II - Wróciłam

4.2K 224 13
                                    

  Chloe

   Siedziałam właśnie w samolocie i wracałam do polski. Nie widziałam jak teraz będzie wyglądało szukanie moich rodziców ale chciałam w końcu zakończyć to wszystko. Chciałam wiedzieć czy to czego dowiedział się mój mąż było prawdą i kim byli ci ludzie od Tomasza.  Nie wiedziałam czy dobrze robię zostawiając Jareda z Leo samych ale za kilka dni wrócę.

James mówił, że znalazł aktualny adres Kuby więc muszę się z nim spotkać. Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę swój stary dom, niestety nie wiem kto teraz tam mieszka, podobno został sprzedany.

Jared

   Siedzę na kanapie w salonie i oglądam bajki z małym. Nie wiem co u Chloe, nie dzwoniła jeszcze do nas a ja odchodzę od zmysłów. James mówił, że odnalazł adres kolegi Chloe przez co mam wątpliwości co może wyniknąć z ich spotkania. Ufam dziewczynie ale wolałbym teraz być przy niej.

-Mama się do nas nie odzywa.-mówię do małego a chłopczyk gryzie swoją małą piąstkę.  Usłyszałem dzwonek do drzwi więc podnoszę się powoli i biorę małego za rączkę. Razem idziemy otworzyć drzwi.

-Kim?-zapytałem i otworzyłem szerzej drzwi aby weszła do środka.

-Już cię odwiedzić nie można?-zapytała i weszła do środka. Odwiesiła swoją kremową kurtkę na wieszak i schyliła się do małego.

-Luke tez przyjechał?-zapytałem spokojnie.

-Wpadnie później, pojechał z małą do twoich rodziców.-powiedziała promiennie się uśmiechając.

-Rozumiem. 

-Chloe już wyjechała?-zapytała a ja kiwnąłem głową.-Jared ona wie co robi.

-Nie jestem tego taki pewny. Co jeśli postanowi tam zostać?-zapytałem a mały uważnie na nas patrzył.

-Chyba żartujesz. Chloe nigdy nie zostawiłaby ciebie i Leo.

-Ale tam są jej rodzice.

-A tu jest jej syn i mąż. Nie myśl, że Chloe by to wszystko zostawiła.-powiedziała stanowczo i zabrała małego do salonu. Może Kim miała rację, może nie powinienem tak myśleć. Ale w końcu była moja a świat, którego pozbawił ją Tomasz mógł ją zabrać ponownie.

Chloe

   Siedziałam w kawiarni, którą pamiętałam z czasów liceum. Nic się tu nie zmieniło oprócz koloru ścian, które z błękitu zmieniono na szare. Czerwone stoliki nadal stoją w jednym miejscu a ciemny blat z drewna nic się nie zmienił. Kiedyś czułam się tu jak w domu, niestety teraz to miejsce wydawało się takie obce. Nie pasowałam tu, niby niewiele się zmieniło ale nie mogłam odnaleźć tu dawnej siebie.

-Już jesteś?-usłyszałam głos Jamesa i od razu się uśmiechnęłam. Wiedziałam, że jest tu tylko po to żeby przekazać mi wiadomości odnośnie Kuby.

-Chcesz się z nim dziś spotkać?-zapytał i zamówił sobie kawę.

-Tak. Wole to mieć już za sobą.-powiedziałam i wyjrzałam za okno. Widziałam jak ludzie przechodzą obok kawiarni w pośpiechu, mieli tu własne życie, takie doskonałe. Zazdrościłam im tego ale miałam teraz syna, którego kochałam i którego nigdy bym nie zostawiła.

-Musisz pominąć kwestie zakupu ciebie.-powiedział chłopak a ja skinęłam i wstałam od stołu.

Ruszyliśmy razem do jego samochodu. Zaczynałam się stresować. W końcu zobaczę Kubę, poznam część prawdy.

Wysiedliśmy przy jakiejś parterówce na obrzeżach miasta. Nie myślałam nigdy, że Kuba będzie miał taki dom. 

Razem z chłopakiem weszliśmy na podjazd i podeszliśmy do drzwi. James od razu zadzwonił dzwonkiem a ja czułam jak zaczynam się dusić. Bałam się tego spotkania. Przecież on może mnie wyśmiać. Nie miałam czasu na rozmyślania bo drzwi momentalnie się otworzyły a w nich stanął wysoki mężczyzna. Miał blond włosy uniesione do góry i brązowe oczy, które skanowały moją postać ze zdziwieniem. Jego wargi lekko się rozchyliły a szczęka się napięła. Maił kilku dniowy zarost, który dodawał mu lat. Nie poznałabym go, zmienił się strasznie. 

-Patrycja?-zapytał ze zdziwieniem a ja spuściłam wzrok. Tak dawno nikt nie używał mojego prawdziwego imienia, w agencji zmienione mi je a ja zdążyłam się do niego przyzwyczaić. Pewnie dlatego James stał zdziwiony obok mnie.

-Patrycja to ty?-zapytał ponownie Kuba a ja kiwnęłam głową.

-Tak to ja.-powiedziałam cicho a chłopak momentalnie przyciągnął mnie do siebie.

-Nie było cie ponad trzy lata, co się z tobą działo? Gdzie ty byłaś?-zaczął pytać a ja nie wiedziałam jak mam zareagować. Chłopak chyba domyślił się o co chodzi bo wpuścił mnie i Jamesa do środka.

-Kto to?-zapytał wskazując na chłopaka.

-James, kolega Patrycji.-wymówił z trudem a Kuba spojrzał na mnie.

-Gdzie ty się podziewałaś? Po twoim zniknięciu nikt nie mógł znaleźć jakichkolwiek wskazówek.

-Po prostu nie było mnie w kraju.

-Wróciłaś już na stałe?

-N-nie.-zaczęłam się jąkać. Co ja miałam mu powiedzieć? Przyleciałam ze Stanów na kilka dni, tam mam syna i męża? Przecież on by mnie wyśmiał.

-Widziałaś się z rodzicami?

-Ja wyjdę a wy porozmawiajcie.-powiedział James a my tylko kiwnęliśmy głowami.

-Patrycja...

-Kuba... możesz mi mówić Chloe. Tak się teraz nazywam.-powiedziałam drżącym głosem i usiadłam na jasnej kanapie. Cały salon był nowocześnie urządzony i jasny. Widać, że chłopak miał gust.

-Chloe? Co znaczy, że teraz mam się tak do ciebie zwracać?  Powiesz mi  w ogóle gdzie ty byłaś przez te trzy lata?-warknął a ja skuliłam się na kanapie.

-Wyjechałam.

-Nie kłam, dobrze wiem, że sama byś tego nie zrobiła. Twoi rodzice za krótko cię szukali.-powiedział zrezygnowany.

-Bo kurwa to oni mnie sprzedali!-krzyknęłam a chłopak stanął zdziwiony. Zapewne nie wiedział, że rodzice mogliby mi coś takiego zrobić. Ja sama też w to nie wierzyłam ale jak miała sobie wytłumaczyć moje porwanie i agencję Tomasza?

________________________________

Wybaczcie, że wrzucam dopiero teraz po długim czasie ale całkiem nie miałam weny :)

Mam nadzieję, że ta część się wam spodoba :D

  Pozdrawiam /Paullaa




UMOWAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz