- Jak radzisz sobie w szkole?
- Bardzo dobrze.
- Masz chłopaka ?
- Nie, proszę pani
- Interesujesz się modą ?
- Niekoniecznie.
- Och ... Ale to sukienka od, jak mi się wydaje, znanego projektanta?
- Nie mam pojęcia, dostałam od mamy
- Och, ok
Kiedy wkońcu skończysz?
Kolacja trwa w najlepsze, tym kolegą okazał się niejaki Jack. Jest około czterdziestki, czyli tak jak mój ojciec, i jest policjantem. Jak dla mnie to jest interesujący i świetnie się z nim rozmawia.
Z kolei z jego żona już nie koniecznie. Prawie od razu zalała mnie potokiem pytań. Wścibskie babso.
Ich córka ma tyle lat co ja i z pewnością mniejsze wymagania co do siebie. Ewidentnie jest emo. Ma twarzy ma ostry makijaż, włożyła czarną sukienkę z dołem z tiulu i czerwone kabaretki. Na lewej ręce ma rękawiczke przed łokieć w czarno-różowe paski. Włosy rozpuszczone, wyprostowane, tak jak u mnie.
Raczej nie zaprzyjaźnimy się, bo skutecznie ignoruje moje próby zawarcia kontaktu.
Z ulga zauważyłam, że pani Milory wyciągnęła w temat sukienki mamę. Tata i Jack byli zajęci wspomnieniem dawnych czasów, a Maya pod stołem pisała na telefonie. Korzystając z okazji wymknęłam sie, mówiąc, że muszę iść do łazienki.
W pokoju od razu wzięłam telefon. 3 nieodczytane i 1 nieodebrane połączenie.
Calum : To nie jest koniec
Calum : Po prostu mnie nie wyzywaj
Calum : Przepraszam zachowałem się godnie tego jak mnie nazywałaś
CZYTASZ
Don't Stop // Calum Hood
FanfictionPrzez przypadek napisała na zły numer. On jednak skorzystał z okazji i chciał to ciągnąć. Ona nie chciała, ale... Nie mogła przestać pisać, nie mogła tego zakończyć. Może z pomyłki czasem wyniknie coś dobrego? Albo coś złego.