Ratunek

72 4 0
                                    

Z perspektywy Sławka
Byłem jakoś bardzo rozproszony. Ręce mi się trzęsły. Bałem się. I za cholerę nie wiedziałem o co chodzi. Gdzie jest Wiktoria? Już dawno powinna wrócić z posiłku.
- Co ci jest? - Spojrzałem na Edwarda niewiele rozumiejąc.
- Nie wiem, ale coś się dzieje. - Moje słowa tylko chwilę wisiały w powietrzu gdy z wielkim hukiem otworzyły się drzwi przez które wbiegł Wojtek biały jak ściana.
- Wiktoria. - Zdążył jedynie powiedzieć i już byłem w jego umyśle. Zawyłem z bólu na tyle głośno że musieli mnie słyszeć chyba w całej bazie. - Dasz radę mnie do niej przeteleportować? - Pokiwałem tylko głową i złapałem go za rękę. Wsłuchiwałem się w jej słowa które pojawiały się w jego umyśle aby złapać z nią połączenie. Po paru minutach które trwały dla mnie jak lata udało mi się przeteleportować Wojtka. Upadłem na ziemię trzęsąc się z wysiłku jaki mnie to kosztowało. Michał był zdziwiony pojawieniem się Wojtka który od razu złapał go za rękę aby tamten mu nie uciekł. Wykorzystałem to aby wysłać przez ich połączenie impuls który rozsadził serce Michała. Krew trysnęła we wszystkich kierunkach a po wampirze została tylko garstka prochu.
- Dasz radę z nią do mnie wrócić?
- Tak. - Odpowiedział i wziął ją na ręce. Przeniósł się do kryjówki a następnie przybiegł do mojej komnaty. Ledwo stojąc na nogach wyciągnąłem w jego kierunku ręce aby mi ją podał. Wyglądała tak delikatnie. Jak porcelanowa lalka. Położyłem ją na łóżko. Chwilowo nie potrafiłem nic więcej zrobić.
- Nie musiałeś go zabijać.
- Musiałem, skrzywdził moją  partnerkę. Chciał ją zgwałcić.
- Wiktoria prosiła o powstrzymanie go a nie jego śmierć. Lepiej by było gdybyś pozwolił go zamknąć w więzieniu.
- Mam w dupie jak było by lepiej. Nikt kto podnosi rękę na moją partnerkę nie ma prawa żyć. - Nawet nie miałem siły podnosić głosu. Gdy widziałem ją w takim stanie to nie potrafiłem zbyt logicznie myśleć. - Wiecie że tak szybko wam jej nie oddam. Przez jakiś czas nie będę potrafił się z nią rozstać, chociażby miało to znaczyć że będę ją tu przetrzymywać wbrew jej woli.
- Wiesz że bez niej powstanie tu haos w przeciągu pierwszego tygodnia?
- Naprawdę sądzisz że interesuje mnie coś poza nią? - Spojrzałem z wrogością na Edwarda.
- Niezależnie od wszystkiego trzeba sprawdzić czy jej bariera wokół bazy dalej istnieje. - Czułem jak zaczynam się gotować.
- Ona tu leży ledwo żywa, po przejściach i będziecie się zastanawiać nad takimi drobiazgami?
- Jeśli nie ma tarczy to trzeba rozłożyć patrole.
- Jeśli nie ma to trzeba ją chociaż na chwilę obudzić aby ją postawiła.
- Chcecie ją jeszcze bardziej męczyć tylko dlatego że cały wasz system się na niej opiera. - Zacząłem wrzeszczeć na wampira który podsunął pomysł. Wojtek poszedł do mnie i położył mi rękę na ramieniu.
- Spokojnie przyjacielu. Chwilowo zajmij się nią. Henryk leć zobaczyć czy bariera istnieje. - Wróciłem spojrzeniem na Wiktorię i zacząłem się jej przyglądać.
