Selena POV
Kiedy obudziłam się rano Justin leżał obok mnie. Nie wiem jak to możliwe, ale pewnie pan Bieber maczał w tym swoje palce. Stwierdziłam, że zrobię sobie krótki spacer po parku należącym do szpitala, dlatego wstałam z łóżka, założyłam bluzę oraz buty, po czym wyszłam na korytarz. Zeszłam schodami na parter i już miałam otwierać drzwi wyjściowe kiedy usłyszałam za plecami swoje imię. Odwróciłam się i ujrzałam Justina. Jego włosy były w nieładzie, a na twarzy widniał ogromny uśmiech, przez który ja też się rozpromieniłam.
-Chyba zapomniałaś mnie obudzić.-powiedział łapiąc moją rękę.
-Oj przepraszam, ale tak słodko spałeś, że nie miałam serca tego przerywać.-zaśmiałam się.
-Można ci wychodzić? Nie powinnaś leżeć?-zdziwił się.
-Luzuj. Nie jestem śmiertelnie chora.-po wypowiedzeniu tych słów doszło do mnie, że jednak jestem, dlatego postanowiła zmienić temat co chyba Justinowi również odpowiadało, bo postawiłam go w niekomfortowej sytuacji.- A jak tam w szkole?
-Chyba dobrze. Mad dała mi spokój. Nawet Taylor się już mnie nie czepia o rozmawianie z tobą.-uśmiechnął się. -A właśnie, podobno się pogodziłyście?
-Tak to prawda. Stwierdziłam, że w obecnej sytuacji potrzebuję przyjaciółki, a ona była po prostu zazdrosna więc mogę jej to wybaczyć. W końcu każdy popełnia błędy.
-Dobrze, że tak myślisz. Usiądziemy na chwilę?-spytał wskazując na ławkę.
-Jasne uśmiechnęłam się.-chciałam usiąść obok niego, ale uniemożliwił mi to łapiąc moje biodra i sadzając na siebie okrakiem tak, że nasze krocza przylegały do siebie.
-Kiedy stąd wyjdziesz?-zaczął.
-Jeszcze nie wiem. Pewnie jak poczuję się lepiej. Chemioterapia przynosi dobre rezultaty więc jestem dobrej myśli.
-Chcę cię zabrać na randkę.-słysząc te słowa zrobiło mi się strasznie miło. Ostatni raz wyszliśmy razem podczas wycieczki do Ameryki.
-Jestem za!-powiedziałam radośnie. -Może za tydzień pozwolą mi wrócić do domu.-posłałam mu szczery uśmiech, który odwzajemnił.
-Dobra wracamy. Jeszcze tego mi brakuje żebyś się przeziębiła. Gdzie masz skarpetki??-spytał udając surowego na co dźgnęłam go łokciem w bok. Zdenerwował się na mój gest bo zaczął mnie gonić wzdłuż chodnika, a potem korytarza i schodów. Złapał mnie dopiero przed drzwiami do mojej sali. Zaczął mnie namiętnie całować. Jego ręce błądziły po moim ciele. Nasze języki toczyły walkę o dominację, którą on wygrał, ale podobało mi się to. Otworzyłam ręką drzwi, abyśmy nie stali tak na widoku. Wchodząc do pokoju zamarłam. Mama siedziała smutna na moim łóżku. Kiedy tylko mnie zobaczyła, zerwała się i mocno mnie przytuliła.
-Gdzie ty byłaś!? Wszyscy cię szukają!-powiedziała ostro.-Wiesz jak mnie przestraszyłaś!
-Musiałam się przewietrzyć.-wydusiłam zawstydzona tym co mam widziała.
-Zabieram Selenę na badania.-usłyszeliśmy głos pielęgniarki.
-Jasne już idę.-mam rozluźniła uścisk, a ja pokierowałam się w stronę drzwi.-Musimy to powtórzyć.-szepnęłam do Justina wychodząc na co chłopak puścił mi oczko.
-Kolejna seria.-spytałam kobiety idąc do sali zabiegowej.
-Tak. Jak ty się czujesz?
-Dobrze. Nawet bardzo. Kiedy mogę wrócić do domu?
-Musimy się upewnić, że wszystko jest dobrze. Ale na chwilę obecną mogę cię zapewnić, że nie prędko. Twój nowotwór ma charakter ostry, dlatego też leczenie musi być bardziej wydajne, a ty nie możesz się przemęczać.
-Ale ja czuję się bardzo dobrze.
-O tym zadecyduje lekarz.-uśmiechnęła się po czym otworzyła przede mną drzwi.
Justin POV
Po wyjściu Seleny zostałem sam z jej mamą w pokoju. Czułem się lekko skrępowany tym, że widziała nas jak się obściskiwaliśmy. Nigdy nie lubiłem okazywać uczuć, a co dopiero publicznie.
-Widzę, że bardzo pocieszasz moją córkę.-zaczęła kobieta.
Nie wiedziałem co mam jej na to odpowiedzieć, dlatego tylko pokiwałem twierdząco głową.
-Przepraszam bardzo, ale ja muszę już iść.-powiedziałem szybko i wyszedłem, aby uniknąć drążenia tego tematu.
Podjeżdżając do domu zauważyłem na podjeździe samochód Mad. Zdziwiło mnie to bardzo, dlatego jak najszybciej chciałem się dowiedzieć po co do kurwy tu przyjechała.
-Co tu robisz?-spytałem ostro.
-My musimy porozmawiać Justin.-powiedziała słabo.
-Chyba nie mamy o czym.-odparłem.
-Owszem mamy. Ja...ja jestem w ciąży.-wydusiła.
-No to żeś się załatwiła.-zaśmiałem się.-To kto jest tym 'szczęściarzem'?-zaakcentowałem ostatnie słowo.
-Właśnie po to do ciebie przyjechałam Justin.
-Hahahahahahahahahahahahahahahah że co? Ja nim niby jestem?-wybuchnąłem głośnym śmiechem.
-Tak. Wszystko dokładnie obliczyłam.-wyjaśniła.
-Mad jeśli to jakaś twoja kolejna, głupia gierka to wiedz, że tak tego nie zostawię.-warknąłem.
-To nie jest żadna gra Justin.-po jej policzkach zaczęły płynąć pojedyncze łzy.-Jestem w szóstym tygodniu, ostatni raz pieprzyliśmy się sześć tygodni temu na imprezie Nick'a.
-Przecież brałaś te pieprzone tabletki.
-Nie wiem Justin, znaczy brałam, ale czasami zapominałam.-rozpłakała się jeszcze bardziej.
Dopiero teraz doszły do mnie jej słowa. MAD JEST W CIĄŻY. Będę miał dziecko z tą kurwą. Z tego co powiedziała wszystko się zgadzało. Ostatni raz robiliśmy to u Nick'a, a ta impreza była około sześć tygodni temu. W co ja się kurwa wpakowałem.
-Usunę je.-powiedziała nagle.
Mamy kolejny. Wzięłam się trochę za robotę. Są święta więc mam troszkę więcej czasu. Postaram się dodać dzisiaj jeszcze jeden.
Co sądzicie o takim obrocie sytuacji?
XxxOliwiaxxx
CZYTASZ
Because I love her
FanfictionZastanawialiście się kiedyś jak to jest kochać kogoś tak bardzo, że aż boli? On na początku traktował ją jak powietrze, nie zwracał na nią uwagi. Ona marzyła o idealnym, bogatym dzieciaku, dla którego była nikim. On w końcu ją zauważył. Ale czy ta h...