Atak

303 10 4
                                    

- Na dzisiejszej lekcji będziemy się uczyć o wodorotlenkach.

Westchnęłam znudzona i położyłam się na ławce. Gdybyśmy chociaż raz mogli robić coś ciekawego. Jakieś wybuchy. Trudne eksperymenty. Albo przynajmniej coś, co byłoby w życiu przydatne. Nie rozumiem po co mamy się uczyć rozróżniania jednej kropki od drugiej i gdybać co to może być. Nic nie ważne brednie, kiedy potrzebuję jakiejś przygody. Działania! W tej szkole jest niewiele ciekawych przedmiotów. Większość z nich to gadanie o niczym, no i niby o wszystkim.

Dostałam kuksańca w bok. Podniosłam się i spojrzałam zła na koleżankę. Wskazała palcem przed siebie. Wywróciłam oczami i powiodłam wzrokiem w tamtym kierunku. Przede mną stała chemica. Wściekła, jakbym nie wiadomo co zrobiła.

- Ładnie to tak spać na mojej lekcji? Wiktoria do tablicy!

Nie chętnie wstałam i udałam się we wskazane miejsce.

- Oto jest przykład tego, jak nie powinniście się zachowywać. Wiktoria właśnie pokazała wam...

Bla, bla, bla. Kto by chciał jej słuchać? Odwróciła się do mnie plecami i rozmawiała z klasą. Jej wywód nie miał końca. Stanęłam twarzą do tablicy i próbowałam zorientować się, czy jest tu coś ciekawego.

Stuk. Stuk.

Chyba, ktoś idzie na korytarzu. A jeśli to dyrektorka? Kto, jak kto, ale ona nie powinna widzieć, że podpadam. Znowu. Zbyt szybko ta informacja dotarłaby do moich opiekunów. Przesunęłam się kawałek, aby drzwi zasłoniły mnie, jeśli ktoś by wchodził. Niemal od razu otworzyły się szeroko. Wysunęłam do przodu dłonie, drzwi odbiły się od nich i nic mi nie zrobiły. Nikt mnie nie widział, ale ja też niczego nie widziałam. Zostało mi słuchać. A w przeciwieństwie do sytuacji, gdy nauczyciel prowadzi lekcje, to lubię podsłuchiwać to co mówi do innych „ważnych" osób.

- Koniec tego dobrego!

Męski głos? W szkole mamy tylko trzech nauczycieli tej płci.

- Koniec waszej ery! Od dziś będziecie żyć tylko po to, by nam służyć.

- Facet kończ bredzić, już nawet ona była ciekawsza niż ty.

Eliza. Nikt inny nie śmiał by się odezwać. Ale z drugiej strony, to czego ona ma się bać? Czarny pas w jakiś wschodnich sztukach walki i groźny wygląd. Będzie się działo. Lekko popchnęłam drzwi, aby widzieć cokolwiek.

Zanim ktokolwiek zdążył się zorientować, to on już był przy Elizie i złapał ją za gardło. Jak on może być, aż tak szybki?

- Proszę w tej chwili puścić uczennicę i opuścić salę! Trwa lekcja, a pan nie ma prawa tu być!

Chemica się wściekła. Mężczyzna zwrócił głowę w jej kierunku, jakby nie wierzył, że się odezwała i pojawił się za nią. Przekręcił jej szyję i wbił się kłami w jej gardło. Zakryłam usta ręką. Kim on jest? Co tutaj robi? Pił jej krew przez kilka minut. Któraś dziewczyna pisnęła ze strachu. Rzucił martwe ciało nauczycielki na ziemię i rozejrzał się po sali. Wszyscy byli zbyt wstrząśnięci, aby się odezwać.

- Ktoś jeszcze chce być moim dzisiejszym posiłkiem?

Cała drżałam. Cofnęłam się o kilka milimetrów w tył próbując wtopić się w ścianę. Zahaczyłam o coś głową. Rozejrzałam się zauważając przybory do rysowania na tablicy, jeszcze nie tak dawno była to sala od matmy.

- Nikt? To może ty.

Powiedział wyciągając z pierwszej ławki Zuzię. Jedyną dziewczynę, która mnie akceptowała, którą mogłam nazwać przyjaciółką. Nie mogłam na to pozwolić. Zanim zdążyłam tego pożałować to ściągnęłam ze ściany metrowy cyrkiel. Szpikulec ustawiłam w jego kierunku i zaczęłam biec. Zauważył mnie, ale był zbyt zszokowany, aby się poruszyć. Wbiłam mu to w serce. Padł na ziemię i uśmiechnął się do mnie ciepło. Zaraz, zaraz. Uśmiechnął się?

Wojna rasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz