II- Jesteśmy Przyjaciółmi

2.7K 139 7
                                    

Chloe

 Stałam z walizkami i myślałam nad tym czy wszystko spakowałam. Nie wiem dlaczego zgodziłam się tak szybko na powrót do Polski, do agencji. Chcę to mieć już za sobą, nawet jeśli miałabym nie odnaleźć swoich rodziców. Muszę zakończyć te sprawy.

-Możemy jechać.-usłyszałam głos Jareda i od razu poczułam jak zabiera ode mnie walizkę. 

-Gdzie mały?-zapytałam wychodząc za mężczyzną z domu, zamykając za nami drzwi.

-W samochodzie, usnął więc zapiąłem go już w foteliku.-powiedział cicho i wskazał głowa na chłopczyka śpiącego z tyłu. Leo tulił do siebie swojego ulubionego pluszaka, wyglądał słodko.

 Wsiadłam szybko do samochodu, zapięłam pasy i zaczekałam aż dołączy do nas Jared.

Mężczyzna kilka chwil później zajął miejsce kierowcy i spokojnie ruszył na lotnisko.

-Znajdziemy ich.-powiedział cicho a ja kiwnęłam głową. Podziwiałam w nim to pozytywne nastawienie, zawsze wiedział co ma robić, nigdy nie zwątpił w to czy ich znajdziemy czy nie. Był przy mnie gdy go potrzebowałam i bardzo to doceniałam. 

-Dziękuje.-powiedziałam spokojnie przyglądając mu się jak na jego ustach zawitał uśmiech.

-Za co?

-Że jesteś przy mnie.

-Zawsze będę.-powiedział radośnie i złapał moją dłoń przysuwając ją do swoich ust aby złożyć krótki pocałunek na zewnętrznej stronie. Mały gest ale sprawiał, że robiło mi się cieplej na sercu.


*W Polsce*

  Gdy dotarliśmy już do Polski od razu zadzwonił do mnie Kuba. Nie wiedziałam jak mam zareagować, w końcu teraz jest ze mną Jared ale jak się okazało chłopak mnie rozumiał, nie oceniał mnie. Mogliśmy zatrzymać się u Kuby, mimo sprzeciwów Jareda wolałam skorzystać z tej propozycji niż siedzieć w jakimś hotelu.

 Gdy znaleźliśmy się pod domem chłopaka od razu zauważyłam jak Jared się spina.

-Uspokój się, to jest mój przyjaciel.

-Nie rozumiem dlaczego się tak upierałaś, żeby tutaj zostać.

-Bo znam go lepiej niż innych.-powiedziałam głośniej i usłyszałam szloch Leo. Wysiadłam z auta i ruszyłam do chłopczyka. Odpięłam go i zabrałam na ręce. Widziałam jak w tym czasie z domu wyszedł Kuba. Podszedł do nas i przywitał się uściskiem.

-To Leo, nasz syn a to Jared.-przedstawiłam ich sobie, dopiero teraz zauważyłam jak mierzą się wzrokiem. Nie lubiłam takich sytuacji. 

-Patrycja.. znaczy Chloe dużo o tobie opowiadała.-powiedział pewnie i uścisnął rękę mojego męża.

-A mi o tobie niestety nie.-Jared udał miłego i znacząco na mnie spojrzał. Może miał pretensje, że nic  mu nie opowiadałam ale było minęło.

-Chodźcie do domu.-zaproponował chłopak. 


Jared

 Siedzieliśmy w salonie wszyscy razem. Tylko Chloe wyszła gdzieś do łazienki. Może ten Kuba nie był zły ale nie mogłem znieść widoku jak Chloe się z nim dobrze dogaduje. Leo też go bardzo polubił. Chłopczyk właśnie podawał pluszaka chłopakowi gdy ten spojrzał na mnie.

-Od czego zamierzacie zacząć poszukiwania?-zapytał sadzając chłopczyka na kanapę.

-Ostatnie miejsce gdzie możemy się czegoś dowiedzieć to agencja..-powiedziałem niechętnie. Nie wiedziałam ile powiedziała mu Chloe.

