- Wiktoria?
Spojrzałam zaspana w kierunku głosu. W wejściu stał Wojtek i uśmiechał się do mnie szeroko.
- Ktoś zamawiał budzenie?
- Nie mów mi, że jest już ranek.
- Niestety muszę to powiedzieć.
- To przestawcie wszystkie zegarki.
- Wątpię, aby to coś dało. Doba i tak będzie miała dwadzieścia cztery godziny.
- Dobrze, już wstaję.
Westchnęłam ciężko. Byłam zmęczona. Wojtek ciągle się uśmiechając wyszedł zamykając za sobą drzwi. Nie chciało mi się wstawać. Jednak muszę to zrobić. Próbowałam się podnieść, ale ręce Sławka w dalszym ciągu były oplecione wokół mojej talii.
- Sławek... Muszę już wstać.
Poruszył się. Złożył delikatny pocałunek na moim karku. Przeszedł mnie dreszcz.
- Dziękuję, że zostałaś.
Szepnął cicho i puścił mnie.
- Nie myśl, że tak łatwo zapomnę, o tym, iż mnie podsłuchiwałeś. Nie rób tego więcej.
- Nie mogę ci obiecać, że nie będę robił tego więcej.
Byłam już na nogach. Odwróciłam się jeszcze raz w jego kierunku.
- Dlaczego?
- Bo to daje mi spokój i kontrolę.
Przez chwilę nic nie mówiłam zastanawiając się ile mogę wynegocjować.
- Możesz to zrobić tylko, gdy musisz. Jeśli już będziesz zamierzał to robić to uprzedź mnie wcześniej.
Przez chwilę się zawahał, ale pokiwał głową na zgodę. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam za nimi Karola. Uśmiechnął się do mnie, a potem zatkał nos.
- Znowu cuchniesz.
- Przydałoby się umyć to pomieszczenie.
- I to jak najszybciej, jeśli nie chcesz kilka razy dziennie tracić czasu na prysznic.
Był już na to gotowy? Spojrzałam niepewnie w jego kierunku.
- Na ile dobrze się kontrolujesz?
Spytałam Sławka.
- Zależy o co chodzi.
- O wpuszczenie do ciebie ekipy sprzątającej, aby dokładnie wyszorowała ten pokój.
- Nie powinno być problemu.
- Jest tutaj dużo szkła. Będziesz potrafił się kontrolować nawet jeśli ktoś z nich się skaleczy?
- Jeśli będziesz wtedy tutaj to tak.
Ile jeszcze mogę wynegocjować?
- Tylko jest mały problem.
- Jaki?
- Musimy sprawiać przynajmniej pozory tego, że mam nad tobą kontrolę, a co za tym idzie, gdy będą tu inni to będziesz musiał słuchać się moich rozkazów.
W jego oczach pojawiły się rozbawione iskierki.
- Mogę to zrobić, ale co będę z tego miał?
- Zapomnimy o twoim wczorajszym występku.
Patrzył na mnie długo, jakby próbował ocenić, czy opłaca mu się próbować osiągnąć coś więcej. Po chwili pokiwał głową.
- Zgadzam się.
CZYTASZ
Wojna ras
VampireOpowiem wam historię która już dawno została zapomniana. Jednak dla wielu może nie być większym zaskoczeniem. Kiedyś na naszej planecie żyły w idealnej symbiozie trzy gatunki. Każdy z nich miał swoje charakterystyczne cechy. Jedną z właściwości gatu...