-Usunę je.-powiedziała nagle.
-Chyba zwariowałaś. Urodzisz je czy tego chcesz czy nie.-nie pozwolę jej, aby zabiła nasze dziecko.
-Pomożesz mi?-spytała błagalnie.
-Tak.-odparłem choć wiedziałem, że będzie mi trudno to wszystko ze sobą pogodzić.
-Dziękuję.-powiedziała po czym momentalnie przyległa do mojego ciała obejmując mocno mój tors. Niechętnie, ale również ją przytuliłem, aby czuła we mnie wsparcie.
Weszliśmy do mojego domu i udaliśmy się do kuchni.
-Skąd mam wiedzieć, że to moje dziecko?-spytałem w końcu.
-Z nikim innym nie spałam.-odpowiedziała na co wybuchnąłem głośnym śmiechem.
-Cieżko w to uwierzyć, słabo kłamiesz.
-Nie jestem taka puszczalska jak ci się wydaje Jus.-tłumaczyła się.
-To dziwne, bo dajesz wrażenie takiej więc lepiej się nie pogrążaj Mad.
-Okay. Możesz przestać? Lepiej zastanówmy się co z tym zrobimy.-poprosiła.
-Mówiłaś rodzicom?-spytałem.
-Mamie. Tata jest w delegacji, wraca za miesiąc, ale zadzwonię do niego jutro.-odpowiedziała szybko.
-Ja moim jeszcze nie powiem i taka mają dużo problemów.
-Okay. Rozumiem, ale nie zostawisz mnie na lodzie?
-Nie, ale nie licz na to, że do ciebie wrócę.
-Czyli nie chcesz żeby nasze dziecko miało oboje rodziców?!
-Będzie miało, nie powiedziałem, że ci nie pomogę.
-Ale rozbijesz rodzinę...
-Jaką rodzinę?-roześmiałem się.-Rodzina jest kiedy wszyscy są ze sobą szczęśliwi. Zrozum, że ja cię już nie kocham. Jestem teraz z Sel i nie wrócę do ciebie.
-A właśnie. Tak swoją drogą to czemu nie ma jej w szkole? Czyżby rzuciła szkołę i poszła do pracy, bo nie ma na nic hajsu?-nie dawała za wygraną.
- To akurat nie powinno cię interesować.-warknąłem.-Chyba już czas na ciebie.
-Justin...proszę nie rób mi tego ja naprawdę cię kocham i zmienię się dla ciebie. Daj mi szansę, a cię zadowolę.-błagała.
-Śmieszne. Ostatnio jak mnie 'zadowoliłaś' nie wyszedłem na tym najlepiej.-zauważyłem.
-O czym ty mówisz?
-O tym.-wskazałem na jej brzuch.
-To była tylko jednorazowa wpadka.-wyjaśniła.
-Wolę nie ryzykować.-powiedziałem ponczum wstałem z krzesła.- Dobra, podnoś się! Odprowadzę cię do drzwi.- zrobiła tak jak jej kazałem po czym wyszła.
(Dwa tygodnie później)
Sel POV
Jestem już po kilkunastu seriach chemioterapii. Czuję się naprawdę dobrze, leczenie przynosi oczekiwane rezultaty. Justin bardzo mnie wspiera, w ostatnim czasie bardzo się do siebie zbliżyliśmy, potrafimy przegadać razem całe popołudnia i wieczory. Ostatnio zaczęła odwiedzać mnie Taylor. Ba, nawet Niall dosyć często tu wpada, aby odkupić swoje winy. Swoją drogą zaczynam się z kim powoli zaprzyjaźniać.
-Hej Selenka.-z rozmyśleń wyrwał mnie blondyn, który pojawił się w progu mojej sali, przywitał mnie buziakiem w policzek i usiadł ma krześle obok łóżka.
-Hej Niall'uś.-zaśmiałam się.
-Widzę, że już dobrze się czujesz.-uśmiechnął się.
-Tak, tak, za kilka dni wracam do domu.-odpowiedziałam podekscytowana, bo już mam dosyć tego miejsca.
-Był u ciebie rano Justin?-spytał nagle.
-Nie, on zawsze przyjeżdża po południu jakoś. A czemu pytasz?-zdziwiłam się.
-No, bo byłem u niego tak koło dziewiątej. Pan Bieber mi otworzył i powiedział, że od rano go nie ma. Wyszedł z domu przed siódmą i podobno bardzo się gdzieś śpieszył.-wyjaśnił.
-A w szkole go nie było?
-No właśnie nie.-odpowiedział.
-A okay. U mnie napewno go nie było.-zasmuciłam się.
-Ej młoda.-szturchnął mnie w kolano.-rozchmurz się.
-O ty!! Nie pozwalaj sobie.-udawałam groźną.-Przypominam ci, że jestem starsza.-powiedziałam robiąc poważną minę.
-O dwa dni.-zaśmiał się, a ja razem z nim.-No widzisz od razu lepiej wyglądasz jak się śmiejesz.
-Jak tam u Kate?-zmieniłam temat i spytałam o dziewczynę, która mu się podoba.
-Nie wiem, mam wrażenie jakby zgrywali niedostępną.
-Jak to?-zmartwiłam się.
-No, bo widzieliśmy się ostatnio i było naprawdę bardzo fajnie, a jak jesteśmy w szkole to udaje jakbyśmy się nie znali.-wyjaśnił.
-Wiesz może jesteś dla niej za NISKIM poziomem. Tak związek jest skazany na porażkę.-docięłam mu.
-Ej Sel przeprosiłem za tamto... Wiem, że zrobiłem źle i jest mi z tym bardzo głupio, ale proszę możesz już nie wracać do tego?
-Tak, tak wiem już odpokutowałeś za swoje, tylko się z tobą droczę.-zaśmiałam się i przytuliłam go.-Ale pamiętaj, że gdyby nie te cudowne pizze, które mi ty przewozisz to miałbyś przechlapane.
-Okropna.-dźgnął mnie palcem w brzuch.
Nagle do Niall'a zadzwonił telefon. Wyjął go z kieszeni i przyłożył do ucha.
-Hallo?... Tak jasne.... Za godzinę?... No dobra, dobra...No Siemka.
-Kto to?-byłam ciekawa.
-Justin. Chce się spotkać.-wyjaśnił.-Więc będę się zbierał, bo muszę jeszcze coś zjeść.
-O możesz mi przywieść pizze na osiemnastą. -obdarowałem go szczerym uśmiechem.
-Postaram się.-pocałował czubek mojej głowy po czym udał się w stronę drzwi.-Pa grubasie.-mrugnął do mnie i wyszedł.
-Idiota.-powiedziałam sama do siebie.
Wzięłam książkę z szafki i weszłam pod kołdrę. Ułożyłam się wygodnie i już po chwili byłam pochłonięta w lekturze.
Mam nadzieję, że się podoba. Piszcie w komentarzach co myślicie o takim przyśpieszeniu akcji.
XxxOliwiaxxx
CZYTASZ
Because I love her
FanfictionZastanawialiście się kiedyś jak to jest kochać kogoś tak bardzo, że aż boli? On na początku traktował ją jak powietrze, nie zwracał na nią uwagi. Ona marzyła o idealnym, bogatym dzieciaku, dla którego była nikim. On w końcu ją zauważył. Ale czy ta h...