Chloe
Siedziałam przy stole z Kim, która niedawno przyjechała z Lukiem. Nie wiedziałam gdzie jest Jared ale nie będę go kontrolować, w końcu jest dorosły i wie co robi.
-A gdzie Leo?-zapytała Kim wyrywając mnie z rozmyślań.
-Alice się nim zajęła.
-A ta pijawko przy Jaredzie to kto?-zapytała a ja wzruszyłam ramionami.
-Jakaś jego była dziewczyna. Nie wiem sama.-Powiedziałam i wstałam od stołu gdzie podszedł Sean.
-Co tak same siedzicie? Gdzie chłopaki?-zapytał mężczyzna a my wskazałyśmy na ogród. Luke siedział i rozmawiał z jakimś chłopakiem za to Jared ciągle przebywał w towarzystwie tej blondynki.
-Samanta już go porwała?
-Jak widać, przepraszam pójdę już do Leo.-powiedziałam i odeszłam od towarzystwa. Ruszyłam na górę gdzie w pokoju spotkałam Alice. Kobieta siedziała z małym na fotelu i czytała mu jakąś bajkę.
-Był grzeczny?-zapytałam i usiadłam na łóżku.
-To aniołek.-uśmiechnęła się szeroko i podeszła do mnie. Chłopczyk od razu wysunął raczki w moją stronę więc zabrałam go na ręce i przytuliłam do siebie.
-Chloe.. chyba nie bawisz się dobrze na tym spotkaniu, prawda?
-Jest dobrze. Po prostu zmęczona jestem.
-Chodzi o Samantę tak?-zapytała a ja zacisnęłam szczękę.
-Jared jest dorosły, niech robi co chce.
-Nie zrobi nic głupiego. Zaufaj mu.-powiedziała kobieta i wstała poprawiając swoją brzoskwiniową sukienkę. Alice wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Wpatrywałam się jasne zasłony i myślałam o tym co mam robić. Siedzenie w tym pokoju nic mi nie da, a ukrywać się przed wszystkimi nie mam zamiaru. Otarłam lekko swoje policzki i uśmiechnęłam się do małego.
-Mama musi stawić czoła problemom. Nie ładnie uciekać.
Wstałam z łóżka i poprawiłam małego na rękach. Zeszłam na dół gdzie już było trochę luźniej. Widziałam, że część osób skupiła na mnie swój wzrok ale zignorowałam to. Ruszyłam do dużych szklanych drzwi i wyszłam do ogrodu gdzie stała Kim ze swoją córką.
-Miałam po ciebie iść.-powiedziała i zmrużyła oczy.
-Nie miałam zamiaru tam długo siedzieć.-westchnęłam i poczułam jak ktoś kładzie dłonie na mojej talii.
-Szukałem cię.-usłyszałam zachrypnięty głos Jareda.
-Mnie czy Samanty?-warknęłam i wymusiłam uśmiech.
-Chloe.. rozmawialiśmy już o tym.
-Nie moja wina, że ona się na tobie tak uwiesiła.
-O tu jesteś!-usłyszałam piskliwy głos brunetki i ze złością spojrzałam na chłopaka. Dziewczyna wydawała się jakby nie zauważyła nikogo innego poza moim mężem.
-To Chloe, moja żona.-powiedział stanowczo i przedstawił mnie dziewczynie, która skupiła swój wzrok na dziecku.
-Miło cię poznać, nie za wcześnie na dzieci?-zapytała wprost a ja się zaśmiałam.
-Skąd to możesz wiedzieć? Nie masz swoich dzieci więc nie powinnaś się wtrącać.-warknęłam i odeszłam kawałem od nich. Wiedziałam, że Jared będzie zły za moje zachowanie ale nie mam zamiaru spędzić ani chwili dłużej w towarzystwie tej kobiety.
Jared
Stałem obok Samanty i wpatrywałem się w odchodzącą Chloe. Nie wiedziałem, że Samanta aż tak jej przeszkadza.
-Nie za miła ta twoja żona.-powiedziała Samanta.
