Mieliśmy lekkie zmiany w harmonogramie, bo było coraz więcej punktów w które chodziliśmy po zapasy. Osobiście chodziłam tylko do Stefana, a tak to robiłam własne kursy, do odpowiednich osób po informacje.
- Wiktoria!
Spojrzałam w stronę Huberta. Był wystraszony.
- O co chodzi?
- Wampiry. Dużo wampirów. Zbliżają się!
- Do naszej kryjówki?
- Tak!
Rozejrzałam się w koło. Nie jesteśmy jeszcze gotowi na walkę. Musimy się ukryć. Wskoczyłam na najbliższy stół.
- Weźcie wszystkie rzeczy i biegiem za kotarę!
Wcześniejsze ćwiczenia organizacyjne pozwoliły na szybkie przemieszczenie. Minutę później wszyscy byli za kotarą. Skupiłam się i wzdłuż niej ustawiłam tarczę nie przepuszczającą dźwięku, zapachu, czy obrazu, tylko jak w lustrze weneckim działało to w jedną stronę.
- Niech nikt nie waży się ruszyć kotary, czy wyjść poza nią!
Krzyknęłam, tak by wszyscy mnie usłyszeli. Byli cicho, nie potrzebowałam wiele, aby mnie usłyszeli. Stanęłam w miejscu gdzie kotara się kończyła, abym mogłam widzieć większość sali.
Usłyszałam skrzypienie drzwi wejściowych. Wchodzili do naszej kryjówki. Miałam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Weszło dwóch wampirów i zaczęli rozglądać się po wszystkich kątach. Dostrzegli włącznik światła. Tak, o tym też ktoś pomyślał. Trochę dziwne by było, gdyby wchodzili do jasnego pomieszczenia.
- Jest bezpiecznie. Nikogo tutaj nie ma.
Troszkę się rozluźnili, chociaż nadal uważnie rozglądali się po pomieszczeniu. Zaczęli wchodzić następni. Pojedynczo, bo drzwi było wąskie. Piąty... szósty... siódmy... dwudziesty... trzydziesty... pięćdziesiąty... Ilu ich jeszcze jest? W sumie naliczyłam ich siedemdziesięciu czterech. Mniej niż nas, ale to były wampiry. Nie wiem jakie mielibyśmy z nimi szanse. Może przez efekt zaskoczenia pokonalibyśmy ich, ale po naszej stronie byłoby wiele strat. Nie odważę się na to... Jeszcze.
- Przystępujemy do działania?
Spytał się mnie Dominik. Spojrzałam na niego uważnie.
- Jeszcze nie. Przybyli tutaj w jakimś konkretnym celu. Nie chodziło im o nas, bo wiedzieli by o naszym istnieniu. Warto byłoby się dowiedzieć o co chodzi. Na działanie mamy jeszcze czas. Tymczasowo nie czują się jeszcze pewni siebie. Ciągle się rozglądają. O wiele lepiej nam pójdzie jeżeli się zrelaksują i będziemy mogli ich zaskoczyć.
Pokiwał mi w zamyśleniu głową. Nasza rozmowa od razu została szeptem przekazana dalej.
- To będzie dobre miejsce.
Jeden z wampirów się odezwał. Stanął na jakimś podwyższeniu. To on nimi przewodził.
- Cieszę się, gdy widzę, że nasza ekipa zaczyna się rozrastać. Nim będzie nas więcej tym większe będziemy mieli szanse, aby odnieść sukces. Tak samo jak wam, nie podoba mi się dyktatura Kana. Zniszczył całą Ziemię. Uwięził wszystkich ludzi. Nie znajdzie się miejsce, gdzie mógł ukryć się jakiś człowiek. Nasze zadanie jest trudne. I z dnia na dzień będziemy coraz słabsi. Musimy się wzmocnić! Musimy...
Przerwał w połowie swojej wypowiedzi. Podążyłam za jego spojrzeniem. O nie... Jakim prawem zza kotary wyleciała piłka! A za nią wybiegło dziecko! Jego matka rzuciła się do przodu, ale została zatrzymana.
CZYTASZ
Wojna ras
VampireOpowiem wam historię która już dawno została zapomniana. Jednak dla wielu może nie być większym zaskoczeniem. Kiedyś na naszej planecie żyły w idealnej symbiozie trzy gatunki. Każdy z nich miał swoje charakterystyczne cechy. Jedną z właściwości gatu...