- Jeśli tak to trzeba przy okazji sprawdzić czy dalej Tomek ma tarcze.
- Jeśli tak to znaczy że jej moc jest jeszcze większa niż mogliśmy sądzić.
- Zwariowaliście. - Pokręciłem głową na boki nie mogąc zrozumieć jak mogą być aż tak nieczuli. - Bądźcie teraz przez chwilę cicho. Muszę ją uzdrowić. Jak chcecie dyskutować to wyjdzie do pomieszczenia wcześniej.
- Poczekaj chwilę.
- Na co jeszcze mam czekać? - Spojrzałem na Edwarda który stanął koło mnie.
- Napij się mojej krwi. Zrobiłeś coś niemożliwego. Przeteleportowałeś kogoś w miejsce którego nie znałeś przez jego połączenie. Musiało to cię kosztować od cholery siły.
- To nie ważne. Liczy się tylko to że ona żyje.
- Po prostu się napij.
- Nie zgadzasz się ze mną ale chcesz mi pomóc.
- Tylko ty możesz pomóc jej. Jeśli cię wesprę to niemal tak jakbym mógł choć trochę się jej odwdzięczyć za to co zrobiła dla mnie. - Pokiwałem tylko głową i wgryzłem się w jego wyciągniętą dłoń. Sam zaczął wrzucać mi do głowy swoje wspomnienia. Jak to wyglądało na starcie. Kim był Michał. To że wymyśliła picie krwi z butelki dla ochrony obu stron. Tym razem nawet nie rozważałem warczenia tylko dlatego że ją znał. Widząc to że kogoś miała. Liczyło się tylko to że miałem już wystarczająco siły aby ją uzdrowić. Zamknąłem ranę i puściłem jego rękę.
- Dziękuję. - Odpowiedziałem poważnie i kiwnąłem mu głową z szacunkiem. Według jego zeznań jego ekipa nie żyła by gdyby przez przypadek jej nie odnaleźli. Skoncentrowałem się z powrotem na niej. Pozwoliłem sobie na obejrzenie jej. Przede wszystkim oberwały jej ręce. Były całe posiniaczone, spuchnięte. Mam nadzieję że reszta nie wygląda tak źle. Złapałem ją za rękę i zamknąłem oczy. Wnikałem do jej ciała i rozpocząłem szybkie badanie. Wstrząsu nie miała, ale drobne rozcięcie na czaszce które krwawiło. Brak urazów wewnętrznych. Złamana kość przedramienia, pęknięte trzy żebra, przedstawiona rzepka w kolanie oraz uszkodzone ścięgna przy lewej kostce. Na szczęście nie było niczego co bezpośrednio zagrażało by jej życiu. Gdy upewniłem się że udało mi się znaleźć już wszystko to rozpocząłem leczenie. Na sam koniec zostawiłem siniaki, opuchliznę i drobne rozcięcia. Resztę siły która mi została wysłałem do niej aby szybciej wróciła do zdrowia. Otworzyłem oczy i niemal upadłem na łóżko na którym leżała. Poszedł do mnie Wojtek niosąc trzy butelki z krwią. Skinąłem mu głową w podziękowaniu i napiłem się.
- Bariera jest aktywna. Zarówno ta wokół bazy jak i tak którą nałożyła na Tomka.
- Dlaczego z tego nie zrezygnowała?
- Według tego co mi mówiła to gdy już się przyzwyczai do jakiejś tarczy to jej nie czuje. - Spojrzałem z zainteresowaniem na Karola. Potężny ma ten dar.
- Jak bardzo potężny ma ten dar?
- Iza może powiedzieć ale miała się z nią widzieć jutro z rana.
- Będzie trzeba to przełożyć. - Pokiwał tylko głową i wyszedł z pomieszczenia.
- Będzie się buntowała przeciwko temu abyś ją tutaj trzymał.
- Ma pecha. Skoro nie umiecie zapewnić jej bezpieczeństwa to nie zamierzam spuszczać jej ze wzroku.