-Przestań. Mogłaś się wstrzymać z tamtym tekstem.
-No Jared, proszę cię nigdy nie chciałeś mieć dzieci, ba ty nigdy nie wiązałeś się z kimś na dłużej.
-Mówiłem ci już, że dorosłem. To ty nie planowałaś rodziny więc nie wtrącaj się w moją.-warknąłem i ruszyłem za moją żoną. Nie chciałem, żeby przeze mnie czuła się tutaj źle.
-Chloe! Zaczekaj!-krzyknąłem i podbiegłem do dziewczyny. Leo opierał swoją główkę na jej ramieniu i bawił się kosmykami jej ciemnych włosów.
-Postanowiłeś zostawić Samantę samą?-zapytała złośliwie a ja zabrałem małego na ręce i złapałem ją za rękę.
-Wole twoje towarzystwo.
-Wcześniej ci to nie przeszkadzało.
-Przestańmy się o nią sprzeczać, wiesz dobrze że to co kiedyś było między nami jest skończone. Mam ciebie i naszego syna. To mi wystarcza. -powiedziałem spokojnie i przysunąłem dziewczynę do siebie.
-Idziemy na spacer?-zapytała dziewczyna a ja skinąłem głową.-Jared..
-Hmm?
-Chciałabym wrócić do Polski, do mojego starego miasta.-Powiedziała spokojnie i spojrzała na mnie.
-Jak to wrócić? Przecież tutaj mamy dom, mam tu pracę..-zacząłem ale mi przerwała. Nie rozumiałem czemu chce wracać.
-Nie chodzi mi o to, żeby wrócić na stałe. Chciałabym zobaczyć czy rodzice może się tam pokazali.
-James miał to sprawdzić.
-Ale James nie zna tam wszystkich, może starzy znajomi coś wiedzą.
-Skarbie.. wiesz dobrze, że zrobiłbym wszystko żeby ich odnaleźć. Pozwól najpierw Jamesowi czego się dowiedzieć.
-No dobrze, po prostu chce wiedzieć co z nimi się stało.
-Wiem. Co jeśli kwestia porwania okaże się prawdziwa?-zapytałem a dziewczyna spojrzała przed siebie na jezioro.
-Nie wiem, chcę się dowiedzieć jak było naprawdę. Ale tym się będę martwić później.-powiedziała spokojnie i splotła nasze dłonie.
Chloe
Siedzę na łóżku i przyglądam się jak Leo śpi. Poprawiam mu delikatnie białe śpioszki i przesuwam opuszkami po jego drobnej rączce. Uśmiecham się do siebie i odwracam wzrok w stronę Jareda, który wychodzi z łazienki. Ma mokre, zmierzwione włosy z których kapią kropelki wody. Od razu się szeroko uśmiecha i podchodzi bliżej.
-Mam dla ciebie niespodziankę jutro.-mówi i całuje mnie w usta.
-Jaką?-pytam i czuję jak opiera swoje dłonie na moich kolanach.
-Zobaczysz.-mówi i ponownie łączy nasze usta.
-Nie lubię niespodzianek.-szepczę i oplatam jego kark swoimi dłońmi.
-Marudzisz.-uśmiecha się szeroko i kręci głową.
-Mama zajmie się małym, więc nie będziesz musiała się martwić.-dodaje spokojnie i wtula moje ciało w jego. Takiego Jareda kocham, mimo tego, że byłam zła za Samantę. Alice znów miała rację, wystarczyło trochę zaufania. Wystarczyło się postawić tej blondynce.
_____________________
łapcie coś na szybko :P Mam nadzieję, że was nie przynudza :) /paullaa24
CZYTASZ
UMOWA
RomanceTo miała być zwykła umowa, bez zobowiązań, miłości i sentymentów. Chloe miała mu tylko pomóc w planie... ale czy tylko się na tym skończy? Czy Jared nie okaże uczuć dziewczynie? Z każdym dniem oboje będą się dowiadywać o sobie rzeczy o których sami...