Chloe
Siedziałam właśnie w samolocie i wracałam do polski. Nie widziałam jak teraz będzie wyglądało szukanie moich rodziców ale chciałam w końcu zakończyć to wszystko. Chciałam wiedzieć czy to czego dowiedział się mój mąż było prawdą i kim byli ci ludzie od Tomasza. Nie wiedziałam czy dobrze robię zostawiając Jareda z Leo samych ale za kilka dni wrócę.
James mówił, że znalazł aktualny adres Kuby więc muszę się z nim spotkać. Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę swój stary dom, niestety nie wiem kto teraz tam mieszka, podobno został sprzedany.
Jared
Siedzę na kanapie w salonie i oglądam bajki z małym. Nie wiem co u Chloe, nie dzwoniła jeszcze do nas a ja odchodzę od zmysłów. James mówił, że odnalazł adres kolegi Chloe przez co mam wątpliwości co może wyniknąć z ich spotkania. Ufam dziewczynie ale wolałbym teraz być przy niej.
-Mama się do nas nie odzywa.-mówię do małego a chłopczyk gryzie swoją małą piąstkę. Usłyszałem dzwonek do drzwi więc podnoszę się powoli i biorę małego za rączkę. Razem idziemy otworzyć drzwi.
-Kim?-zapytałem i otworzyłem szerzej drzwi aby weszła do środka.
-Już cię odwiedzić nie można?-zapytała i weszła do środka. Odwiesiła swoją kremową kurtkę na wieszak i schyliła się do małego.
-Luke tez przyjechał?-zapytałem spokojnie.
-Wpadnie później, pojechał z małą do twoich rodziców.-powiedziała promiennie się uśmiechając.
-Rozumiem.
-Chloe już wyjechała?-zapytała a ja kiwnąłem głową.-Jared ona wie co robi.
-Nie jestem tego taki pewny. Co jeśli postanowi tam zostać?-zapytałem a mały uważnie na nas patrzył.
-Chyba żartujesz. Chloe nigdy nie zostawiłaby ciebie i Leo.
-Ale tam są jej rodzice.
-A tu jest jej syn i mąż. Nie myśl, że Chloe by to wszystko zostawiła.-powiedziała stanowczo i zabrała małego do salonu. Może Kim miała rację, może nie powinienem tak myśleć. Ale w końcu była moja a świat, którego pozbawił ją Tomasz mógł ją zabrać ponownie.
Chloe
Siedziałam w kawiarni, którą pamiętałam z czasów liceum. Nic się tu nie zmieniło oprócz koloru ścian, które z błękitu zmieniono na szare. Czerwone stoliki nadal stoją w jednym miejscu a ciemny blat z drewna nic się nie zmienił. Kiedyś czułam się tu jak w domu, niestety teraz to miejsce wydawało się takie obce. Nie pasowałam tu, niby niewiele się zmieniło ale nie mogłam odnaleźć tu dawnej siebie.
-Już jesteś?-usłyszałam głos Jamesa i od razu się uśmiechnęłam. Wiedziałam, że jest tu tylko po to żeby przekazać mi wiadomości odnośnie Kuby.
-Chcesz się z nim dziś spotkać?-zapytał i zamówił sobie kawę.
-Tak. Wole to mieć już za sobą.-powiedziałam i wyjrzałam za okno. Widziałam jak ludzie przechodzą obok kawiarni w pośpiechu, mieli tu własne życie, takie doskonałe. Zazdrościłam im tego ale miałam teraz syna, którego kochałam i którego nigdy bym nie zostawiła.
-Musisz pominąć kwestie zakupu ciebie.-powiedział chłopak a ja skinęłam i wstałam od stołu.
Ruszyliśmy razem do jego samochodu. Zaczynałam się stresować. W końcu zobaczę Kubę, poznam część prawdy.
Wysiedliśmy przy jakiejś parterówce na obrzeżach miasta. Nie myślałam nigdy, że Kuba będzie miał taki dom.
Razem z chłopakiem weszliśmy na podjazd i podeszliśmy do drzwi. James od razu zadzwonił dzwonkiem a ja czułam jak zaczynam się dusić. Bałam się tego spotkania. Przecież on może mnie wyśmiać. Nie miałam czasu na rozmyślania bo drzwi momentalnie się otworzyły a w nich stanął wysoki mężczyzna. Miał blond włosy uniesione do góry i brązowe oczy, które skanowały moją postać ze zdziwieniem. Jego wargi lekko się rozchyliły a szczęka się napięła. Maił kilku dniowy zarost, który dodawał mu lat. Nie poznałabym go, zmienił się strasznie.
-Patrycja?-zapytał ze zdziwieniem a ja spuściłam wzrok. Tak dawno nikt nie używał mojego prawdziwego imienia, w agencji zmienione mi je a ja zdążyłam się do niego przyzwyczaić. Pewnie dlatego James stał zdziwiony obok mnie.
-Patrycja to ty?-zapytał ponownie Kuba a ja kiwnęłam głową.
-Tak to ja.-powiedziałam cicho a chłopak momentalnie przyciągnął mnie do siebie.
-Nie było cie ponad trzy lata, co się z tobą działo? Gdzie ty byłaś?-zaczął pytać a ja nie wiedziałam jak mam zareagować. Chłopak chyba domyślił się o co chodzi bo wpuścił mnie i Jamesa do środka.
-Kto to?-zapytał wskazując na chłopaka.
-James, kolega Patrycji.-wymówił z trudem a Kuba spojrzał na mnie.
-Gdzie ty się podziewałaś? Po twoim zniknięciu nikt nie mógł znaleźć jakichkolwiek wskazówek.
-Po prostu nie było mnie w kraju.
-Wróciłaś już na stałe?
-N-nie.-zaczęłam się jąkać. Co ja miałam mu powiedzieć? Przyleciałam ze Stanów na kilka dni, tam mam syna i męża? Przecież on by mnie wyśmiał.
-Widziałaś się z rodzicami?
-Ja wyjdę a wy porozmawiajcie.-powiedział James a my tylko kiwnęliśmy głowami.
-Patrycja...
-Kuba... możesz mi mówić Chloe. Tak się teraz nazywam.-powiedziałam drżącym głosem i usiadłam na jasnej kanapie. Cały salon był nowocześnie urządzony i jasny. Widać, że chłopak miał gust.
-Chloe? Co znaczy, że teraz mam się tak do ciebie zwracać? Powiesz mi w ogóle gdzie ty byłaś przez te trzy lata?-warknął a ja skuliłam się na kanapie.
-Wyjechałam.
-Nie kłam, dobrze wiem, że sama byś tego nie zrobiła. Twoi rodzice za krótko cię szukali.-powiedział zrezygnowany.
-Bo kurwa to oni mnie sprzedali!-krzyknęłam a chłopak stanął zdziwiony. Zapewne nie wiedział, że rodzice mogliby mi coś takiego zrobić. Ja sama też w to nie wierzyłam ale jak miała sobie wytłumaczyć moje porwanie i agencję Tomasza?
________________________________
Wybaczcie, że wrzucam dopiero teraz po długim czasie ale całkiem nie miałam weny :)
Mam nadzieję, że ta część się wam spodoba :D
Pozdrawiam /Paullaa
CZYTASZ
UMOWA
RomanceTo miała być zwykła umowa, bez zobowiązań, miłości i sentymentów. Chloe miała mu tylko pomóc w planie... ale czy tylko się na tym skończy? Czy Jared nie okaże uczuć dziewczynie? Z każdym dniem oboje będą się dowiadywać o sobie rzeczy o których sami...