- Nie wystarczy ci siedzenie jej w myślach? Raczej nie będzie miała możliwości aby znowu cię wyrzucić.
- A wcześniej miała taką możliwość? - Spojrzałem na Edwarda. Zdążyłem zapomnieć że ktoś jeszcze tutaj jest. Wróciłem spojrzeniem do Wojtka zastanawiając się co odpowiedzieć.
- Nim nie musisz się przejmować. Jest jedną z zaufanych osób którym można mówić wszystko.
- Twoja decyzja. Dobrze wiesz że nie ogarniam się w waszych układach.
- Byłem u Sławka gdy dopiero zaczynał zdobywać ogładę. To był pierwszy raz gdy ktoś u niego był bez Wiktorii w ramach zabezpieczenia. Opowiadałem mu historię naszego gatunku ale moje słowa mu się nie spodobały i próbował mnie zabić. Gdyby Wiktoria nie wróciła to pewnie by mu się to udało. Na jej prośbę uleczył mnie i w między czasie zrozumiał co zrobił. Poprosił abym wziął tak wiele jego krwi aby pozwolił jej odejść. Tylko żaden z nas się nie spodziewał że zdąży wkurzyć się na tyle by stworzyć tarczę. Miał za mało siły by utrzymać się w jej głowie a dobrze wiesz jak skuteczne są jej tarcze kiedy się zdecyduje na ich postawienie.
- To o tym mówiłeś twierdząc że zgodzisz się na wolność dopiero kiedy ona podejmie taką decyzję.
- Zachowałem się jak idiota i nie mogę zagwarantować że więcej błędów nie popełnię.
- Zobaczymy jak przyjmie wiadomość że zabiłeś Michała.
- Idiotą był jeśli sądził że ujdzie mu to na sucho.
- Jak się obudzi to pewnie dowiemy się szczegółów.
- Chcecie ją jeszcze męczyć aby o tym opowiedziała?
- Plotki już się rozchodzą. Pewnie dostanie w tej sprawie tysiąc wiadomości.
- Czy sądzisz że będzie się mniej buntować jeśli miała by stąd dostęp do komputera?
- Raczej tak. Zwłaszcza startowo.
- Poproszę Igora aby wyznaczył kogoś do tego zadania.
- Dziękuję.
- Tak z innej beczki. Jak sądzisz ile treningów dziennie potrzebujesz? - Spojrzałem zaskoczony na Edwarda.
- Nim więcej będę ich miał tym lepiej.
- Ile dasz radę wytrzymać?
- Nie wiem. Na start przydały by się trzy. Jak choć trochę odbuduje siły to zwiększymy ilość. Tylko jest to uzależnione od jej grafiku. Musi być w pomieszczeniu gdzie ćwiczę.
- Dobrze. Pokombinuje. Umiesz uczyć?
- Zależy czego. - Przestawałem się ogarniać czego może chcieć ode mnie Edward.
- Kondycja to jedno ale z tego co opowiadał Wojtek to byłeś bardzo dobrym wojownikiem. Technika pewnie ci została. Pytanie czy prowadzisz jedna z grup jak już odbudujesz kondycję.
- Nie widzę przeciwwskazań.
- To świetnie bo mam jeszcze jedną prośbę.
- Słucham.
- Jesteś jedynym wampirem w bazie który umie leczyć.
- Chciałbyś stworzyć grupę medyków.
- Tak. Ci którzy kiepsko walczą mogliby się przysłużyć w inny sposób.
- Wyznacz grupę. Wstępnie grupa będzie liczyła koło trzydziestu osób. Kandydaci mają nauczyć się szczegółowej anatomii wszystkich trzech ras. Uczyć będę tylko tych którzy zdadzą odpowiedź ustną. Nie zdążę wyszkolić dużej ilości osób więc nie będę marnował czasu na tych z kiepską pamięcią.