-Ta skąd masz Chloe?

-Tak.

-Nie uważasz, że to dla niej za dużo? Może ona nie chce tam wracać?-ponowił pytanie ściszając głos aby moja żona nas nie usłyszała.

-Wiem ale nie widzę innego wyjścia z tej sytuacji. Może źle zrobiłem, że ją kupiłem ale do kurwy pomyśl, że jest teraz bezpieczna. Nie wiesz do kogo mogłaby trafić gdyby nie ja. Chce odnaleźć jej rodziców bez względu czy ktoś na tym ucierpi czy nie, obiecałem jej to i słowa dotrzymam. Może agencja nie niesie ze sobą nic dobrego, żadnych miłych wspomnień ale tylko tam mogę otrzymać jakieś informacje. Chcę patrzeć jej później w oczy bez wyrzutów sumienie, że nie próbowałem jej pomóc.-warknąłem i opadłem na oparcie fotela.

-A co jeśli niczego się nie dowiecie?-zapytał spokojnie. O dziwo mój ton nie wzbudzał w nim strachu ani wyrzutów.

-Nie wiem, wtedy naprawdę nie wiem.-powiedziałem cicho widząc jak wchodzi do salonu Chloe.

-No mały chyba pora iść spać.-powiedziała i podeszła do chłopca.

-Jeszcze nie.-mruknął chłopiec i uparcie wciskał samochodzik między oparcie kanapy.

-Macie z kim zostawić małego jutro czy nie? Mam wolne więc pomyślałem, że mogę wam jakoś pomóc.

-Naprawdę!? Bylibyśmy bardzo wdzięczni, wiesz nie chciałabym brać małego z nami ale jeśli to byłby kłopot...-zaczęła Chloe a chłopak się zaśmiał.

-Nie ma sprawy, chyba dogadamy się z małym.

-Leo, zostaniesz jutro z wujkiem?-zapytała dziewczyna i kucnęła przy oparciu.

-Tak.-powiedział chłopczyk i kiwnął głową patrząc na wpadające samochodziki.

-To teraz musisz iść spać.-powiedziałem a chłopczyk zmarszczył nosek. 

-Nie chce.

-Jak pójdziesz teraz spać to jutro będziemy się bawić cały dzień.-powiedział Kuba a ja wstałem widząc zdziwienie u chłopca.

-To co? Idziemy?-zapytałem go a on wyciągnął ręce w moją stronę.-Dzięki.-skierowałem do Kuby i wyszedłem z małym z salonu czując jak chłopczyk opiera główkę na moim ramieniu.


Chloe

 Gdy Jared wyszedł z Leo z salonu od razu spojrzałam z wdzięcznością na Kubę.

-Naprawdę dziękuje.-powiedziałam a chłopak się uśmiechnął.

-Jesteśmy przyjaciółmi, musicie pozałatwiać swoje sprawy a dzieckiem się nie martwcie, będę go pilnował.

-Nie wiem co ja bym bez ciebie zrobiła.

-No musiałabyś małego ciągać po tych miejscach, a tak mu tego oszczędzimy.-powiedział wyjął samochodziki Leo.

-Idź spać, jutro macie dużo spraw.-powiedział chłopak i lekko mnie przytulił.

-Dzięki za wszystko i dobranoc.-pożegnałam się z nim i wyszłam z salonu. 

Kuba bardzo dużo dla mnie zrobił. Byłam mu okropnie wdzięczna za to jak przyjął mnie i moją rodzinę. Pomagał mi choć wcale nie musiał tego robić. 


_____________________

Taaak, wieeem długo nic nie było i szczerze meeega ciężko mi się było zabrać za pisanie tego rozdziału ale jak przebrnęłam przez to moje lenistwo teraz to mam nadzieję, że będę coś wrzucać częściej.

Mam nadzieję, że was nie zanudziłam tym rozdziałem :)

Do następnego misie :* /Paula 

UMOWAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz