Układ

78 5 0
                                    

- Wiktoria, gdzie tak pędzisz?

Spytał się mnie Wojtek z wielkim uśmiechem na ustach.

- A jak myślisz? Trzeba nakarmić pewnego głodomora.

- Zwykle przychodziłaś do niego później.

- Mam złe przeczucie.

- Twoje przeczucia się czasem sprawdzają. Na wszelki wypadek pójdę z tobą.

Weszłam do pomieszczenia i stanęłam zamurowana.

- Co się dzieje?

Spytał Wojtek i stanął w wejściu koło mnie. Spojrzał w stronę wampira i znieruchomiał tak samo jak ja.

- Wojtek? Jak to jest możliwe?

Bałam się poruszyć. Ciągle tylko patrzyłam na wampira, który na nasz widok stanął i na chłopca, którego trzymał na rękach. Tego samego co czyścił wentylacje.

- Małemu dokuczali koledzy. Nabijali się, że jest na tyle tchórzliwy, iż nie potrafi nawet dokończyć tego co zaczął. Wampir wyczuł go i jak był blisko to użył siły mentalnej, aby go do siebie przyciągnąć.

Przełknęłam ślinę przerażona, a wampir wpatrywał się we mnie rozbawiony.

- W bardzo złym stanie jest chłopiec?

Wojtek na chwilę się zawahał.

- Jeśli tamten nie wyczyścił mu pamięci to nawet nie zbliżył swoich kłów do niego.

- Co się dzieje?

Podszedł i stanął za nami Karol. Wyjrzał zza naszych pleców i wciągnął głośno powietrze, gdy zobaczył to co my.

- Długo już go ma?

- Dwie godziny.

Oderwałam na chwilę od niego spojrzenie, aby popatrzeć na Wojtka. To było dla mnie nie wyobrażalne. Po chwili z powrotem skierowałam spojrzenie na wampira. Podjęłam decyzje.

- Dlaczego porwałeś chłopca?

- Okup.

Odezwał się. Po raz pierwszy odkąd go znaleźliśmy. Przejechałam językiem po dolnej wardze ze zdenerwowania. Ten ruch jeszcze bardziej przyciągnął jego uwagę. Muszę uważać na to co robię.

- Okup? W takim razie co chcesz w zamian? Dwóch litrów dziennie? Trzech?

Patrzył mi w oczy jakby próbował mnie zahipnotyzować.

- Ciebie.

Na te słowa Karol z całych sił objął mnie rękami w pasie.

- Słuchaj. Nie zależnie od tego co sądzisz to jesteś ważniejsza od tego chłopca.

- Ale to dziecko! Nie pozwolę na to, aby coś mu się stało jeśli mogę cokolwiek zrobić!

- Jesteś nam potrzebna.

- Obecnie jestem tylko symbolem. Ty, Wojtek, Igor i Hubert, gdy połączycie siły to możecie mnie zastąpić. Byłam tylko sposobem na spojenie tego czym się wasza czwórka zajmuje.

- Ale jesteś też naszym rozsądkiem i nie tylko symbolem, wbrew temu co myślisz, ale także najwyższą władzą.

- Łatwiej zastąpić władzę, niż matce syna.

Próbowałam wyszarpać się Karolowi. Jednak był silniejszy. Uspokoiłam się. Muszę spróbować jakoś do niego przemówić. Wojtek był mocno niezdecydowany. Po raz pierwszy widziałam, aby aż tak bardzo wahał się co jest słuszne.

Wojna rasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz