Najmocniej na świecie.

689 44 9
                                    

Selena obudziła się następnego dnia. Była bardzo słaba. W szpitalu pojawili się Taylor, Niall, mama i wszystkie siostry Sel, nawet jej tata przyszedł  na chwilę. Z twarzy brunetki uśmiech nie schodził nawet  na moment. Była taka szczęśliwa, obserwowałem ją z boku, ona co chwilę spoglądała na mnie po czym wracała do rozmowy z gośćmi. Nikt nie wiedział jaki ból jej towarzyszy, jak bardzo się stara, aby wykreować na swojej twarzy radosną maskę. Wieczorem kiedy już wszyscy poszli i zostaliśmy sami leżeliśmy wtuleni w siebie oglądając telewizję. Wieczór jakich wiele, jednak czułem, że przytula mnie mocniej niż zwykle i jej pocałunki są bardziej utęsknione.

-Sel wszystko gra? Jesteśmy już sami, nie musisz udawać.

-Justin ja to po prostu czuję wiesz? W pewnym sensie jest to przerażające, ale mimo wszystko jestem szczęśliwa. Jestem otoczona tyloma kochającymi mnie ludźmi. Cudownym chłopakiem, który zmienił całe moje życie na lepsze, który pokazał mi co to zabawa, co to przyjemność, co to znaczy miłość. Czego chcieć więcej? Mam wrażenie, że już...

-Proszę nie kończ tego co chciałaś powiedzieć.- przerwałem jej. -Jeszcze całe piękne życie przed tobą. Będziesz miał dwójkę kochających dzieci tak jak chciałaś. Najpierw chłopca, oczywiście piłkarza..

-O nie!- wtrąciła.- Będzie miał swoją kapele i będzie zwiedzał świat, podróżując z zespołem.

-W takim razie będzie grał zawodowo w piłkę plus będzie miał swój zespół. Wiesz będzie utalentowany to tatusiu.- posłałem jej uśmiech na co się zaśmiała.-A potem będziemy mieć malutką księżniczkę. Młodszą, żeby brat mógł ją bronić kiedy wpadnie w tarapaty.

Nagle po jej policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.

-Kochanie co się dzieje?-ująłem jej twarz w dłonie, a kciukami otarłem jej policzki.

-Wiesz, chciałam się z nimi wszystkimi dzisiaj spotkać, bo czuję...czuję, że odchodzę. Nie mówmy,że będzie dobrze, nie oszukujmy sami siebie, po prostu musimy się z tym pogodzić. Ty musisz się z tym pogodzić, bo ja już to zrobiłam.

-Nie chcę! Za bardzo cię kocham, musisz walczyć Sel.- przytuliłem ją mocno.

-Justin sprawiłeś, że moje życie stało się piękniejsze. Zamazałeś moją szarą rzeczywistość, pokazałeś świat od tej pięknej strony. Boże byliśmy razem w stanach. -powiedziała łkając. -W jednym z dwóch miejsc, o których marzę od dzieciństwa.

-W takim razie została nam jeszcze Majorka.

-Nie wygłupiaj się.- zaśmiała się.- Dobrze wiesz, że lekarz mnie nie puści.

-Gdzie cię nie puszczę? -usłyszeliśmy niski głos lekarza prowadzącego Selenę, który po chwili pojawił się w drzwiach.

-Chciałabym lecieć z Justinem na Majorkę. Marzę o tym od dzieciństwa.

-No nie wiem.

-To tylko kilka godzin samolotem. Jeśli tylko wyniki będą odrobinę lepsze, mogę załatwić samolot w przeciągu kilku godzin.-dodałem.

-Dobrze.-dobrze powiedział po krótkim namyśle.

-Czyli Pan się zgadza? -spytała zdziwiona.

-Zgadzam się.

-Aaa.- krzyknęła radośnie.- Dziękuję bardzo.

-Justin mogę cię na chwilkę prosić?-zwrócił się do mnie na co kiwnąłem twierdząco głową.

Wyszliśmy przed salę i zamknęliśmy za sobą drzwi.

-Wyniki się nie poprawią, nie będę cię oszukiwał.- zaczął.- Ale jeśli tego właśnie pragnie to spełnij jej ostatnie marzenie.

Momentalnie spuściłem głowę i złapałem palcami kąciki moich oczu, aby się nie rozkleić.

-Tutaj potrzeba cudu.- dodał.

-Cuda czasem się zdarzają prawda. -odpowiedziałem tylko po czym wróciłem do dziewczyny.

-Jutro lecimy.- uśmiechnąłem się do niej.

-Nie mogę się doczekać.-pisnęła uradowana. -Musisz jechać do mojego domu po kostium kąpielowy, bo jak ja się pokażę na plaży.- zaśmiała się.

-Kocham cię bardzo mocno. - przyciągnąłem ja do siebie i zamknąłem w szczelnym uścisku.-Najmocniej na świecie.- dodałem całując czubek jej głowy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 06, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Because I love herOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz