki.-odpowiedziałem smutno.
-Nie chcę żeby ona odeszła. Jest taka młoda. Całe życie przed nią.-szlochała. Wstała i wtuliła się we mnie. Objąłem ją ramieniem, gładząc ręką po plecach.
-Wszystko będzie dobrze.-pocieszałem ją.-Ona wyzdrowieje.
Po około dwudziestu minutach przyszedł do nas lekarz z wynikami.
-I jak?-poderwała się mama Sel.
Lekarz spuścił wzrok po czym wydusił.
-Mam złą wiadomość- Pani Gomez wybuchła płaczem, a mężczyzna po prostu odszedł.
-Co teraz będzie?-zwróciła się w moim kierunku.
Jej oczy były podkrążone i całe czerwone od płaczu. Gałki miała szkliste. Nigdy nie widziałem kogoś w takim stanie. Jej ręce drżały.
-Poradzimy sobie.-powiedziałem ponownie ją przytulając.
-Jest jeszcze jakieś rozwiązanie??-spytała przez łzy.
-Właściwie jest jedno, ale musi mi pani pomóc.
-Zrobię wszystko byleby tylko wyzdrowiała.-zapewniła.
-Gdzie znajdę jej ojca?
-To nie jest najlepszy pomysł Justin. On nie pomoże. Znam go.
-Zawsze można spróbować. Wie pani gdzie on mieszka?
-T..tak. Nazywa się John Black. Daj kartkę zapiszę ci jego adres.
-Daleko stąd?
-Nie, tylko kilka godzin.
-Może lepiej niech pani tutaj zapisze.-podałem jej telefon z włączoną nawigacją.
-Pojedziesz tam?-zdziwiła się, a jednocześnie była bardzo szczęśliwa.
-Jeśli to jedyne rozwiązanie zrobię co trzeba. -zapewniłem.
Kobieta oddała mi telefon, po czym mocno mnie przytuliła.
-Dziękuję, że z nami jesteś Justin.
Wybiegłem ze szpitala i wsiadłem do samochodu. Czekały mnie cztery godziny jazdy do Somerico.
Selena POV
Leżałam bezsilna kiedy w drzwiach pojawiła się moja mama.
-Śpisz kochanie?-spytała.
-Nie, zapraszam.-powiedziałam wymuszając uśmiech na twarzy.
-Jak się czujesz słoneczko?
-Źle. Nie mam na nic siły.
-Jadłaś coś?
-Kroplówka.-odparłam.-Co mówią lekarze?
-Czeka cię przeszczep szpiku, ale nie martw się wszystko będzie dobrze.
-Od ciebie?
-Nie.-opowiedziała smutno.
Zauważyłam jak po jej policzku ścieka pojedyncza łza.
-To od kogo?-zdziwiłam się.
-Justin się tym zajmie. Masz cudownego chłopaka.-uśmiechnęła się lekko.
-Justin? Ale ja na niego nakrzyczałam. Kazałam mu zostawić mnie w spokoju.
-To pokazuje jak bardzo cię kocha. Jesteś dla niego najważniejsza.
-Skąd to wiesz? Powiedział ci?
-Nie musiał mi nic mówić. Jego zachowanie samo to okazuje.
-Dlaczego? On szuka dawcy?
-Tak kochanie.
-Kto nim będzie?
-Nasz krewny.
W jej głosie było słuchać lekkie załamanie. Jakby obawiała się czegoś, a nawet bała.
-Mamo? Kto będzie dawcą?!
-Nie mogę.. Wszystkiego dowiesz się od lekarza.
-Mamo! Czy to będzie tata?
Justin POV
Po kilku godzinach jazdy GPS zaprowadził mnie pod wielki, piękny dom. Na pierwszy rzut oka było widać, że jego właściciel jest cholernie bogaty. Lekki paradoks. Ojciec śpi na kasie, a dzieci ledwo wiążą koniec z końcem. Jednak bardziej zastanawiało mnie to, że skądś kojarzyłem ten budynek. Wydawał się naprawdę znajomy. Tylko za nic w świecie nie mogłem sobie przypomnieć skąd. Wysiadłem z samochodu i udałem się w stronę wejścia do willi. Drzwi otworzył mi wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Miał piwne oczy i brązowe włosy. Ubrany był w białą koszulę opinającą się na jego zarysowanych mięśniach i czarne dopasowane spodnie.
-Pan John Black?-zacząłem.
-Tak. Mogę w czymś pomóc?-spytał.
Przepraszam was bardzo za tak długą przerwę. Postaram się teraz dodawać rozdziały raz na tydzień. Skończył się rok szkolny i mam więcej czasu, dlatego mam nadzieję, że nie zawiodę ani ja, ani moja wena, z którą ostatnio bywało różnie.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Zostawicie gwiazdki i jak zawsze motywujące komentarze.
XxxOliwiaxxx
CZYTASZ
Because I love her
FanfictionZastanawialiście się kiedyś jak to jest kochać kogoś tak bardzo, że aż boli? On na początku traktował ją jak powietrze, nie zwracał na nią uwagi. Ona marzyła o idealnym, bogatym dzieciaku, dla którego była nikim. On w końcu ją zauważył. Ale czy ta h...