- Surowy jesteś. Ale jest szansa że przyniesie to efekty. Zacznę szukać grupę. Stworzę listę w systemie. W przeciągu tygodnia wyznaczymy termin egzaminu. Jeśli ktoś odpadnie to kolejna osoba z kolejki w systemie będzie miała wyznaczony termin egzaminu.
- Dobrze, ale spodziewaj się że pewnie dużo osób odpadnie. Po egzaminie teoretycznym będzie jeszcze kilka innych w dość bliskich terminach. Startowo możesz przepuścić nawet pięćdziesiąt osób. Zgaduje że z tej ekipy może dziesięć zda moje testy. Tak samo jak oczekuję że będą to osoby które nie mają innych obowiązków. Ich jedynym zadaniem będzie wsparcie medyczne.
- Dobrze.
- Dużo macie zgonów w czasie akcji?
- Zdarzają się.
- Jakieś liczby?
- Średnio co dziesiąta osoba zostaje ranna, z tego co dwudziesta umiera na skutek ran których nie uda się wyleczyć. Na miejscu też zdążają się zgony ale dużo rzadziej. Wiktoria przed każdą misją tworzy dla nas tarcze. Jest nas zbyt wielu aby mogły być bardzo mocne ale wytrzymują do kilkunastu lub kilkudziesięciu uderzeń co daje niesamowitą przewagę.
- Czy wy naprawdę wszędzie wykorzystujecie jej tarcze?
- Są pomocne.
- Gdzie jeszcze?
- Przy szpiegowaniu. Osoba która jest wysłana aby zdobyć informacje jest niewidoczna i niewyczuwalna. Do tej pory istniało jedynie małe ryzyko w postaci myśli ale zgaduje że teraz unowocześni swoje tarcze aby była jeszcze bezpieczniejsza.
- Coś jeszcze? - Byłem coraz bardziej zirytowany. Rozumiem że ona sama tego chce ale powinni mieć na tyle oleju w głowie aby jej nie przeciążać.
- Jak często zdarza jej się mdleć z wysiłku?
- Nie zdarza. - Odparł zdecydowanym głosem Edward.
- Zdarza. - Westchnął cicho Wojtek.
- Ale jak to? - Edward wyglądał na zszokowanego. Chyba dobrze to ukrywa.
- Karol najczęściej jest tego świadkiem. Zwykle na nim testuje swoje nowe tarcze. Zwykle to on ją wtedy pilnuje. Kontroluje aby zbyt się nie przemęczała. Pilnuje by nie zrobiła sobie krzywdy. Dba o to by regularnie piła i jadła. W momencie w którym się okazuje że była zbyt uparta i zemdlała to zanosił ją do łóżka. Zostawia przy niej posiłek na następny dzień, wodę i coś przeciwbólowego.
- Dlaczego osobiście tego nie robisz?
- Nie mogę zawsze być przy niej. Dzielimy się obowiązkami. - Westchnąłem aby się nie denerwować.
- Przyprowadzisz do mnie Karola?
- Chcesz przeczytać jego wspomnienia?
- Tak.
- A nie lepiej zamiast męczyć wszystkich wokół to po prostu przeczytać jej wspomnienia?
- Ona ma fioła na punkcie prywatności.
- I sądzisz że nie będzie zła jak się dowie jak zdobyłeś informacje?
- Będzie, ale mniej.
- A nie lepiej poczekać aż zaufa ci na tyle by zgodzić się na to byś znał jej wspomnienia?
- To może potrwać lata.
- Niemożliwy jesteś.
- Nie przeszkadzamy już. Prześpij się. Odezwij się do mnie jak wstanie to przyniosę jej coś do picia i jedzenia. Między czasie przyjdzie pewnie Igor albo ktoś na jego polecenie aby przenieść kable.
- Dobrze. Dziękuję. - Pokiwał mi głową na pożegnanie. Zgasił światło i wyszedł razem z Edwardem.

Wojna rasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz